Nie rozumiem, nie chcę rozumieć, dlaczego obecne władze nie
szanują i nie czczą dnia 12 października, rocznicy Bitwy pod
Lenino. Bo śmierć żołnierza jest święta i świętą jest
przelana przez niego krew w wielkiej sprawie wyzwolenia Ojczyzny.
Dziś mówi się bluźnierczo, że ci żołnierze nieśli na
bagnetach niewolę! Jaka to straszna krzywda. Kim byli ci żołnierze,
którzy swoimi ciałami ścielili drogę do Polski od Lenino,
Studzianek, Warszawy, po Wał Pomorski, Kołobrzeg, Odrę i Nysę, aż
po Berlin, gdzie zawiesili sztandar biało-czerwony? Kim byli?
Zesłańcami, jak ich pradziadowie z powstań Listopadowego i
Styczniowego. Od klęski w 1939 roku, na wschód jechały pociągi
zapełnione Polakami. Na Syberię, na Kamczatkę, do Kazachstanu i do
wielu innych miejsc oddalonych o tysiące kilometrów od ojczyzny.
Bydlęce wagony wiozły ludzi, których jedyną winą było polskie
pochodzenie. W tajgach i na stepach, w głodzie, chłodzie lub
palącym upale, pracowali ponad siły. głodni, chorzy i bez miary
stęsknieni do domem, za Polską. Umierali tysiącami, ale przybywały
nowe tysiące, aby pracować i głodować, bez nadziei na powrót do
ojczyzny. Sytuacja zmieniła się, gdy wybuchła wojna w 1941 r.
Teraz to Rosja stanęła przed widmem totalnej klęski. Dzięki
porozumienia gen. Andersa ze Stalinem, zaczęto tworzyć oddziały
Wojska Polskiego. Dzięki niemu 115 tys, polskich jeńców zyskało
wolność. Ale wielu nie zdążyło do wojska formowanego przez
gen.Andersa. Pozostali na terenie ZSRR i wydawało się, że nigdy
nie wrócą do ojczyzny. Wtedy, w 1943 r. w Sielcach nad rzeką Oką,
powstała Dywizja Piechoty im., Tadeusza Kościuszki. Przez tajgę i
stepy ruszyli ku Sielcom polscy zesłańcy, pozostawiając za sobą
groby najbliższych. "Wczoraj łach, mundur dziś!" To była
jedyna szansa, żeby nareszcie ponownie stać się człowiekiem,wziąć
karabin i iść w stronę Polski. I ruszyli, piechota, czołgi,
samoloty. Dzieliły ich od ojczyzny tysiące kilometrów, setki
wielkich i małych bitew. Ale oni szli uparcie, ścieląc się trupem
na polach Lenino, płonąc w czołgach pod Studziankami, przelewając
krew na Wale Pomorskim i Odrze. Aż doszli i ramię w ramię z dawnym
wrogiem - Rosjanami, dobili hitlerowskiego gada w jego gnieździe.
Droga do Polski stanęła przed nimi otworem. Pamiętajmy o nich -
naszych Ojcach i Dziadkach, którzy złożyli najwyższą ofiarę,
aby ich dzieci mogły żyć w wolnej Polsce. Kiedy czcimy żołnierzy
polskich spod Tobruku, Monte Cassino, oddajmy cześć także
żołnierzom spod Lenino. Bo krew żołnierza jest święta. CHWAŁA
BOHATEROM!
Na zdjęciu "wczoraj łach, mundur dziś"!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz