wtorek, 9 czerwca 2015

Zapomniany Holokaust Polaków.


 9 czerwca 2015 r.

W Ameryce, zwłaszcza w USA, historycy żydowskiego pochodzenia uważają, że tylko Żydzi mają „patent” na słowo Holokaust. Próba zestawienia ich tragedii z jakąkolwiek inną – to zbrodnia! Innego zdania jest amerykański historyk polskiego pochodzenia, prof. Richard C. Lucas, który opublikował książkę pod tytułem „ZAPOMNIANY HOLOKAUST Polacy pod okupacją niemiecką 1939-1944”. opisuje w niej zbrodnie, jakich dopuścili się Niemcy w stosunku do narodu polskiego w czasie II wojny światowej. Autor nie spodziewał się, jaką to rozpęta burzę. Przekręcano jego intencje i atakowano poniżej pasa. Dostawał telefony i listy z pogróżkami oraz obelgami. Przestał otrzymywać zaproszenia na konferencje naukowe i wykłady.
W rozmowie z dziennikarzem. Piotrem Zychowiczem, prof. Lucas stwierdza, że środowisko historyków amerykańskich dzieli się na dwie grupy: historyków II wojny światowej i historyków Holokaustu.” Pierwsi są bardzo obiektywni i profesjonalni.(...) drudzy składają się niemal wyłącznie z badaczy żydowskiego pochodzenia i to oni uznali moją książkę za herezję a użycie słowa „holokaust” za skandal.”
Książka prof. Lucasa została uznana za zbyt propolską. Nikt w Stanach zjednoczonych nie postawił takiego zarzutu prof. Janowi Grossowi, gdy wydał zdecydowanie antypolską książkę pt. „Sąsiedzi”, w której przedstawił mocno zafałszowaną, niepopartą solidną kwerendą i bazującą głównie na spekulacjach, wersję wydarzeń w Jedwabnem.
Prof. Lucas pisząc o polskim Holokauście miał świadomość, że problem cierpień wojennych Polaków jest zupełnie nie znany. Polska i Polacy dla historyków amerykańskich, zajmujących się tym okresem, są wyłącznie tłem dla żydowskiego Holokaustu. Cała historia Polski XX wieku jest pisana z perspektywy cierpienia Żydów. Na amerykańskim rynku wydawniczym książek o tej tematyce było już tysiące, o masowych zbrodniach niemieckich na Polakach.... nic! Taką sytuację profesor uważa za kuriozum, zważywszy na to, że ilościowo straty wojenny wśród Polaków katolików były mniej więcej takie same, jak wśród Polaków Żydów. Stąd wziął się pomysł na tytuł jego książki. Na tendencyjne przedstawienie najnowszej historii mają wpływ media, w tym prasa, szczególnie New York Times.
Książka Lucasa „Zapomniany Holokaust” w ciągu ostatniego ćwierćwiecza miała olbrzymią liczbę wydań i w środowisku naukowym uznawana jest za „klasykę”. Tymczasem wyżej wymienione prestiżowe pismo, rządzące „duszą inteligencji amerykańskiej”, nie poświęciło jej nawet linijki. Dziennik ten nigdy nie opublikował recenzji jakiejkolwiek książki poświęconej okupacji Polski, w której Polacy nie zostaliby przedstawieni jako współodpowiedzialni za Holokaust.
Historyk, który chce być hołubiony przez gazety, ośrodki akademickie i salony intelektualne, opisywał kolejny raz martyrologię Żydów. Tak właśnie postąpił Jan Gross, zdobywając przy okazji uznanie New York Timesa i etat naukowy na Uniwersytecie w Prenceton. Wszystkie poważne wydziały na amerykańskich uczelniach, zajmujące się Holokaustem, są kierowane przez żydowskich historyków. Ofiarą ich dominacji stał się brytyjski historyk Norman Davies, którego pozbawiono możliwości podjęcia pracy na prestiżowym Uniwersytecie Stanford za wydanie „ propolskiej” książki „ Boże ognisko”.
Książka „Zapomniany Holokaust” zaważyła na karierze prof. Lucasa. Kolejne jego dzieło, zawierające wstrząsające relacje żydowski i polskich dzieci, żyjących pod okupacją niemiecką (Did the Children Cry; Hitlers's War Against Jewish and Polish Children”) w pierwszej chwili zostało docenione i nagrodzone przez specjalne jury, działający przy Lidze przeciwko Zniesławieniu. Przyznaną mu w pierwszej chwili bardzo ważną Nagrodę im. Janusza Korczaka, cofnięto „za nieodpowiednie naświetlenie problemu”. Została mu przywrócona dopiero po interwencji kancelarii adwokackiej. Jednak sposób jej „wręczania” - pocztą, a nie na specjalnej uroczystości – był karą za książkę o polskim Holokauście. Specyficznego dźwięku nadaje temu wydarzeniu fakt, że szefem Ligi przeciwko Zniesławieniu jest Abraham Foxman, polski Żyd uratowany przez swoją polską nianię.
W dalszej części wywiadu prof. Lucas zwrócił uwagę na katastrofalny stan świadomości społeczeństwa amerykańskiego, dotyczący lansowanego przez środowiska żydowskie rzekomego polskiego antysemityzmu. Rozprawia się z tym poglądem twierdząc, że oba narody złożone są ze zwykłych ludzi – dobrych i złych. Zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie zdarzały się postawy niegodne. W czasie okupacji jedną z form niegodnego postępowania było szmalcownictwo. Szmalcownikiem nazywano osobę wymuszającą okup na ukrywających się Żydach lub donoszącą na nich za pieniądze do władz okupacyjnych. Na wiosnę 1943 roku Polskie Państwo Podziemne wprowadziło karę śmierci za szmalcownictwo, które traktowane było jako akt zdrady.
Polscy Żydzi nie zawsze byli lojalni wobec kraju, w którym się urodzili i mieszkali. Już we wrześniu 1939 roku, gdy toczyła się jeszcze kampania wojenna, żydowscy mieszkańcy wielu polskich miast i miasteczek, uroczyście witali wkraczające oddziały Wehrmachtu. Tak było m.in. w Łodzi, w Pabianicach, a także na kresach, gdzie z inicjatywy miejscowych Żydów budowano nawet ukwiecone tryumfalne bramy, a delegacje witały niemieckich żołnierzy chlebem i solą.
Taka postawa nie była niczym zaskakującym. Gdy zaczynała się wojna, spora część Żydów była przekonana, że aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości, wystarczy jedynie respektować niemiecki porządek. Jak złudne to było myślenie, przekonali się, gdy zamknięto ich w gettach, gdzie władzę przejęli często nadmiernie gorliwi urzędnicy żydowscy, którzy zorganizowali administrację oraz Żydowską Służbę Porządkową( Judischer Ordnungsdienst), zwaną potocznie policją żydowską. Niechlubną kartą w okupowanych krajach zapisał się Judenrat (Żydowska Rada Starszych, wprowadzona przez Niemców w 1939 roku) będący formą sprawowania władzy przez przywódców żydowskich nad mieszkańcami gett. Aby uniknąć zarzutu stronniczości, ograniczmy się do przykładów zaczerpniętych z żydowskich źródeł.
Jedna z najsłynniejszych żydowskich myślicielek XX wieku, Hannah Ardendt w 1963 roku wystąpiła w książce „Eichmann w Jerozolimie” z dramatycznym oskarżeniem przeciwko Judenratom. Twierdziła, że bez ich udziału w rejestracji Żydów, koncentracji ich w gettach, a potem aktywnej pomocy w kierowaniu do obozów zagłady, zginęłoby dużo mniej Żydów, ponieważ sami Niemcy mieliby więcej kłopotów z ich spisaniem i wyszukiwaniem. W okupowanej Europie naziści zlecali funkcjonariuszom żydowskim sporządzanie imiennych wykazów wraz z informacjami o majątku. Zapewniali oni także pomoc żydowskiej policji w chwytaniu i ładowaniu Żydów do pociągów transportujących do obozów koncentracyjnych.
Przykładem człowieka współpracującego z władzami okupacyjnymi był Jakub Lejkin - polski adwokat żydowskiego pochodzenia, zastępca komendanta policji żydowskiej w getcie warszawskim. Lejkin znany był ze szczególnej brutalności podczas organizowania deportacji do obozów zagłady. 29 października 1942 r. wyrokiem Żydowskiej Organizacji Bojowej został zlikwidowany.
Jakże ironicznym jest fakt, że 70 lat po wojnie, jednakowo doświadczone ofiary tamtego konfliktu, oskarżają drugie. Profesor Richard Lucas komentuje ten stan rzeczy: „To wielki, smutny paradoks. Podczas wojny Polacy i Żydzi padli ofiarą straszliwych represji ze strony wspólnego wroga. Zginęły miliony Żydów i miliony Polaków. Dziś do Niemców nie ma już pretensji, a Żydzi toczą walkę z Polakami, starając się udowodnić, że to im należy się palma pierwszeństwa w jakimś makabrycznym rankingu ofiar. Doprawdy, historia dziwnie się potoczyła.”

Barbara Teresa Dominiczak
Łucja Kuriata-Lewicka
Przedruk z Biuletynu Kwartalnego „Ostróg 89” Szczecin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz