środa, 23 października 2019

Bezstresowe wychowanie.


Spieszyłam się dzisiaj, więc pomimo pięknej pogody nie szłam pieszo, lecz zdecydowałam się jechać autobusem miejskim. Wsiadłam do bardzo zatłoczonego autobusu, bo akurat jechała nim jakaś szkolna wycieczka. Wrzask, głośne rozmowy i piski, jak na szkolnym boisku. Dzieci w wieku około 12- 13 lat, rozsiadły się na fotelach i siedziały, mimo że do autobusu wchodzili dorośli ludzie, czasami starsi, a nawet jakaś pani o kulach. Tłok, dorośli sprasowani, jak sardynki w puszce, a małolaty wygodnie siedziały. Nikt nie zwrócił tym gówniarzom uwagi, że powinny starszym ustąpić miejsca. Nikt nie zwrócił im uwagi, że w autobusie powinny zachowywać się cicho. Nauczycielki raczej się nie odzywały. Zastanawiam się, co wyrośnie z tych małych niedouczonych egoistów? Na własne oczy kiedyś widziałam, jak matka posadziła na fotelu 6-letniego chłopca, choć obok stała stara kobieta! Nareszcie autobus się zatrzymał i cała dzieciarnia z wrzaskiem wybiegła, skutecznie tamując ruch na chodniku. Pomyślałam sobie ze złością, że wolałabym nosić cegły na budowie, niż być nauczycielką we współczesnej szkole! Już w XVI wieku, wielki hetman koronny i kanclerz Jan Zamoyski pisał: " Zawsze takie Rzeczypospolite są, jakie ich młodzieży chowanie."
Wyobrażam sobie z przerażeniem, jak ta nasza Rzeczpospolita będzie wyglądała, kiedy te dzieci staną się dojrzałymi ludźmi! To było nie do pomyślenia w czasach mojej młodości. Byliśmy uczeni przez rodziców i przez szkołę, jak należy zachowywać się w środkach transportu i na ulicy. Uczono nas, niekiedy klapsem, że starszym osobom zawsze należy ustąpić miejsca. Tych dzieci nikt niczego nie uczy. Nauczyciele nie mają na nich żadnego wpływu, nawet nie próbują zwracać im uwagi, bo nie posłuchają. Nie jestem zwolenniczką bezstresowego wychowania, gdyż dziecko powinno posiadać jakiś autorytet, z którego bierze przykład. One żadnego autorytetu nie znają.




niedziela, 20 października 2019

Podróże kształcą.

 foto. Gazeta Wrocławska.

Podróże kształcą. Pojechałam wczoraj na wycieczką, zwiedzić zamek Książ. Byłam tam przed wielu laty, ale chciałam znowu zobaczyć nowo otwarte salony i cudowną przyrodę jaka otacza zamek. Książ jak zwykle zrobił na mnie ogromne wrażenie swoim ogromem. Pod względem wielkości, jest trzecim po Malborku i Wawelu. Chodziliśmy, chodziliśmy, chodziliśmy. Po schodach do góry, po schodach na dół. Jeden salon, drugi salon, trzeci salon...Zmęczeni, zjedliśmy obiad w zamkowej restauracji. Polecam: schabowy na cały talerz. Ale nie o tym chciałam pisać. Po 13 października
zastanawiałam się, dlaczego PiS wygrał. Jeden z powodów tego zwycięstwa widziałam, jadąc z Wałbrzycha do Bolesławca. W szczerym polu, daleko od miasta, ale blisko szosy, czy autostrady stały!...W mieście na ścianach, wystawach sklepowych, wisiały. Na banerach były widoczne z daleka. Co, do licha było takie widoczne? Ależ portrety członków PiS-u biorących udział w wyborach! Były dosłownie wszędzie. Nikt ich nie kaleczył, nie zrzucał i nie chował. Na każdym kroku rzucały się w oczy. Tylko ślepy by ich nie dostrzegł. W ciągu całej podróży, raz jeden tylko dostrzegłam na banerze podobiznę stającego do wyborów członka KO, ale nie wiem jak wyglądał, bo twarz miał oblaną jakimś ciemnym płynem! Jesteśmy krajem demokratycznym i każdy obywatel ma prawo wyrazić swój pogląd. Bardzo żałuję, że mój aparat fotograficzny jest zepsuty. Ale musiałabym zużyć całą taśmę, żeby sfotografować to, co widziałam. Pamiętajmy, że w przyszłym roku mamy wybory prezydenckie. Podobno doświadczenie uczy.

Kto kogo zrobi w konia?




 Może ktoś pomyśli, że dziwaczę. Ale nie wierzę panu Kosiniakowi-Kamyszowi. Mając trzech senatorów w senacie, oświadczył butnie wszem i wobec, że nic o nas bez nas! Znaczy to, że wybór marszałka senatu zależeć też będzie od woli tych trzech przedstawicieli PSL-Kukiz15. Już raz, przed wyborami, Kosiniak- Kamysz naraził opozycję, występując z Koalicji i łącząc się z przegranym kompletnie Kukizem. Naraziło to prawdopodobnie opozycję na przegraną w wyborach. Wiadomo od dawna, że PSL jawi się, jako ta niewiasta, która nikomu nie skąpi, naturalnie za pieniążki. Obawiam się, że mając nawet tak niewielu przedstawicieli w senacie, PSL chce coś wygrać. Czymś takim mogłoby być porozumienie z PiS-em. Wprawdzie PSL zaklina się, że nigdy, ale jak oferta będzie korzystna, to kto wie! Wtedy większość w senacie miałby PIS, a mając większość w sejmie, zrobiłby z Polski pasztet zajęczy. " Kto zje, ten zajęczy!" Tak sobie myślę, mam się bać, czy nie?

poniedziałek, 14 października 2019

Moje wybory




Powiedziałam sobie:" Niech się dzieje co chce, na wybory pójdę!" Wstałam rano w bojowym nastroju. Pogoda piękna, słoneczko jak w lipcu, idealny dzień na wybory! Usiadłam, żeby nieco poprawić nadwątloną wiekiem urodę i jak wstałam, to momentalnie zgięłam się wpół! O Matko, atak rwy kulszowej, w lewym biodrze! Kto raz tego doświadczył, ten wie, jak to boli. Myślałam, że mnie szlag trafi ze złości. Upadłam na fotel zrozpaczona, że jednak nigdzie nie pójdę, bo nie mogę chodzić. A obiecałam koleżance, że pójdziemy razem. Przesiedziałam tak z pół godziny, zastanawiając się, czy do niej zadzwonić i powiadomić, że nie idziemy? Nie, cholera! Powiedziałam, że pójdę, to pójdę! Przecież opozycja prosi, żeby głosować. Gdybym nie poszła, a PiS wygrał, wymawiałabym sobie do końca życia, że to przeze mnie. Wpakowałam w siebie trzy silne tabletki przeciwbólowe i poczekałam, żeby ból trochę się uspokoił. Potem wstałam, ubrałam się i poszłam po koleżankę. Na szczęście do lokalu wyborczego nie było daleko. Doszłam, sycząc z bólu i kulejąc. Skreśliłam kogo trzeba i zadowolona, wrzuciłam kartę do urny. Jednak zagłosowałam. Było wielu ludzi, niektórzy nawet z dziećmi. Ale także mnóstwo starych osób, takich od Rydzyka i Radio Maryja! Młodzieży mało! Resztę dnia przeżyłam za pomocą tabletek, czekając niecierpliwie godziny 21-szej. Nareszcie! Włączam TVN24 i nagle robi mi się niedobrze, kiedy na ekranie telewizora ukazują się słupki poparcia. PiS wygrywa! Jednak wcześniejsze prognozy były trafne. 43% do 27%. Jedyny plus, że do sejmu wchodzi Lewica. PiS ponownie wygrywa wybory i będzie rządzić Polską przez kolejne cztery lata. Wygrał przy czynnej pomocy kościoła i Radia Maryja! Na ekranie pojawia się twarz Kaczyńskiego z tryumfalnym uśmiechem... Wyłączam telewizor, bo nie chcę sobie zrobić krzywdy. Siedzę i myślę. Dlaczego? Przecież po ujawnieniu mnóstwa ohydnych afer, PiS powinien przegrać wybory i nigdy więcej nie mieć w polityce nic do gadania. Ale wygrał, bo głosowało na tę partię wiele milionów Polaków, nie zniechęconych skandalami politycznymi, ani "miską ryżu!" Okazaliśmy się narodem, który więcej dba o swój portfel, niż o swoją ojczyznę. Po raz enty Polacy okazali się mało patriotyczni, a bardzo przekupni. Pozwoliliśmy, żeby przez następne cztery lata rządził 38 milionowym narodem mały, nędzny człowieczek, za pomocą kija i marchewki. Bo przecież obiecał, że obiecał. A Polacy uwierzyli mu kolejny raz. Tylko że teraz sytuacja będzie inna. Jesteśmy po wyborach i może się okazać, że obiecanki cacanki, a głupiemu radość. Wyborcy nie będą już potrzebni PiS-owi. Murzyn zrobił swoje. Nie chcę nawet myśleć o tym, że przez kolejne lata będę widziała w telewizorze te same chamskie, zarozumiałe gęby. Słuchała pouczeń, jak mam żyć i kogo mam nie lubić. Przez następne lata z telewizora i radia płynąć będą strumienie nienawiści do każdego, kto ma inne zdanie, kto jest inny seksualnie, czy wyznaniowo. Będzie coraz więcej nabożeństw i coraz mniej mądrych programów. Zaleje nas pustosłowie, rozmnoży się chamstwo, ciemnota, zabobon i cofniemy się kulturowo oraz politycznie na kraniec Europy. Będą niszczone sądy, będzie zmieniana historia polska, będzie "piętnowany", wedle słów Kaczyńskiego, każdy, kto nie jest z PiS-em. Może to mało patriotyczne, ale gdybym była młoda, po tych wyborach spakowałabym manatki, strząsnęła proch z sandałów i wyjechała z tego kraju, który dla własnych obywateli może okazać się czarną dziurą! Z bólem widzę, że nie tyko nie potrafimy być normalni, ale wcale tego nie chcemy. Jesteśmy szkodliwi i groźni dla samych siebie, a także dla naszych sąsiadów, ponieważ ze wszystkimi jesteśmy skłóceni. Jest nikłe światełko w tym tunelu ciemnoty, że opozycja nareszcie zacznie skutecznie działać, bo dotychczas przesypiała każdą szansę, jaką los nam dawał do ręki. Jest mi bardzo smutno, bo nie wiem czy za cztery lata będę jeszcze na tym najpiękniejszym ze światów. Bardzo bym chciała żyć w kraju, wolnym od obcych wojsk, demokratycznym, swobodnym, szczęśliwym i zamożnym. Ale obawiam się, że tego nie doczekam, więc jest mi smutno.

niedziela, 13 października 2019

"Wczoraj łach, mundur dziś!"



Nie rozumiem, nie chcę rozumieć, dlaczego obecne władze nie szanują i nie czczą dnia 12 października, rocznicy Bitwy pod Lenino. Bo śmierć żołnierza jest święta i świętą jest przelana przez niego krew w wielkiej sprawie wyzwolenia Ojczyzny. Dziś mówi się bluźnierczo, że ci żołnierze nieśli na bagnetach niewolę! Jaka to straszna krzywda. Kim byli ci żołnierze, którzy swoimi ciałami ścielili drogę do Polski od Lenino, Studzianek, Warszawy, po Wał Pomorski, Kołobrzeg, Odrę i Nysę, aż po Berlin, gdzie zawiesili sztandar biało-czerwony? Kim byli? Zesłańcami, jak ich pradziadowie z powstań Listopadowego i Styczniowego. Od klęski w 1939 roku, na wschód jechały pociągi zapełnione Polakami. Na Syberię, na Kamczatkę, do Kazachstanu i do wielu innych miejsc oddalonych o tysiące kilometrów od ojczyzny. Bydlęce wagony wiozły ludzi, których jedyną winą było polskie pochodzenie. W tajgach i na stepach, w głodzie, chłodzie lub palącym upale, pracowali ponad siły. głodni, chorzy i bez miary stęsknieni do domem, za Polską. Umierali tysiącami, ale przybywały nowe tysiące, aby pracować i głodować, bez nadziei na powrót do ojczyzny. Sytuacja zmieniła się, gdy wybuchła wojna w 1941 r. Teraz to Rosja stanęła przed widmem totalnej klęski. Dzięki porozumienia gen. Andersa ze Stalinem, zaczęto tworzyć oddziały Wojska Polskiego. Dzięki niemu 115 tys, polskich jeńców zyskało wolność. Ale wielu nie zdążyło do wojska formowanego przez gen.Andersa. Pozostali na terenie ZSRR i wydawało się, że nigdy nie wrócą do ojczyzny. Wtedy, w 1943 r. w Sielcach nad rzeką Oką, powstała Dywizja Piechoty im., Tadeusza Kościuszki. Przez tajgę i stepy ruszyli ku Sielcom polscy zesłańcy, pozostawiając za sobą groby najbliższych. "Wczoraj łach, mundur dziś!" To była jedyna szansa, żeby nareszcie ponownie stać się człowiekiem,wziąć karabin i iść w stronę Polski. I ruszyli, piechota, czołgi, samoloty. Dzieliły ich od ojczyzny tysiące kilometrów, setki wielkich i małych bitew. Ale oni szli uparcie, ścieląc się trupem na polach Lenino, płonąc w czołgach pod Studziankami, przelewając krew na Wale Pomorskim i Odrze. Aż doszli i ramię w ramię z dawnym wrogiem - Rosjanami, dobili hitlerowskiego gada w jego gnieździe. Droga do Polski stanęła przed nimi otworem. Pamiętajmy o nich - naszych Ojcach i Dziadkach, którzy złożyli najwyższą ofiarę, aby ich dzieci mogły żyć w wolnej Polsce. Kiedy czcimy żołnierzy polskich spod Tobruku, Monte Cassino, oddajmy cześć także żołnierzom spod Lenino. Bo krew żołnierza jest święta. CHWAŁA BOHATEROM!
Na zdjęciu "wczoraj łach, mundur dziś"!

Polscy lotnicy w ZSRR.


 12 października obchodzony był niegdyś Dzień Wojska Polskiego. Przy tej okazji chciałam wspomnieć o bohaterach wojennych kompletnie przez naród zapomnianych. O polskich lotnikach sformowanych na terenie ZSRR, gdzie na lotnisku Grigoriewskoje, szkolono załogi 1 Samodzielnej Eskadry Lotnictwa Myśliwskiego. Jego dowódcą był tragicznie zmarły kpt. Czesław Kozłowski. Pisał o ich losach Medard Konieczny, pilot z 1939 r. Kim byli ci lotnicy? Zesłańcami, wędrującymi o głodzie i chłodzie do Sielc nad Oka, i tam wcieleni do lotnictwa polskiego. Wielu z nich nie miało nic wspólnego z lotnictwem, inni byli pilotami z roku 1939. Jednym z Bohaterów Związku Radzieckiego był lotnik pochodzenia polskiego por. Wiktor Kalinowski. Miał 12 zestrzeleń, znaczonych na kadłubie samolotu białymi orzełkami. Polacy latali na świetnych samolotach myśliwskich Ił-2 i Jak-1, nie ustępujących Spitfire'om, zawsze znaczonych biało-czerwoną szachownicą. Brali udział w bitwach o Wał Pomorski, Kołobrzeg, operację berlińską i przyczółek warecko-magnuszewski. Ich waleczność i bohaterstwo nie ustępowało waleczności polskich lotników walczących w Bitwie o Anglię. Jednak była miedzy nimi pewna różnica. O ile Polacy w W. Brytanii początkowo traktowani byli jak ubodzy krewni i ludzie, którzy na lataniu się nie znali, to w Rosji traktowani byli bardzo przyjaźnie, bez żadnej różnicy narodowościowej. Niektórzy dowódcy byli Rosjanami, ale potrafili wczuć się w polskiego ducha i wrastali duszą i ciałem w swoje polskie załogi. Podobnie rosyjscy mechanicy, pracowali ciężko, by postrzelane maszyny doprowadzić do stanu bojowego. Stalin zaprosił Polaków na Defiladę Zwycięstwa, którą otwierali konno, marszałek Żukow i Polak marszałek Rokossowski. W Wielkiej Brytanii nie zaproszono Polaków na Defiladę z wyjątkiem lotników, którzy w proteście odmówili w niej swego udziału. Starszemu pokoleniu lubiącemu czytać książki lotnicze, znany jest pilot Edward Chromy, polski lotnik walczący na Wschodzie. Tacy jak on piloci Wojska Polskiego zostali zapomniani. A przecież walczyli o wyzwolenie ojczyzny nie na obcym niebie, ale nad Polską. W brawurowych atakach niszczyli niemieckie czołgi, linie kolejowe i parowozy, odnosili sukcesy w walkach myśliwskich. Chociaż los rzucił ich na ziemię radziecką, oddawali życie i zdrowie, by walczyć o wolność Polski. Dziś nikt nie pamięta o ich walce z niemieckim najeźdźcą i poświęceniu. O ich bohaterstwie, przelanej krwi i samotnej śmierci pilota myśliwca. Polacy, nie zapominajmy o swoich bohaterach. Uczmy młodzież o ich życiu i walce, bo polscy lotnicy ze Wschodu zasłużyli na taką samą cześć i chwałę, jak ci z Dywizjonu 303. To bardzo boli, że w Wikipedii nie ma nawet ich zdjęć, a mowa jest niemal wyłącznie o bohaterach Bitwy o Anglię. Polskich bohaterów wymazano z ojczystej historii. Na zdjęciu. piloci z Dywizjony Myśliwskiego "Warszawa"

piątek, 11 października 2019

Zanim wrzucisz kartkę do urny.

 
 
Kochani. Za dwa dni najważniejsze wybory, które zadecydują o losie naszej ojczyzny i nas samych. Pójdziemy do lokali wyborczych, aby skreślić wybranego przez nas kandydata do sejmu i senatu, oraz wrzucić tę kartkę do urny. Proste prawda? A właśnie, że nieprawda! Ta kartka w ręku każdego obywatela, to jak bomba z opóźnionym zapalnikiem. Przed wrzuceniem jej do urny, należy się głęboko zastanowić, jakiej chcemy przyszłości dla siebie, dla naszych dzieci i dla Polski. Bo Polska to my, każdy z nas jest małą cząsteczką naszej ojczyzny. Jesteśmy wszyscy Polakami i w głębi serca pragniemy, aby ta Polska była piękna, zasobna i szanowana. Żeby ją w Europie dostrzegano, a nie marginalizowano, lekceważąc jej głos. Różnimy się poglądami, lecz nie wierzę, aby ktokolwiek z nas życzył źle swojej ojczyźnie.
Dlatego z prawdziwym przerażeniem słuchałam wypowiedzi prezesa PiS-u, Jarosława  Kaczyńskiego w Sosnowcu. Po raz pierwszy chyba, pokazał swoją prawdziwą twarz, nie ukrywając, co nas czeka po wygranych przez PiS wyborach. Powiedział: "Nowa polska elita władzy, także elita kulturalna, nie pracuje już dla wrogów. A ci, którzy pracują, są napiętnowani i będą piętnowani." Tak mówi do swoich wyborców mąż stanu? Prezes największej partii rządzącej? O jakich wrogach on mówi? Wrogami byli dla Polaków hitlerowcy, oraz stalinowscy bolszewicy. W dzisiejszej Polsce PiS wroga nie ma. Jest tylko zgodna z Konstytucją opozycja, która może mieć inne zdanie, ale do wrogości jej daleko. To nie opozycja wysyłała oszczercze hejty do swych antagonistów, tylko pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości. O jakich nowych elitach mówi Kaczyński? Elity nie można stworzyć tak sobie, od ręki. Trzeba wielu pokoleń, żeby wyrosła elita rodowa, intelektualna, kulturalna. Ta, o której mówi Kaczyński, nie jest żadną elitą, tylko posłusznymi sługusami pana prezesa. Kaczyński nawet nie ukrywa, że po wyborach przeciwników będzie niszczył. PIĘTNOWAŁ! On nie ma wyobraźni i nie wie co to znaczy. W dawnych czasach, skazańca prowadzono na szafot, a kat rozpalonym żelazem wypalał mu p i ę t n o na ciele! Piętnował skazanego. Czy w ten sposób prezes PiS-u widzi walkę z opozycją? Czy można to sobie wyobrazić w wolnym, demokratycznym kraju? Więc czym ma być ta Polska? Prywatnym folwarkiem Kaczyńskiego i jego zwolenników, którym obiecuje złote góry przed wyborami? Po wyborach już potrzebni nie będą i wtedy się okaże, że jego obiecanki były tylko lepem na muchy. Nie pozwólmy, żeby nas piętnowano, żebyśmy byli gorszym sortem, lewakami i zdradzieckimi mordami! Nie pozwólmy, żeby postrzegano nas jako wrogów ojczyzny.
Kochani! Kiedy "Titanic" tonął, w sali balowej orkiestra grała walca, a nieświadomi niczego pasażerowie, śmiali się i tańczyli, nie wiedząc, że idą na dno! Kapitan obawiając się paniki, nie zawiadomił ich o katastrofie. Nie pozwólmy, aby nasza ojczyzna znalazła się w sytuacji "Titanica", a my w roli pasażerów, którzy śmiejąc się, idą na dno. Dziś ostatni dzień przed ciszą wyborczą. Pamiętajmy, że może to być cisza przed burzą! Pamiętajmy, że los nas wszystkich, jest w tej kartce, którą wrzucimy do urny. Albo sprawimy, że nasza ojczyzna rozkwitnie, jako szczęśliwe, demokratyczne państwo wolnych ludzi, albo pozwolimy, że Polska stanie się ponurym przybytkiem rządów szowinistycznych, nietolerancyjnych, mafijnych. Nasz los jest w naszych rękach!

czwartek, 10 października 2019

Przedwyborcza agitacja.




Znowu jestem wkurzona. Tak chyba będzie do niedzieli, a może i dłużej. Powiem Wam, kochani, jakich kantów ima się PiS, żeby wygrać wybory. Przed chwilą dostałam SMS-a o następującej treści. " Wiadomość bardzo ważna! Czy chcesz mieć emeryturę w wysokości 3 tysięcy zł? Czy zagłosujesz na PiS? Zrób to koniecznie!" Tak mnie to wkurwiło, (sorry) że o mały włos nie rozwaliłam telefonu. Co za podłość, jak można w ten sposób agitować ludzi? Zastanawiam się, ile z tych osób, które otrzymały identyczne SMS-y, urzeczone wizją wysokiej emerytury, pójdzie zagłosować na PiS!! Zwolennicy PiS-u rozwinęli energiczną działalność. Między innymi w Bolesławcu i innych miastach, chodzą po ulicach i zdzierają afisze, przewracają banery z portretami kandydatów na posłów i senatorów z opozycji. Potem miasto wygląda tak, jakby tylko i jedynie PiS wystawiał swoich kandydatów. Na te wyczyny rodzimych wandali nikt nie reaguje. A ponieważ do tego i kościół dorzuca swoją cegiełkę, przy każdym nabożeństwie instruując wiernych na kogo mają głosować, tak więc PiS może spać spokojnie. Przy rozlazłej agitacji opozycji, wygraną mają w kieszeni. Tylko, że w prawdziwie demokratycznym państwie, takimi metodami wyborów się nie wygrywa. Ale lepiej już nie mówmy o demokracji w tym kraju.

środa, 9 października 2019

A nie mówiłam?



 Psiakrew, mówiłam! Jeszcze wczoraj pisałam, że należało zachować się solidarnie po wypowiedzi Wałęsy, a nie wycierać sobie nim gęby do mediów. No i dziś mamy tego rezultat. Lechu, z właściwą sobie bezmyślnością, oznajmił wszem i wobec, że KO NIE POPIERA! Ale ściema! Na 5 dni przed wyborami! Znaczy to, że większość wyborców zniesmaczonych tymi incydentami i popierających Wałęsę, zagłosuje na inną partię. To z kolei może oznaczać, że opozycja przegra wybory! A społeczeństwo razem z nią. Prezes Kaczyński powinien serdecznie podziękować panu Schetynie za skuteczne wsparcie PiS-u w wyborach. Wczoraj w Polsacie, oglądałam wywiad z Kaczyńskim ( niech mi to miłosierny Bóg policzy za moje grzechy) Bardzo uważnie go słuchałam, bo jak zwykle mówił tylko to co chciał, w przeciwieństwie do przedstawicieli opozycji, mówiących przeważnie to, czego mówić nie powinni. Z jego wypowiedzi wywnioskowałam, że zaraz po wygranych wyborach weźmie się na "reformę" sądów. To znaczy, że przerobi sądy na swoje kopyto, łącznie z SN-em. Pani redaktorka Gawryluk, zadawała mu pytania o ostatnią aferę z Banasiem oraz inne przekręty PiS-u, ale Kaczyński odpowiadał monosylabami, lub w ogóle zmieniał temat. Ale z tego co mówił, można się było zorientować, że PiS po wygranych wyborach weźmie ostry kurs i w pierwszym rzędzie pozbędzie się prywatnych telewizji, żeby nie psuły świetlanego obrazu PiS-u. O TVN24 raczej się nie boję, gdyż jest to stacja amerykańska, a nikt z PiS-u z USA nie zadrze. Reasumując, wybory raczej mamy przegrane, tylko i wyłącznie z winy głupoty kierownictwa KO, które ostatnią konwencję zamieniły w idiotyczny wygłup. A także z powodu lenistwa partii opozycyjnych, które przebudziły się na tydzień przed wyborami i starają się coś robić. Mam nadzieję, że po przegranych wyborach, pan Schetyna nareszcie ustąpi miejsca młodszemu pokoleniu, bardziej zorientowanemu w realiach politycznych.

Jak wygląda solidarność w opozycji.



 Jestem naprawdę zła. Mało powiedziane, wściekła na naszą ukochaną opozycję i jej brak wyobraźni. Miałam okazję oglądać ostatnią konwencję KO i byłam nawet zadowolona z wygłaszanych tam przemówień, choć moim zdaniem były zbyt delikatne. Do czasu. Nie wiem, kto wpadł na tak idiotyczny pomysł, żeby na ostatnią przedwyborczą konwencję KO zaprosić Lecha Wałęsę! Bardzo szanuję wodza Solidarności i byłego prezydenta, lecz znając go od lat wiem, że mówi aby mówić, czasem nie wiedząc o czym mówi, gdzie i do kogo. Jednym słowem: " nie chcem, ale muszem!" No właśnie musiał! Najpierw, zamiast komplementów przyłożył gospodarzom za zmarnowane okazje i słusznie. To im się należało. Ale potem popełnił cholerne faux pas i wypomniał zmarłemu seniorowi Morawieckiemu jego stare grzechy. Ja wierzę, że Lechu mówił prawdę, bo sama nigdy nie miałam dobrego zdania o tatusiu pana premiera. Jednak można było to zrobić przy innej okazji, nie wkrótce po pogrzebie Morawieckiego.
To był strzał w kolano KO! No i się zaczęło! PiS rozdarło szaty, skarżąc się pod niebiosa na "nieludzkie" słowa Wałęsy, raniące serce zbolałego syna i zapłakanego narodu. Jak zawsze głupawa opozycja, przyłączyła się do tych jęków, sławiąc imię zmarłego bohatera. Wszyscy zaczęli sobie przypominać, jaki to był dzielny Polak, zaciekle walczący z obmierzłą komuną. To już wkurzyło mnie naprawdę, bo przypomniałam sobie, że te same osoby niedawno wieszały psy na Morawieckim. Teraz kadziły mu bezczelnie, krzywiąc się na Wałęsę. To mnie już ostatecznie wnerwiło i prędko wyłączyłam telewizor, żeby nie ulec pokusie i nie wyrzucić go za okno. Obawiam się poważnie, że przemówienie Wałęsy oraz późniejsze oskarżenia PiSu, emitowane przez wszystkie publiczne media, przyczynią się do przegranej KO w wyborach.
Ktoś zapyta, dlaczego PiS ma tak wielką przewagę nad opozycją? A dlatego, bo są wobec siebie solidarni. Obojętnie, o co jest ich członek oskarżany, całe PiS staje za nim murem zapewniając, że to kryształowy człowiek, a opozycja się go czepia. Kończy się na tym, że to opozycja jest winna, a nie oskarżony. W KO brakuje tej solidarności i byliśmy wszyscy świadkami, jak kolejni mówcy, głośniej lub ciszej, oskarżali Wałęsę, zamiast wyskoczyć z pyskiem do PiS-u, przyznając Lechowi rację. A że było to wkrótce po pogrzebie, że to nieładnie? Przypomnijcie sobie tylko, zachowanie PiS-u po pogrzebie gen. Ścibor-Rylskiego, prawdziwego bohatera! Co PiS mówiło o prof. Bartoszewskim i Modzelewskim. Jakie obelgi rzucało na prof. Geremka, czy premiera Mazowieckiego. Cóż, Wałęsa popełnił błąd, za który wszyscy możemy drogo zapłacić przy wyborach. Niemniej jednak należało go solidarnie bronić, a nie potępiać, ku wielkiej uciesze PiS-u, które teraz będzie miało o czym gadać do 13 października i o rok dłużej.

wtorek, 1 października 2019

WITAJCIE W TARGOWICY!





Wrocław.
13 października 2019 roku odbędą się wybory do polskiego parlamentu. To będzie dzień przełomowy, który zadecyduje o dalszym losie Polski. O tym, czy będziemy ponownie państwem prawa, strzegącym Konstytucji, oraz trójpodziału władzy, liczącym się członkiem Unii Europejskiej, czy też staniemy się prywatną własnością prezesa partii Prawa i Sprawiedliwości, która to partia niewiele ma wspólnego z tymi dwoma przymiotnikami. W tym dniu Polacy zadecydują, czy polski parlament nadal ma przypominać chlewik, lub oborę, czy też ma być siedzibą uczciwych i rzetelnych przedstawicieli narodu.
Jako dziecko pamiętam czasy terroru stalinowskiego. Potem przemiany polskiego Października 1956 r. Lata Gomułkowskie, Gierkowskie, stan wojenny i Solidarność. Wybory w roku 1989, oraz zmianę ustroju z socjalistycznego na kapitalistyczny i przemiany lat 1990-2000. Zmieniali się prezydenci i premierzy, zmieniały się rządy lewicowe, na prawicowe i tak dalej. Niegdyś łudziłam się nadzieją, że po zmianie ustroju, doczekam sędziwego wieku, żyjąc w dostatnim, spokojnym i bezpiecznym państwie, demokratycznym i przyjaznym dla każdego. Dziś na wspomnienie o tych marzeniach, ogarnia mnie śmiech pusty! W Polsce nigdy dobrze nie było i nigdy dobrze nie będzie, ponieważ większości Polaków wcale na tym nie zależy.
Rządy Platformy Obywatelskiej, miały wiele niedociągnięć, a nawet skandali, które zemściły się potem w czasie wyborów w 2015 roku. Wybory te przyniosły diametralną zmianę, bo do władzy doszli ludzie nieodpowiedzialni, rozpoczynając kampanię wyborczą od lawiny błota i hejtów wylewanych na Bogu ducha winnego prezydenta Komorowskiego i członków rządu Platformy Obywatelskiej. To wtedy rozpoczął się taniec czarownic trwający do dnia dzisiejszego.
You Tube.
Wybory parlamentarne w 2015 r. wygrało Prawo i Sprawiedliwość, za pomocą obietnic socjalnych, spełnionych tylko częściowo. Wygrało, stając się bardziej ludowe, niż Gomułka w latach 1956, i bardziej katolickie niż sam Watykan! Kłamiąc, że za PO Polska była w ruinie, PiS jednocześnie czerpie pełnymi garściami z budżetu pozostawionego przez poprzedni rząd. Rozpoczęło się szaleńcze rozdawnictwo pieniędzy państwowych, przyjmowanych z entuzjazmem przez Polaków, nie zdających sobie do dziś sprawy, że ktoś za to musi zapłacić. Żeby komuś coś dać, trzeba komuś wziąć. Ale Polacy nie są dobrymi ekonomistami. Co gorsza, większość nigdy nie ogląda telewizji prywatnych, bo to dzieło szatana, jak poucza swoich wielbicieli „ojczulek” Rydzyk. A państwowa telewizja zarządzana przed Kurskiego, stała się tubą rządu, pełną kłamstw, przekrętów i pomówień oraz wulgarnych inwektyw. Opozycja nie ma tam nic do gadania! W porównaniu z tym pisowskim bagnem, PRL-owska telewizja była źródłem krystalicznie czystej prawdy.
Program TV.
Za pomocą populistycznych haseł, rozdawnictwa pieniędzy i poparciu Kościoła, PiS zaczął rządy. W ciągu czterech lat, zniszczono Trybunał Konstytucyjny i polskie wojsko, pozbywając się najlepszych generałów. Zniszczono niezależne sądownictwo i prokuraturę. Wycięto miliony drzew na terenie kraju i Puszczy Białowieskiej. Zniszczono oświatę i szkolnictwo. Zniszczono już bardzo chorą służbę zdrowia, zamiast ją uzdrowić.Zamykane są szpitale, a chorzy wypisywani do domu.
Ostatnio minister zdrowia wydał zarządzenie na mocy którego, lekarze nie będą kierowali na badania osób w wieku 75-80 lat, gdyż to tylko zwiększa koszty i przedłuża kolejki do specjalistów! To zarządzenie równa się eutanazji, której tak głośno sprzeciwia się katolicki PiS i Kościół. Im więcej umrze ludzi starszych, tym lepiej dla PiS-u i ZUS-u.
Wyborcza pl.
To zakrawa na jakąś koszmarną tragikomedię, dziwaczną farsę, żeby 38 milionowym narodem, znajdującym się w środku Europy, mającym przeszło tysiącletnią historię, rządził jeden stary kawaler, nie będący ani prezydentem, ani premierem, tylko zwykłym małym posłem i prezesem PiS-u! Człowiek ten rządzi Polską, mianując prezydenta, powołując premiera oraz ministrów i za nic sam nie podpowiada! Ma miliardy, ale nie płaci wykonawcy projektu dwóch wież, jakie chciał postawić w Warszawie, na pohybel antagonistom, na chwałę rodowi Kaczyńskich.
W propagandowej wersji, jest to człowiek skromny, niemal ubogi, nie posiadający konta w banku, nie umiejący nawet prowadzić samochodu. Mający niewielkie mieszkanie i za całe towarzystwo kota. Po prostu łza się w oku kręci! Ale nigdy nie należy wierzyć propagandzie, gdyż nie mamy do czynienia z pokornym biedaczyną, lecz z bezwzględnym, twardym biznesmenem, bezkompromisowym politykiem, dysponującym ogromnym, miliardowym majątkiem. Nie musi umieć prowadzić samochodu, gdyż ma kierowców swojej pancernej limuzyny, a za towarzystwo, dziesiątki ochroniarzy strzegących go w dzień i w nocy. Na jego twarzy maluje się cynicznie drwiący uśmieszek, a z małych, przymrużonych oczu wyziera samo zło, budząc przerażenie!
Jastrząb Post.
To on decyduje, jaka ma być polityka państwa i jakich Polska ma mieć sojuszników. Prezydent, premier, ministrowie, mówią tylko to, co prezes sobie życzy. Ma na swoje rozkazy wojsko, policję, służby specjalne, prokuraturę i sądy. Jego zarządzenia i polecenia wykonywane są posłusznie i nie podlegają kontroli. Prezes ma większość w sejmie i w senacie, dlatego każda uchwała PiS-u zostaje przegłosowana.
Opozycja nie ma nic do gadania. Coś tam sobie szemrzą pod nosem, ale i tak nikt ich nie słucha, bo środki masowego przekazu, wszystkie masmedia należą do PiS-u, czyli do niego. Kościół szczodrze opłacany przez PiS, gorliwie wspiera tę partię, nakazując wiernym na kazaniach zagłosować na nią. Biskupi straszą ludzi widmem postkomunizmu i „tęczową zarazą”. W każdym normalnym państwie takie rządy nazwano by już totalną dyktaturą, ale nie w Polsce. Polacy godzą się pokornie na bezwzględne rządy prezesa, a nawet szczerze i naiwnie go popierają, przekupieni rzucanymi hojnie pieniędzmi i obietnicami, że będzie jeszcze lepiej, choć może być o wiele gorzej. Pochlebcy nie szczędzą mu pięknych słów, a krytyką prezes się nie przejmuje. Skandal wybucha za skandalem, ale PiS solidarnie broni swoich członków. Każdy PiS-owiec jest kryształowo czysty i niewinny. Winna jest tylko opozycja i z nienawidzony przez prezesa  Pan Donald Tusk. Obecnie hasłem wyborczym PiS-u jest slogan: Dobry czas dla Polski. Rzeczywiście bardzo dobry dla PiS-u, jeśli prezesem Najwyższej Izby Kontroli jest człowiek użyczający swego domu na burdel, prowadzony przez gangsterów, z którymi jest na per ty! I co? I nic! Idzie na urlop, odwołując w tym samym czasie trzech wiceprezesów, a powołując na wiceprezeskę, bliska przyjaciółkę Marty Kaczyńskiej.Zawsze przy żłobie musi być swój człowiek.
Tylko od wyborców zależy, czy będzie to dobry czas dla PiS-u, czy dla Polski.
RMF 24
Za rządów PiS-u dramatycznie przedstawia się sytuacja polskiego wojska. Za ministra Macierewicza, generał musiał pierwszy salutować Misiowi i trzymać nad nim parasol w czasie deszczu, bo Miś był ulubieńcem pana ministra. Minister się zmienił, lecz sytuacja polskiej armii pozostała bez zmian. Wojsko polskie nie ma porządnego uzbrojenia, fabryki zbrojeniowe nie mają zamówień i są zamykane, a żołnierz nie ma amunicji, gdyż takiej fabryki Polska nie posiada.  Wprawdzie minister MON Błaszczak obiecuje kupno nowoczesnego uzbrojenia amerykańskiego, za kolosalne pieniądze, ale na razie to tylko obiecanki.  Od dłuższego czasu propaganda prawicy i PiS-u histerycznie stara się przerazić społeczeństwo strasznym obrazem zagrożenia ze strony Rosji.
słowopodlasia. pl
Na szczęście, mamy za oceanem sojusznika, który bardzo chętnie zajmie się obroną naszego kraju. Naturalnie nie za darmo! Za obronę przed nieistniejącym zagrożeniem zapłacimy miliardy dolarów, utrzymując za państwowe, czyli za nasze pieniądze, wojska amerykańskie i budując im bazy wojskowe. Wojsko nie ma nowoczesnego uzbrojenia, ale za miliardy dolarów utrzymywać będziemy w naszym kraju tysiące Amerykanów, którzy nie mają tu kompletnie nic do roboty. Jednak sama ich obecność stwarza dla Polski niebezpieczeństwo konfliktu zbrojnego z naszym wschodnim sąsiadem.A to już dotyczy polskiej racji stanu!
Radio Szczecin
Rzecz tym bardziej intrygująca, że podobno należymy do NATO, które obowiązane jest bronić nas w momencie zagrożenia! Zamiast zbroić własną armię, wprowadzany do kraju obce wojska, opłacając ich pobyt miliardami dolarów. Pan prezydent Duda cieszy się, że podpisał z prezydentem Trumpem umowę o stałym pobycie Amerykanów w Polsce, czyli o realnym zagrożeniu Polski ze strony Rosji, która nie będzie tolerować obecność Amerykanów na swojej granicy, gdyż to zagraża jej bezpieczeństwu. Pan prezydent Trump także się cieszy, bo zrobił znakomity interes, wpychając nam za ogromne pieniądze swoje wojsko, za pobyt którego w każdym innym kraju, musiałby zapłacić niebagatelną cenę.
fot. Jakub Szymczuk/Kancelaria Prezydenta RP.
To mi już śmierdzi Targowicą!
27 kwietnia 1792 r. trzynastu magnatów polskich, pod przywództwem Stanisława Szczęsnego Potockiego, będąc w Petersburgu zawiązało konfederację generalną koronną. Akt konfederacji liczył 40 stron tekstu. Oto wyjątek z aktu: „ Nic jej [Rzeczypospolitej] nie zostaje, tylko uciec się z ufnością do wielkiej Katarzyny, która Narodowi sąsiedniemu, przyjaznemu i sprzymierzonemu, z taką sławą i sprawiedliwością panuje!” Podpisy pod aktem konfederacji złożyli generał Artylerii koronnej St. S. Potocki, hetman wielki koronny F. Ksawery Branicki. hetman polny koronny Seweryn Rzewuski. To był początek Targowicy!
J. Matejko  Reytan
 W dniu, w którym armia rosyjska wkroczyła w granice Rzeczypospolitej, władzom wręczono notę o interwencji, określonej mianem „przyjacielskiej, sąsiedzkiej pomocy, prowadzącej do obrony wolności i legalnej władzy w Polsce”. Widocznie od 227 lat, nic się w Polsce nie zmieniło, gdyż ciągle staramy się zapewnić sobie bezpieczeństwo, wprowadzając  obce wojska do kraju, pod tymi samymi hasłami, wolności i legalnej władzy.
A już tak na marginesie: słowo „Targowica” jest synonimem najcięższej zdrady narodu i państwa!