29 sierpień 2018 r.
Eok 1938 Święto Konstytucji 3 Maja w Poznaniu. |
29
sierpnia, przed wieloma dekadami, moja mama pakowała do kilku
walizek najpotrzebniejsze rzeczy.
Ponieważ
pobyt w Rzeszowie trwać miał zaledwie kilka dni, włożyła do
walizki przybory do golenia taty, jego bieliznę i galowy mundur,
oraz kilka chusteczek do nosa. Nie
zapomniała o flakonie wody kwiatowej, bo tata lubił się
perfumować.
Do swojej walizki zapakowała sweter, kilka bluzeczek, trzy
spódniczki i
-
do dziś nie wiadomo dlaczego - dwie suknie balowe! Również nie
wiadomo dlaczego, na dno walizki włożyła album ze zdjęciami
rodzinnymi. Moja walizka pełna była dziecinnych ubranek, śpioszków,
czapeczek. Nie
brakowało nawet
koronkowej
kapki.
Poznań ul. Berlińska. |
Mama zamierzała wziąć więcej rzeczy, lecz Ojciec tłumaczył
jej,
że to absolutnie
nie ma sensu. Wojna z pewnością nie potrwa dłużej, niż tydzień,
bo nasze lotnictwo zbombarduje Berlin, kawaleria wjedzie w granice
pruskie,
a Anglia i Francja, wypowiedzą Niemcom wojnę. Hitler będzie musiał
poprosić o pokój. To było oczywiste. Facet z wąsikiem nie
wiedział z kim zadziera!
Najdalej
za
tydzień, mama powróci
do Poznania, a ojciec jeszcze przez jakiś czas pozostanie w swoim
pułku w Jarosławiu. Potem wszystko wróci do normy. Zamykając
szafę, mama nawet nie spojrzała na dwa wiszącej w niej furta –
karakułowe i z pieśców. Był upalny sierpniowy dzień, od
rana żar lał się z nieba i sama myśl o futrze wywoływała poty.
Ja leżałam w kołysce w swoim różowym pokoju, tak troskliwie
wypieszczonym przez mamę i nie miałam o niczym pojęcia. W domu
przebywałam dopiero
drugi dzień, po przyjściu mamy ze szpitala, a
przed siedmioma dniami pojawiłam się na tym świecie – bardzo nie
w porę!
Mama
weszła do mego pokoju i popłakując, nie wiadomo dlaczego, wyjęła
mnie z kołyski, owinęła w kocyk i przytuliła do siebie. Ojciec
wziął dwie walizki, mama jedną i mnie na rękę. Leżałam
spokojnie, nie interesując się tym, co się będzie działo. Nie
zwróciłam uwagi, że rodzice stanęli przez krótka chwilę w
drzwiach przedpokoju, rzucając ostatnie spojrzenie na nasze
mieszkanie. Było takie śliczne, pełne mebli ze Swarzędza, które
mama otrzymała na wyprawę ślubną,
koronkowych firan, jedwabnych zasłon, huculskich kilimów i dywanów.
Na
nocnym stoliku ojca, stał niedawno kupiony radioodbiornik, a w
szafie kamera, z unikalnymi filmami z Powstania Wielkopolskiego.
Tyle zostało z ukochanego i szczęśliwego domu moich rodziców. |
Ojciec
wzruszył ramionami i wyszedł pierwszy. Nie było powodu, aby się
roztkliwiać, wyjeżdżając z domu na tydzień! Mama marudziła
dłużej, zabierając jeszcze z toaletki jakieś zapomniane
kosmetyki. Poszła za ojcem, więcej się nie oglądając. Sama
zamknęła drzwi mieszkania na klucz, nie mając pojęcia, że nigdy
więcej tu nie powróci. W tym samym momencie ja zaczęłam płakać,
więc musiała zająć się mną, a nie domem.
Wszystkie
samochody wojskowe i
cywilne,
zostały już wykorzystane przez wojsko, podobnie
jak i prywatne auto wujka Władka. Nie było czym jechać na dworzec.
Na szczęście, dowódca batalionu, cudowny
człowiek,
polecił odwieźć rodziców na dworzec powozem, zaprzężonym
w dwa piękne białe konie. W
pokojowych czasach, miałam
nim
jechać do chrztu!
Cytadela poznańska stała się twierdzą; nikt bez
zezwolenia
nie mógł z niej wyjechać, a cywilnych mieszkańców z
miasta,
w ogóle nie wpuszczano. Biedna mama nie pożegnała
się z rodzicami
i rodziną,
bo na teren Cytadeli wejść nie mogli i nawet nie wiedzieli, że
rodzice wyjeżdżają. Telefoniści centrali wojskowej nie łączyli prywatnych rozmów
z miastem. Piękne, spokojne i radosne życie, skończyło
się nagle i ostatecznie.
Ani
mama, ani nikt z jej rodziny nie wyobrażali
sobie, że zobaczą się dopiero po długich sześciu latach wojny.
Cytadela
zniknęła z powierzchni ziemi, grzebiąc w gruzach nasze mieszkanie.
Do
Poznania rodzice nie wrócili już nigdy.
Rodzice
ojca, przebywający w swoim majątku na kresach, przyjechali do
Rzeszowa, ściągnięci telegramem ojca. W połowie września
powrócili tam ponownie, ale musieli uciekać, gdyż groziło im
niebezpieczeństwo ze strony Ukraińców. Nigdy już nie zobaczyli
swojej ziemi.
Wiemy, że
Polska rozdarta na trzy części, odzyskała niepodległość po 126
latach niewoli,. Każdy z tych zaborów miał innego władcę, inny
język i inne prawa. Scalić te trzy części w jedną całość i
sprawić, żeby obywatele tego nowego państwa, a zwłaszcza
młodzież, stali się gorącymi patriotami, to był naprawdę cud.
Podobnym cudem było w ciągu 21 lat niepodległości, zamieniać
ubogą, rolniczą Polskę w kraj uprzemysłowiony, Połączyć Polskę
z morzem, budując wysiłkiem całego narodu, perłę Bałtyku, port i miasto Gdynię. Stworzyć
Marynarkę Wojenną i lotnictwo. Polska zaczęła produkować
znakomite samoloty bombowe „Łosie”, bardzo nowoczesne i całe z
aluminium. Wyprodukowano kilkanaście tych świetnych samolotów,
lecz o wiele za mało!
1918 r. Piłsudski w Warszawie. |
Niszczyciel ORP " Warszawa" okręt flagowy. |
Oprócz floty wojennej, Polska posiadała pasażerskie statki transatlantyckie. „Piłsudski”, „Batory”, „Kościuszko”,” Polonia”, „Sobieski” i „Chrobry”!
Transatlantyk " Piłsudski w Nowym Jorku." |
Ale
nie było nam to dane.
1
września 1939 roku, na uśpione miasto Wieluń, spadły pierwsze niemieckie
bomby. Salwy armatnie z pancernika " Schleswig-Holstein”,
uderzyły w Westerplatte, rozpoczynając krwawy horror II wojny
światowej.
Apokalipsa rozpoczęta! |
A
potem na miasto spadały bomby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz