sobota, 13 lipca 2019

Publice, zabrania się wyglądać z krzaków!


Zbliża się, oczekiwany przez cały naród z biciem serc, dzień 15 sierpnia, rocznica cudu nad Wisłą, oraz innych cudów, jakie prezentowane są narodowi co roku.
Tego lata, pan prezydent, który zawsze ma wspaniałe pomysły zasłyszane na Nowogrodzkiej, zadecydował, że wielka defilada wojskowa odbędzie się nie w stolicy Polski Warszawie, tylko w Katowicach, pamiętnych z grudniowego COP24, czyli nieudanego szczytu klimatycznego, na którym to pan prezydent tak gorąco i szczerze wspierał przemysł węglowy. Bo coś przecież powinno się na tym Śląsku kurzyć, no nie?
Pan prezydent, człowiek młody i niedoświadczony w zawodzie, zwykle udaje się po radę do wielkiego nauczyciela narodu, pana prezesa! Zapewne też prezes poradził mu, żeby uroczystości związane ze świętem 15 sierpnia urządził w Katowicach, pod pozorem uczczenia 100-letniej rocznicy wybuchu I Powstania Śląskiego.
 Należy się trochę podłożyć górnikom, żeby czasem wkurzeni, nie przyjechali na Nowogrodzką z ładunkami dynamitu. Ale tak naprawdę, to pan prezes postanowił ukarać Warszawę, która tyle razy robiła mu brzydkie kuku. Np. wybierając prezydenta Trzaskowskiego, zamiast wybitnie zdolnego polityka PiS-u Jakiego. Wybrali Trzaskowskiego, który popiera obmierzłe LGBT i gorszy szkolne, niewinne dzieciaczki, wprowadzając do klas lekcje samogwałtu. Koszmar! Trzeba ratować polskie dzieci!
Poza tym, w Warszawie jest opozycja. Obrzydliwe dranie, wytykające panu prezesowi, że chodzi z wizytą do pani prezeski TK Przyłębskiej! No, to już prawdziwa bezczelność. Tak, jakby normalni, przyzwoici ludzie, nie szli w sobotę po pracy do znajomych, niosąc pakiecik z ciastkami, lub bukiecik kwiatków! Co to kogo obchodzi? A już najmniej opozycję, do kogo pan prezes chodzi w wolnym czasie. Może pani prezeska TK robi smaczną zupę pomidorową, albo pierogi, ulubione przez pana prezesa?
 Teraz znowu czepili się, jak rzep psiego ogona, że PiS nie zabezpieczył odpowiedniej ilości leków. W programie Polsatu „Polityka na ostro” książę pan Radziwiłł, po prostu się wkurwił, słysząc te głupie zarzuty i zapewnił, że on zawsze pacjentowi receptę wypisze, bo przecież mogła mu ona wpaść do muszli klozetowej, lub do kosza na śmiecie i biedak zostałby bez leku. Oto jest doniosły przykład dbałości o zdrowie pacjenta! 
 Poza tym, Polacy daliby przykład patriotyzmu, mniej chorując i kupując mniej leków. „Dulce et decorum est pro patria mori”. - jak powiadali starożytni Rzymianie, czyli, - jak słodko i zaszczytnie umierać za ojczyznę! Nawet na syfa!
Pan prezes z rozrzewnieniem wspominał promiennie uśmiechnięte oblicze pani minister Zalewskiej, niosącej do niedouczonej Unii Europejskiej nieco oświaty, za niewielkie wynagrodzenie. Bohaterka! Naturalnie, niewdzięczni rodacy wieszają na niej psy i koty, oskarżając o spieprzoną reformę oświatową w kraju. To takie niesprawiedliwe, po prostu bolesne. Że dwa roczniki pójdą do jednej klasy? Przecież można dostawić krzesła. A zresztą w każdej szkole są niewykorzystane aule i piwnice. Czy to PiS jest winien, że Polacy mają tak dużo dzieci? Co za dużo, to niezdrowo. Mają 500+ , więc powinno by stać ich na gumkę!
foto Koduj24.
Ludzie naprawdę nie potrafią wczuć się w intencję PiS-u. Na przykład, przedstawiciele polskiej arystokracji pośród członków partii, niesłusznie się oburzali usłyszawszy, jak premier Morawiecki publicznie wypomniał ich przodkom magnatom, wszystkie grzeszki popełnione w historii. Wprawdzie pan prezes pocieszył ich zaraz mówiąc, że Mateuszek z nawyku wiecznie kłamie, a że tym razem udało mu się powiedzieć prawdę, to jednak nie należy mieć o to do niego pretensji.
 Pan prezydent przekonywał w Sosnowcu, że PiS dokłada wszelkich starań, żeby nie tylko wyborcy, ale wszyscy Polacy ukochali tę partię;. {-} „Demokracja ma taką naturę, że to nie są rządy jakieś tam elity, to nie mają być rządy jakiejś tam najwyższej kasty. My w Polsce chcemy prawdziwej demokracji, to znaczy rządów ludu!” - przemawiał pan prezydent podniośle.Dodał coś jeszcze o klimacie, ale tak nawiasem.
   Bardzo by się  zdziwił, gdyby mu ktoś podpowiedział, że tego samego domagał się przed laty, raczej nielubiany przez PiS i Kościół katolicki, pewien jegomość nazywający się Karol Marks! A za nim powtórzył te żądania inny facet z bródką; W. I. Lenin! No cóż, to tylko słowa, słowa, słowa: - jak napisał pewien Anglik. Ale co pana prezydenta obchodzi jakiś tam Marks, Lenin, czy Anglik, który z nudów pisał sztuki wierszem? Nic! Jest mądrą głową dużego narodu, która to głowa siedzi na krześle obok samego prezydenta Trumpa! W Białym Domu! Och. oczywiście, pan prezes ma mądrzejszą głowę, pan prezydent tak tylko powiedział....
Pan minister MON-u Błaszczak, tak czule pochwalony przez samą panią ambasador USA, doszedł do wniosku, że należy starannie przygotować Katowice do uroczystości i wielkiej parady wojskowej, na której pokaże zdumionemu narodowi cuda nowoczesnej techniki XX wieku. Na przykład czołgi z lat siedemdziesiątych!
Och, perfidnie się czepiam!
 To przecież całkiem dobre czołgi i jeszcze same jeżdżą, nie trzeba ich pchać! No tak, ale to radzieckie czołgi. Oj tam, oj tam, a kto o tym pamięta? Najwyżej powiemy, że Ruscy podpieprzyli Amerykanom plany zbrojeniowe i tyle. To może się także tyczyć helikopterów Mi 24D. Też ruskie, ale kto by tam na to zwrócił uwagę? Przelecą nad głowami publiki i po krzyku. Aha, przecież niedawno zakupiliśmy dla policji śmigłowce Black Hawki, żeby PiS miał się czym pochwalić i żeby totalna opozycja nie kłapała dziobami, iż nic nie kupujemy. Pokażemy też zdjęcia znakomitego amerykańskiego samolotu, zakupionego w USA, F-35, po 80 milionów za sztukę. Wprawdzie, jak wypadnie mu śrubka z ogona, to trzeba go będzie transportować do Stanów, bo Jankesi nie raczyli nam przekazać offsetu. Ale o tym publika nie wie i dobrze, że nie wie.
Pierwszą rzeczą jaką polecił wykonać w Katowicach pan minister MON, to wycięcie wszystkich krzaków wzdłuż całej trasy defilady. Włażenie w krzaki w czasie defilady, to paskudny zwyczaj i należy temu zapobiec. MON planował wycięcie wszystkich drzew na trasie defilady, ale doszedł do wniosku, że ten pomysł raczej nie spodoba się radnym miasta. A przecież na takim drzewku może zasiąść terrorysta, i powiedzmy z hałbicy przypier… w wóz pana prezydenta! Straszna tragedia.
 Pan minister MON Błaszczak, planuje pokazać publiczności na defiladzie prawdziwą „Wunderwaffe” czyli cudowną polską broń. Niech się ludziska dziwują.
Mogło się tak zdarzyć, że pan minister przywołał oficera i rzekł:
- Wy prowadzicie defiladę, tak?
- Tak jest, panie ministrze.
- Dobrze. Teraz słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzał. Na Waszym Raku,     (moździerz samobieżny) pojedzie sama pani ambasador Stanów. To nasza najnowsza broń! Niezawodna!
- Mam rozumieć, że pani ambasador usiądzie rakiem?
- Nie, durniu! Pani ambasador siądzie na włazie Raka!
- Tak jest! Ale czy to wypada, żeby starszą panią wsadzać do moździerza?
- Co? Jaką starszą panią? Oszaleliście? Młoda, piękna kobieta, pojedzie na takim groźnym wozie bojowym, a dokoła niej marines! Wyobrażacie sobie, jaką Putin zrobi minę? Zawału dostanie!
-Tak jest! Wyobrażam sobie.
- No, co się tak głupio uśmiechacie? Macie mnie za durnia?
- Tak jest, panie ministrze. O, naturalnie nie, panie ministrze.
- Hm, widzę, że wam się do awansu nie śpieszy. Zapamiętam! I żeby mi się publika po krzakach nie rozłaziła. Wszystkie wyciąć do gołej ziemi. Każcie tam posadzić kwiatki i postawić jakieś bilbordy z hasłami sławiącymi nasze zwycięstwo w 1920 roku. Wykonać!
 foto Interia Film  "Bitwa Warszawska", największa chała XX wieku!
Faktycznie, w 1920 roku odnieśliśmy zwycięstwo, co nam się raczej rzadko zdarzało. Ciekawe, czy pan minister MON zna dobrze historię? Bo gdyby ją znał, może kazałby postawić jakiś kwiatek przez portretem Osipa Wisarionowicza Dżugaszliwego, czyli Stalina! A po jaką cholerę Stalinowi kwiatki? - zapyta ktoś ciekawy.
A po to, drogi rodaku, że gdyby nie upór i zawiść Stalina, który chciał zrobić na złość, idącemu jak burza na Warszawę generałowi Tuchaczewskiemu, i nie posłał mu posiłków, jakich Tuchaczewski się domagał, wojnę z Rosją radziecką byśmy z kretesem przegrali. Teraz rocznicę 20 sierpnia uroczyście obchodziliby Rosjanie, a nie my!
 Co tam historia. Grunt, że mamy „cudowną broń”, wygraną batalię o Westerplatte, oraz wycięte w Katowicach krzaki, żeby publika w czasie parady nie łaziła tam sikać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz