poniedziałek, 14 października 2019

Moje wybory




Powiedziałam sobie:" Niech się dzieje co chce, na wybory pójdę!" Wstałam rano w bojowym nastroju. Pogoda piękna, słoneczko jak w lipcu, idealny dzień na wybory! Usiadłam, żeby nieco poprawić nadwątloną wiekiem urodę i jak wstałam, to momentalnie zgięłam się wpół! O Matko, atak rwy kulszowej, w lewym biodrze! Kto raz tego doświadczył, ten wie, jak to boli. Myślałam, że mnie szlag trafi ze złości. Upadłam na fotel zrozpaczona, że jednak nigdzie nie pójdę, bo nie mogę chodzić. A obiecałam koleżance, że pójdziemy razem. Przesiedziałam tak z pół godziny, zastanawiając się, czy do niej zadzwonić i powiadomić, że nie idziemy? Nie, cholera! Powiedziałam, że pójdę, to pójdę! Przecież opozycja prosi, żeby głosować. Gdybym nie poszła, a PiS wygrał, wymawiałabym sobie do końca życia, że to przeze mnie. Wpakowałam w siebie trzy silne tabletki przeciwbólowe i poczekałam, żeby ból trochę się uspokoił. Potem wstałam, ubrałam się i poszłam po koleżankę. Na szczęście do lokalu wyborczego nie było daleko. Doszłam, sycząc z bólu i kulejąc. Skreśliłam kogo trzeba i zadowolona, wrzuciłam kartę do urny. Jednak zagłosowałam. Było wielu ludzi, niektórzy nawet z dziećmi. Ale także mnóstwo starych osób, takich od Rydzyka i Radio Maryja! Młodzieży mało! Resztę dnia przeżyłam za pomocą tabletek, czekając niecierpliwie godziny 21-szej. Nareszcie! Włączam TVN24 i nagle robi mi się niedobrze, kiedy na ekranie telewizora ukazują się słupki poparcia. PiS wygrywa! Jednak wcześniejsze prognozy były trafne. 43% do 27%. Jedyny plus, że do sejmu wchodzi Lewica. PiS ponownie wygrywa wybory i będzie rządzić Polską przez kolejne cztery lata. Wygrał przy czynnej pomocy kościoła i Radia Maryja! Na ekranie pojawia się twarz Kaczyńskiego z tryumfalnym uśmiechem... Wyłączam telewizor, bo nie chcę sobie zrobić krzywdy. Siedzę i myślę. Dlaczego? Przecież po ujawnieniu mnóstwa ohydnych afer, PiS powinien przegrać wybory i nigdy więcej nie mieć w polityce nic do gadania. Ale wygrał, bo głosowało na tę partię wiele milionów Polaków, nie zniechęconych skandalami politycznymi, ani "miską ryżu!" Okazaliśmy się narodem, który więcej dba o swój portfel, niż o swoją ojczyznę. Po raz enty Polacy okazali się mało patriotyczni, a bardzo przekupni. Pozwoliliśmy, żeby przez następne cztery lata rządził 38 milionowym narodem mały, nędzny człowieczek, za pomocą kija i marchewki. Bo przecież obiecał, że obiecał. A Polacy uwierzyli mu kolejny raz. Tylko że teraz sytuacja będzie inna. Jesteśmy po wyborach i może się okazać, że obiecanki cacanki, a głupiemu radość. Wyborcy nie będą już potrzebni PiS-owi. Murzyn zrobił swoje. Nie chcę nawet myśleć o tym, że przez kolejne lata będę widziała w telewizorze te same chamskie, zarozumiałe gęby. Słuchała pouczeń, jak mam żyć i kogo mam nie lubić. Przez następne lata z telewizora i radia płynąć będą strumienie nienawiści do każdego, kto ma inne zdanie, kto jest inny seksualnie, czy wyznaniowo. Będzie coraz więcej nabożeństw i coraz mniej mądrych programów. Zaleje nas pustosłowie, rozmnoży się chamstwo, ciemnota, zabobon i cofniemy się kulturowo oraz politycznie na kraniec Europy. Będą niszczone sądy, będzie zmieniana historia polska, będzie "piętnowany", wedle słów Kaczyńskiego, każdy, kto nie jest z PiS-em. Może to mało patriotyczne, ale gdybym była młoda, po tych wyborach spakowałabym manatki, strząsnęła proch z sandałów i wyjechała z tego kraju, który dla własnych obywateli może okazać się czarną dziurą! Z bólem widzę, że nie tyko nie potrafimy być normalni, ale wcale tego nie chcemy. Jesteśmy szkodliwi i groźni dla samych siebie, a także dla naszych sąsiadów, ponieważ ze wszystkimi jesteśmy skłóceni. Jest nikłe światełko w tym tunelu ciemnoty, że opozycja nareszcie zacznie skutecznie działać, bo dotychczas przesypiała każdą szansę, jaką los nam dawał do ręki. Jest mi bardzo smutno, bo nie wiem czy za cztery lata będę jeszcze na tym najpiękniejszym ze światów. Bardzo bym chciała żyć w kraju, wolnym od obcych wojsk, demokratycznym, swobodnym, szczęśliwym i zamożnym. Ale obawiam się, że tego nie doczekam, więc jest mi smutno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz