piątek, 27 lutego 2015

Czy to już zmierzch bogów, czy tylko zadyma?


Z przerażeniem patrzę na to, co się dzieje w naszym kraju. Codziennie w wiadomościach pojawiają się nadzwyczajne, drastyczne informacje o jakichś spiskach, podsłuchach i innych sprawach, za które w normalnym cywilizoawnym państwie, premier musiałby podać się do dymisji. Ale nie u nas! Lubiłam, przyznam się, pana prezydenta Komorowskiego, ale ostatnio bardzo mi podpadł, rozpoczynając prawdziwą batalię z Rosją o Ukrainę. Doprawdy nie rozumiem, jak ludzie sprawujący władzę, mogą narażać bezpieczeństwo naszego kraju na konflikt wojenny z sąsiednim mocarstwem? Nie bacząc na powściągliwe zachowanie Niemiec, Francji, Czech czy Węgier, my - pokorni słudzy Stanów Zjednoczonych, rzucamy się dosłownie z motyką na słońce, lub dosadniej, kopiemy się z koniem, tylko po to, żeby zasłużyć sobie na łaskawą pochwałę Waszyngtonu. Od początku Majdanu szło o to, żeby wprowadzić na Ukrainę wojska NATO i właśnie widzimy, że to się dzieje.
Podobno wysyłamy tam"instruktorów" wraz z Anglią i USA. Będziemy uczyć Ukraińców, jak się zabija. Ale oni to przecież doskonale potrafią robić. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze na Wołyniu i innych częściach dawnej Rzeczypospolitej. Wieczorem TVP podało, że Ukraina otrzyma broń. Od kogo, nietrudno zgadnąć. Jak niemądre dzieci, ciągniemy niedźwiedzia za ucho.
Krew polskiego żołnierza jest tak tania, że można ją przelewać za cudze interesy w Iraku, Afganistanie, a teraz na Ukrainie. Bo absolutnie jestem pewna, że USA  ma na celu spowodowanie konfliktu wojennego z Rosją. Oczywiście walcząc cudzymi rękami, na przykład polskimi!
Jako sześcioletnie dziecko widziałam koniec II wojny światowej i nie mam zamiaru doczekać nastepnej tylko dlatego, że nasze władze włażą Amerykanom w... nawet bez wazeliny. Bo w razie konfliktu, nasz przyjaciel zza oceanu nam nie pomoże, gdyż jest państwem bardzo dbającym o własną rację stanu! W Polsce ostatnio zapanowała jakaś niebezpieczna rusofobia. Na gwałt usuwa się pomniki poświęcone żołnierzom radzieckim, jak na przykład ten w Warszawie. A już mowa o pomniku w Legnicy, bo pan prezydent przejrzał na oczy i uznał, że pomnik przeszkadza... komuś. Proponuję, żeby na mniejscu usuniętego monumentu w Warszawie, postawić pomnik prezydenta Roosvelta, który sprzedał nas Stalinowi!
Otwarcie przyznaję, że podoba mi się postawa pana Jarubasa, kandydata na prezydenta z ramienia PSL. Jest młody i ma dobrze w głowie. Wprawdzie do prezydenta mocarstwa nie mówi się "Władymir", ale chłopak ma dobre chęci i to się liczy. A propos tego ostatniego powiedzenia, przypomina mi się dowcip z czasów PRL-u. Któryś partyjny dostojnik powiada do I Sekretarza KPZPR: - Słysz, Kita! a ten mu odpowiada: - Komu Kita, temu Kita, a mienia Chruszczow!
W PO zaczyna się także żle dziać. Pani premier Kopacz wybrała sobie ministrów, którzy nie przynoszą jej chwały. Pan Schetyna pokazał, że nie nadaje się na ministra Spraw Zagranicznych, bo o dyplomacji nie ma pojęcia. A szczerzenie uzębienia nie dodaje mu uroku. Teraz pan minister Sawicki spowodował burzę i strajki rolnicze, które są następstwem głupiej szarpaniny ze wschodnim sąsiadem. Dziś wybuchła ponownie afera podsłuchowa z panem Sienkiewiczem w tle. Przykro mi to pisać, lecz pan Sienkiewicz jest bardzo podejrzaną postacią naszej polityki i jego sławny pradziad przewraca się w grobie wołając: - Bar wzięty!  No, nie tyle bar, ile wytworna restauracja. Jednym słowem, nie sądzę, żeby te wszystkie wpadki naszego rządu przyczyniły się do wygranej PO, a także ostatnie wypowiedzi na temat wysłania naszych żołnierzy na Ukrainę, bardzo zaszkodzą prezydentowi Komorowskiemu. Ciekawe, jakie będą te majowe wybory prezydenckie, bo już się zaczyna bitwa. Kto będzie tym wygranym, czas pokaże!

niedziela, 22 lutego 2015

Groch z kapustą, czyli o wszystkim po trochu.


22 luty 2015 r.


Wczoraj w telewizji oglądałam prezydenta Rzeczypospolitej pana Komorowskiego, jak w ramach akcji wyborczej odwiedzał żołnierzy ukraińskich leczących się w naszym uzdrowisku w Lądku Zdroju. Dziś miałam okazję zobaczyć go w Kijowie, gdzie uczestniczył w rocznicy strzelaniny na Majdanie. Jeżeli pan prezydent sądzi, że tymi krokami pozyska sobie wyborców, to chyba ma złych doradców.
Trudno mi patrzeć spokojnie na Ukraińców leczących się na koszta państwa, czyli nas wszystkich. Wielu naszych rodaków jeszcze doskonale pamięta o straszliwych zbrodniach dokonanych przez bandytów ukraińskich z UPA, na Polakach na Wołyniu i innych częściach Galicji Zachodniej. O nienawiści okazywanej nam na Ukrainie, w 70 rocznicę ludobójstwa i obrazie obecnego tam wtedy prezydenta Komorowskiego. Nie wolno nam zapominać, że „bohaterscy żołnierze z UPA” nadal czczeni są na Ukrainie przez ich potomków i przez obecnego prezydenta, o czym świadczą jego wypowiedzi. Leczymy na koszt państwa ukraińskich żołnierzy w czasie, gdy tysiące Polaków nie ma pieniędzy, by pozwolić sobie na sanatoryjne leczenie schorzeń, gdyż sanatoria bynajmniej nie są teraz darmowe, jak w dawnych czasach!
Powracając do wydarzeń Majdanu, to jestem przekonana, że był on inspirowany przez tajne ośrodki wywiadowcze, mające na celu obalenie poprzedniego rządu i utworzeniu nowego prozachodniego i umożliwienie wtrącenia się USA w sprawy Europy Wschodniej, co rząd Stanów Zjednoczonych natychmiast wykorzystał. Władze polskie popierając najpierw Majdan, a potem obalenie rządu ukraińskiego, obrały niebezpieczną drogę zatargu z Rosją, która nie życzyła sobie stanowczo obecności wojsko NATO w pobliżu swoich granic. No i słusznie. Zatarg z Rosją kosztował nas miliardy i rezultatem tego są obecne strajki chłopskie, domagające się odszkodowania za poniesione straty.
Pomimo usilnych starań i mediacji w sprawie Ukrainy, rząd polski nadal jest lekceważąco pomijany w ważnych rozmowach dyplomatycznych, co nie świadczy dobrze o prestiżu naszych władz. Jakby tego było za mało, Trybunał Europejski zasądził wysokie odszkodowania więźniom, torturowanym na terytorium Polski przez oprawców amerykańskich. Każdemu mamy wypłacić po 100 tysięcy euro. Oczywiście rząd wypłaci te pieniądze z naszej kieszeni.
A podobno żadnych amerykańskich obozów jenieckich na naszym terytorium nie było!
Trudno mi zrozumieć, dlaczego ja i miliony moich rodaków, mamy płacić ze swoich podatków za amerykańskie zbrodnie i polityczną głupotę władz polskich, drących koty z Rosją, żeby się podlizać Ameryce, oraz fundować darmowe leczenie setkom żołnierzy ukraińskich? Wczoraj podano w wiadomościach telewizyjnych, że sam doradca prezydenta Putina kierował strzałami do uczestników Majdanu. Naturalnie była to rewelacja ukraińska, lub z tak zwanych obserwacji USA. Nawet się nie zdziwię, kiedy mi powiedzą, że to strzelał z kałasznikowa sam prezydent Putin we własnej osobie!
Do czego doszliśmy na drodze politycznych potknięć, dowodzi przyjęcie w Polsce Orbana prezydenta Węgier. Jego rozsądna polityka sprawiła, że Węgry mają dziś tańszy gaz i wielomiliardowe kredyty w Rosji. Powinni się z tego cieszyć, że w kieszeni pozostaje im więcej forintów. Czechy również tylko zyskają na umiarkowanej polityce zagranicznej. Ale nie my!
Okazaliśmy prawdziwe chamstwo witając przybywającego z wizytą prezydenta Węgier, wrzaskami i kociokwikiem. I tu chciałam pochwalić kandydata na prezydenta z ramienia PSL, który po węgiersku przeprosił Węgrów za chuligańskie wyczyny naszych milusińskich.
Ale dosyć już o polityce. Warto zająć się bliższymi nam sprawami.
Nasze miasto wielkim nakładem pieniędzy urządziło piękny plac zabaw dla dzieciaków przy ulicy Parkowej. Wiem, bo codziennie patrzę nań z okna. Patrzę, ale to co widzę, wcale
mnie nie zachwyca. Otóż wraz z powstaniem placu zabaw, na tymże terenie wyznaczyli sobie spacery okoliczni właściciele psów i codziennie rano oraz po południu i wieczorem, wyprowadzają swoje czworonogie pieszczochy, żeby sobie pofiglowały i przy sposobności załatwiły sprawy fizjologiczne. Pieski korzystają ze swobody i spokojnie oblewają przyrządy do zabaw, załatwiając się na środku placu. Nie zachęcam rodziców, żeby pozwalali bawić się swoim dzieciom w tym miejscu, dopóki władze miasta nie spowodują, że właściciele psów zmienią kierunek swoich codziennych spacerów.
Uważam, że sprawa powinna być nagłośniona, a cały teren parku monitorowany, co ułatwi wyłapanie i ukaranie winnych psich „ przestępstw”. W moim przekonaniu powinna to czynić Straż Miejska, na którą corocznie miasto wydaje duże sumy. Ale Straż Miejska jest jak duchy, o których często się mówi, lecz nigdy nie widzi. Czasami Straż przemknie autem ulicą, jak „sen jaki złoty” i tyle ich widać!
Nie rozumiem, w jakim celu Straż Miejska została obdarzona samochodem? Dla celów bezpieczeństwa mieszkańców miasta, powinna dostać dobre rowery! Dla strażników byłoby to z korzyścią zdrowotną, a Bolesławianie mogliby od czasu do czasu zobaczyć osoby, które opłacają ze swoich podatków. A czy nie byłoby rozsądniej, żeby kwoty wydawane corocznie na Straż Miejską, przekazać Komendzie Policji, z obowiązkiem patrolowania przez funkcjonariuszy obiektów dziecinnych zabaw?
Na razie tyle, bo zbliża się godzina 19,30 i czas na Wiadomości TVP, podobno prosto z Hollywood. Ciekawe, ile nas ta przyjemność kosztuje? Przy sposobności ciekawa jestem, co tym razem zmalował prezydent Putin?
Dobranoc!

wtorek, 3 lutego 2015

Czy Polaków nie stać na rozsądek?


3.02.2015 r.
Dziś nowa afera z ministrem Spraw Zagranicznych, panem Schetyną. Zaledwie ucichły echa niedawnej niemądrej wypowiedzi pana ministra w sprawie wyzwolenia Auschwitz przez Ukraińców, a nie przez żołnierzy radzieckich, a już postanowił się „poprawić” i powiedział, co wiedział. Głupio, bo nie w łazience, lecz do radia. Otóż polski minister oznajmił, że dzień zwycięstwa można by obchodzić nie w Moskwie, lecz na przykład w Londynie, czy w innym mieście. Nawet na Westerplatte! Naturalnie Rosja się wkurzyła i oświadczyła, że pan Schetyna przynosi hańbę polskiej dyplomacji. Wobec tego pani premier poprosiła ambasadora Rosji na dywanik, oznajmiając mu swoje oburzenie na wypowiedź władz rosyjskich.
O wielki mamba, potężny mamba! 
Gdyby panią premier stać było na realny pomyślunek, wezwałaby na dywanik pana ministra i od ręki wylała go z roboty na zbitą twarz. ( zwykle szczerzącą uzębienie) Ja rozumiem, że możemy mieć do naszego wschodniego sąsiada pretensje o to i owo, ale dobremu dyplomacie nie wolno ich uzewnętrzniać. Na tym właśnie polega dyplomacja! Niestety, pan Schetyna jest ministrem z przypadku i nie rokuje poprawy, narażając nasz kraj na poważny konflikt z Rosją. A to oznacza kopanie się z koniem!
Ponieważ nie urodziłam się dzisiaj, ale przed paroma ładnymi dziesiątkami lat i doskonale pamiętam rok 1945, przyznaję, że wkurzona Rosja ma rację obrażając się na pana ministra. W II wojnie światowej tylko dwa państwa poniosły największe straty w ludziach i majątku narodowym – otóż właśnie Rosja i Polska! I to Rosja ogromnym wysiłkiem milionów głodujących ludzi i przelaną krwią swoich żołnierzy, wywalczyła zwycięstwo nad hitleryzmem, wkraczając do Berlina. O tym, że weszli tam także żołnierze polscy, dziś się u nas nie wspomina, bo po co? Współczesna młodzież polska, tendencyjne nakręcana przez prawicowe władze, ani nie zna, ani nie pamięta roku 1945. To dla nich odległa historia. Ale dla nas, żyjących w tamtych straszliwych czasach, to nie jest historia, lecz wspomnienie koszmaru. Bo 1945 przyniósł nam mimo wszystko wyzwolenie od codziennego strachu o życie, od widoku szubienic i ulicznych egzekucji.
Gdyby nie Stalingrad i szaleńcza ofensywa radziecka, pchająca w objęcia śmierci miliony żołnierzy, nie byłoby desantu w Normandii i nie byłoby końca wojny w 1945 roku. To przyznają historycy nawet niechętni Rosji. Być może dopiero za kilka lat Ameryka użyłaby na Niemcy bomby atomowej, przy czym i Polsce by się oberwało przy zachodnim wiaterku.
Dziś już nikt z Polaków urodzonych po 1989 roku nie pamięta, bo tego w naszych szkołach nie uczą, potwornego oblężenia Leningradu, gdzie głód zmuszał ludzi do kanibalizmu, a w mieście zmarło z głodu ponad milion mieszkańców! Należy też pamiętać, że Niemcy nie przestrzegali w wojnie z Rosją konwencji dotyczącej jeńców wojennych, traktując wziętych do niewoli żołnierzy jak zwierzęta, mordując ich głodem. W takich obozach działy się przerażające rzeczy, o których lepiej nie wspominać. Dlatego też Rosja ma prawo obchodzić Dzień Zwycięstwa w Moskwie, a nie w Londynie, czy na Westerplatte, gdzie się II wojna światowa zaczęła.
Ale nie tylko o tym chciałam napisać. Niedawno obchodziliśmy 70 rocznicę wyzwolenia Auschwitz, na którą to uroczystość nie zaproszono prezydenta Rosji, ponieważ wspiera on wojnę na Ukrainie. W każdym innym państwie byłby to skandal dyplomatyczny, ale nie u nas, bo my nie kochamy Rosji tylko Amerykę. Ostatnio kompletnie zbulwersowała mnie wiadomość, nie wiem czy prawdziwa, że po przemówieniu prezydenta RP, potępiającego Holokaust, Żydzi zarzucili prezydentowi, że nie wspomniał o mordowaniu Żydów przez Polaków! Nie jestem pewna, czy ta wiadomość polega na prawdzie, ale nawet bym się nie dziwiła. Często protestujemy, kiedy piszą „polskie obozy śmierci”, lecz udajemy, że nie dostrzegamy książek i filmów, ukazujących Polaków jako zdeklarowanych antysemitów popierających zbrodnie ludobójstwa.
Niedawno obejrzałam sobie w internecie film pt. „Ostatni pociąg do Auschwitz”, produkcji chyba niemiecko - czeskiej lub słowackiej, ale z całą pewnością wg. scenariusza żydowskiego pisarza. Film opowiada o losach Żydów niemieckich wywożonych do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Warto, żeby kilku naszych urzędników z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, obejrzało sobie ten film i wezwało na dywanik dyplomatę niemieckiego lub izraelskiego. W filmie, pociąg do Auschwitz prowadzą Polacy. Jest polski maszynista cieszący się, że wiezie ludzi na śmierć i jego pomocnik, też antysemita. Obaj prowadząc pociąg, popijają sobie z butelki wódkę i wyrażają się o jego nieszczęsnych pasażerach jak najgorzej. Oczywiście w filmie Polacy mówią językiem nie mającym nic wspólnego z polszczyzną, takim slangiem: „nasza mama mowa”. Twórcy filmy w odróżnieniu od podłych Polaków, przedstawili szlachetnych żołnierzy z Wermachtu, obdarzających głodnych Żydów jedzeniem i piciem. Jest w tym filmie szczególnie obrzydliwa scena. Otóż na jakiejś stacji, kolejarze polscy, nie wiadomo po co, polewają wodą z sikawek strażackich wagony. Spragnieni Żydzi za tę wodę płacą im biżuterią i pieniądzmi.
Scena ta jest nie tylko obrzydliwa ze względu na obraźliwe ukazanie polskich kolejarzy, ale także bezczelnie ukradziona z naszej historii. Prawdą jest, że polscy kolejarze oblewali wodą pociągi, ale nie te idące do Auschwitz, tylko wiozące do niewoli niemieckiej nasze dziewczęta walczące w Powstaniu Warszawskim. W ten sposób polscy kolejarze dostarczali im wodę! Oglądałam ten film z niesmakiem i przyszło mi na myśl, że najwięcej obraźliwych i niesprawiedliwych opinii o Polakach, głoszonych jest przez Niemców i Żydów. Wprawdzie w ostatnich scenach filmu pokazano, że jacyś Polacy przygarnęli uciekających z transportu kilku Żydów, ale ich wygląd nie różnił się od odrażających typów, ukazanych w serialu niemieckim „Nasze matki, nasi ojcowie”.
Oczywiście, dziś Niemcy są naszymi przyjaciółmi i nie powinno się ich obrażać, ani denerwować. Może dlatego nie zauważamy znaczących rocznic wojennych i udajemy, że wszystko jest w porządku. Ale nie jest, i najlepszym dowodem na to była bezmyślna wypowiedź pana ministra Schetyny, która może nas znowu drogo kosztować. Dosłownie kilka miliardów złotych strat w handlu zagranicznym z Rosją!
Zadziwia mnie również fakt, że w szkołach średnich obowiązkową lekturą jest książka pani Hanny Krall:„Zdążyć przed Panem Bogiem” - o powstaniu żydowskim w Getcie Warszawskim. Jest ona także tematem prac maturalnych. Ale Związek Harcerstwa Polskiego nie może się doprosić w Ministerstwie Szkolnictwa, o wprowadzenie do obowiązkowych lektur książki ”Kamienie na szaniec” i „ Parasol i Zośka”. Więc zadaję sobie pytanie, czy Polaków naprawdę nie stać już na rozsądek?