Król Zygmunt Stary, lubił piękne kobiety. Oprócz dwóch małżonek, królowej Barbary z rodu Zapolyów oraz słynnej Bony, z książąt mediolańskich Sforza, miał jeszcze kilka kochanek. Najmilszą z nich była dla króla panna Katarzyna Telniczanka, z którą miał dwoje dzieci: syna Jana, późniejszego biskupa wileńskiego, który nigdy nie zapomniał podpisać się:"z książąt litewskich" oraz córkę, śliczną Beatę. Monarcha zadbał o swoją Kasię, oddając ją wraz z wielkim posagiem, podskarbiemu koronnemu Andrzejowi Kościeleckiemu. Te zaślubiny stały się ówcześnie wielkim skandalem. Panu podskarbiemu długo wypominano, iż zhańbił swój ród! Pani Kościelecka nie była wzorem cnót niewieścich i jawnie przyprawiała rogi mężowi, strojąc się w kosztowne suknie i bogate klejnoty. Podobno do starości lubiła się zabawiać z młodymi dworzanami, a pokątnie nawet uprawiała czary.
Młodziutka
Beata Kościelecka dorastała na dworze królowej Bony, będąc tajemniczym
zrządzeniem losu, ulubienicą monarchini. O ile Katarzyna nie cieszyła się dobrą
sławą, o tyle córka Beata, błyszczała urodą i inteligencją, otoczona tłumem
wielbicieli, których traktowała zimno, wypatrując najmożniejszego. Jej urodę
sławił nawet słynny poeta i późniejszy prymas Andrzej Krzycki, pisząc: - O
Beato, tak bogato w rzadkie wdzięki zdobna.
Panna
miała wielu zalotników, lecz do ołtarza jakoś nikt się nie kwapił. W panieńskim
stanie Beata dożyła aż dwudziestu czterech lat, co w tym czasie, kiedy na
ślubnym kobiercu stawały dwunastoletnie dziewczynki, było wiekiem raczej
podeszłym. Król Zygmunt Stary postanowił zadbać o swoją córkę i wydał ją
świetnie za najbogatszego magnata na Rusi, księcia Ilię Ostrogskiego z Ostroga,
syna Konstantego Ostrogskiego, hetmana wielkiego litewskiego, wojewodę trockiego
i kasztelana wileńskiego, znanego z waleczności. Książę Ilia był ulubieńcem
króla, który darzył go łaskami i oddał mu swoją nieślubną córką. Małżeństwo
księcia Ostrogskiego, wiodącego swój ród od udzielnych książąt ruskich
Rurykowiczów, z panną Kościelecką, było, co tu dużo mówić, mezaliansem. Potężny
magnat ruski mógł ubiegać się nawet o rękę księżniczki krwi, swatano go także z
Anną Radziwiłłówną i jej młodszą siostrą Barbarą, późniejszą królową polską,
lecz widać piękna Beata mocno zapadła mu w serce.
Po
ślubie, który odbył się na Wawelu 3 lutego 1539 roku, w kilka zaledwie dni po
zaślubinach króla Zygmunta Augusta z arcyksiężniczką Elżbietą Habsburg, młoda
para wyjechała na Ruś, do warownego, potężnego zamku Ostróg. Lecz jakieś
złowrogie fatum ciążyło nad rodem
Ostrogskich, bo niespodziewanie, młody i zdrowy książę, w pół roku po ślubie
umiera, pozostawiając Beatę w zaawansowanej ciąży. Ludzie zaczynają szeptać o
truciźnie! Jego śmierć jest bardzo zagadkowa. Chory Ilia, cały swój olbrzymi
majątek zapisuje ukochanej żonie,
oczekiwanemu potomkowi i umiera, polecając Beatę i potomstwo opiece
króla. Przed zgonem obdarza jeszcze
dobrami przyrodniego brata Wasyla z Dubna, w nadziei, iż ten uszanuje jego
ostatnią wolę.
19
czerwca 1539 roku, na zamku w Ostrogu, przyszła na świat jako pogrobowiec,
księżniczka Elżbieta Ostrogska, która zapisała się w historii, jako Halszka z
Ostroga. Halszka to nie Helena, jak Sienkiewicz nazywał kniaziównę
Kurcewiczównę w „Ogniem i mieczem”, lecz Halżbieta – Halszka. Gdyby urodziła się w Anglii, we Francji, czy
w innym kraju europejskim, jej dzieje opisywaliby najsłynniejsi pisarze.
Nakręcono by mnóstwo filmów, byłaby tak sławna, jak Maria Stuart, Elżbieta I,
księżna de Clèves, czy królowa Margot. Ale tragedia Halszki, choć
godna dramatów pióra Szekspira, utonęła niemal w mrokach niepamięci.
Książę
Wasyl nie myślał przestrzegać woli
zmarłego brata Ilii. Miał wielki apetyt na cały ogromny majątek. Ale bratowa,
księżna Beata, należała do kobiet władczych i wojowniczych, zarządzając
majątkiem twardą ręką. Toteż wkrótce pomiędzy Ostrogiem a Dubnem zapanowała
zajadła nienawiść. Lata mijały i księżniczka Halszka ukończyła lat trzynaście.
W zamku zaczęli zjawiać się kawalerowie, zwabieni ogromnym bogactwem i urodą
Halszki. Panienka była piękną dziewczyną, o długich czarnych warkoczach i
marzących oczach. Tymczasem matka wcale nie zamierzała wydawać jej prędko za
mąż, licząc na to, że może trafi się konkurent bogaty i tak głupi, że pozwoli
teściowej nadal rządzić całym majątkiem. Beata nade wszystko kochała władzę. Ze
swego zamku-twierdzy w Ostrogu, rządziła żelazną ręką, powiększając majątek,
procesując się z sąsiadami i bezlitośnie wyzyskując poddanych. Była okrutna i
bez serca.
Młodziutka
księżniczka, delikatna i subtelna, wychowywana przez matkę-tyrana, pragnęła
ciepła i miłości. Jej uwagę zwrócił młody i piękny książę Dymitr Sanguszko.
Długo przebywał na królewskim dworze, wykwintny i wykształcony, był pierwszym
rycerzem na Rusi, wsławionym zwycięskimi bojami z Tatarami. Zmarły książę Ilia
i ojciec Dymitra Teodor się przyjaźnili. Panna obdarzyła go uczuciem i młody kniaź miał nadzieję, że księżna Beata
wyrazi zgodę na jego małżeństwo z Halszką.
Ale
Beata nie miała zamiaru zrezygnować z rządów na rzecz zięcia. Owszem, zachowywała
się wobec Dymitra uprzejmie, lecz zgodę na małżeństwo uzależniała od woli
króla. Podobno nie byłaby taka oziębła, gdyby piękny kniaź Dymitr ubiegał się o
jej rękę, a nie córki! Rozwścieczony jej
wykrętami Sanguszko, pojechał do Dubna i zawarł z księciem Wasylem jakąś tajną
umowę, bowiem ten ostatni, natychmiast obiecał mu pomoc w zaślubieniu Halszki.
Tymczasem do uszu Dymitra dochodzą wieści, że księżna Beata zwodzi go,
zamierzając wydać córkę za kogoś innego. Sanguszko miał już dosyć knowań
piekielnej baby i postanowił działać podstępem. Przyjechał do Ostroga z wizytą,
pozostawiając swoich kozaków przy bramie. Kiedy wszyscy zasiedli do uczty, do
sali wpadł przerażony sługa oznajmiając, że widać konnych pędzących ku zamkowi.
To książę Wasyl śpieszył z pomocą Sanguszce! Beata natychmiast rozkazała
zamknąć bramy, ale pozostawieni przy bramie kozacy Dymitra, błyskawicznie
szablami rozprawiają się ze strażą i wpuszczają oddział księcia Wasyla do
zamku.
Biedna
Halszka nie rozumiała, co się dzieje. Przestraszoną pannę wiodą do zamkowej kaplicy, a sprowadzony siłą
ksiądz, udziela jej i Dymitrowi pośpiesznego ślubu, bez zgody matki. Beata
zamknięta na klucz w swojej komnacie, krzyczy wniebogłosy: - Nie pozwalam!
Młodziutka dziewczyna nie tak wyobrażała sobie swoje zaślubiny z ukochanym
Dymitrem. Jest zdenerwowana i przerażona następującymi szybko po sobie
wypadkami i przy ołtarzu, nie potrafi nawet wypowiedzieć słów małżeńskiej
przysięgi. Odpowiada za nią księdzu stryj Wasyl, i to on odprowadza młodą parę
do łożnicy, zapewne po to, żeby dopilnować, aby małżeństwo zostało
skonsumowane. Biedna trzynastoletnia
panna młoda!
Nazajutrz
kareta otoczona zbrojnymi kozakami jedzie z nowożeńcami do Kaniowa, rodowej
siedziby Sanguszków. Wasyl więzi księżnę Beatę i sam rządzi olbrzymim
majątkiem. Dopiero rozkaz nowego króla Zygmunta Augusta sprawia, że księżna
Ostrogska odzyskuje wolność i jedzie do Krakowa. Oskarża Sanguszkę i Wasyla, o
zajazd, gwałt i uwięzienie jej, pani na Ostrogu!
W
Krakowie na Wawelu, Beata w sali pełnej dworzan, teatralnie rzuca się do nóg
królowi i zalewając się łzami, błaga go o
sprawiedliwość. Udając zrozpaczoną matkę skarży się, że porwano jej
ukochaną córkę. Przedstawienie było znakomicie zagrane, a Beata musiała być
utalentowaną aktorka, bo obecni w sali magnaci, uwierzyli w jej wersję wypadków
rozwścieczeni faktem, iż młody Sanguszko, sprzątnął im sprzed nosa najbogatszą
dziedziczkę w Rzeczypospolitej. Oburzeni, domagają się od króla surowej kary na
gwałciciela. Król Zygmunt August, jak zwykle chłodny i opanowany, po namyśle
oznajmia, że sąd nad Sanguszką, odbędzie się zimą, w ulubionej siedzibie
monarchy w Knyszynie.
Pomimo zimowej pory, do Knyszyna zjeżdżają
panowie z najznakomitszych rodów polskich: Górkowie, Zborowscy i inni.
Oskarżycielem jest Stanisław Czarnkowski, referendarz koronny, wspaniały mówca,
lecz człowiek przekupny. Rozpoczyna przed obliczem króla wielką mowę,
oskarżając Sanguszkę o zuchwalstwo, zdradę, wszeteczeństwo, łakomstwo i
okrucieństwo. „(-) Księżnie Jej Mości córkę wzięto, a poddaną Waszej
Królewskiej Mości zgwałcono, którejś był Wasza Królewska Mość podług opieki
ojcem!” - woła gromko.
Obrońcą Sanguszki jest litewski
szlachcic Odachowski, który stwierdza, że panna została oddana mężowi przez
stryja i ślub dany przez księdza jest legalny. Wyjaśnia zebranym, że księżna
Beata jest złą matką, kobietą rządną władzy, która nie pozwoliła córce wyjść za
mąż, żeby zachować całą władzę w swoich rękach.
Król
słucha uważnie obu stron i zastanawia się, jak ma postąpić. Nie znosi Beaty,
dawnej ulubienicy matki, królowej Bony, z którą toczy właśnie wojnę o uznanie
Barbary Radziwiłłówny. Z drugiej jednak strony, miał wobec Halszki inne plany,
pragnąc wydać ją za Łukasza Górkę, by zjednać sobie tego najmożniejszego
magnata w Wielkopolsce i przywódcę innowierców.
Wobec tego, los Dymitra jest
przesądzony! Król skazuje księcia Sanguszkę na utratę czci i gardła! Chyba, że
w oznaczonym terminie zwróci Halszkę matce i zgodzi się na unieważnienie
małżeństwa, zawartego pod przymusem. Wtedy czeka go tylko areszt i odsiadka w
wieży. O księciu Wasylu, sprawcy zajazdu, nie wspomniano.
Tymczasem
Halszka przebywa z młodym mężem w Kaniowie. Nie wiadomo czy jest szczęśliwa w
małżeństwie, historia o tym nie wspomina, bo w dziejach narodów uczucia jednostek
nie mają znaczenia. Wiadomość o wyroku królewskim spada na Dymitra jak grom.
Książę nie zamierza wyrzec się małżonki i natychmiast postanawia wyjechać z
kraju. W mroźny styczniowy dzień 1554 roku, rusza ku czeskiej granicy. Orszak
zatrzymuje się w przygranicznym miasteczku Lysy. Książę Dymitr i przebrana po
męsku Halszka, jedynie z kilkorgiem dworzan, postanawiają spędzić noc w
gospodzie. Po kolacji położyli się na spoczynek. Po spokojnie przespanej nocy,
Dymitr obudził się głodny i narzuciwszy na nocną koszulę futrzaną szubę, zszedł
na parter, żartobliwie upominając się u gospodarza o śniadanie.
Niespodziewanie
otwierają się drzwi i do izby wpada, wraz z mroźnym podmuchem, gromada
uzbrojonych ludzi. Wojewoda kaliski Marcin Zborowski z synem, trafił na trop
uciekiniera i dopadł go aż w Czechach. Do wojewody prędko dołączyli krewni
Beaty Kościeleccy, a także Łukasz i Andrzej Górkowie, mając z sobą dwustu
ludzi. W pogoni za jednym uciekinierem!
Wpadłszy
do izby, napastnicy zaczynają strzelać do Dymitra, jednak chybiają. Książę nie
ma przy sobie żadnej broni, stara się więc umknąć do pokojów na piętrze, gdzie
przebudzona ze snu Halszka i kilku dworzan, z niepokojem nadsłuchują
strzelaniny. Ale Dymitr zostaje schwytany. Napastnicy zdarli z niego szubę i
nocną koszulę, lecz Sanguszko się nie poddaje, walcząc niemal nagi z napastnikami. Młodego księcia
biją kolbami i kijami. Wójt pobliskiego miasteczka Nymburga, który przywiódł do
gospody oprawców, wymierza Sanguszce potężny cios w głowę. Okrutnie poranionego
księcia sadzają na ławie. Dymitr prosi braci Zborowskich, żeby go nie bili,
jest przecież bezbronny, poza tym znajduje się za granicą Rzeczypospolitej, na
ziemi cesarskiej. Ale jego prześladowcy są bezlitośni. Wojewoda drwi sobie z
niego powiadając, że przedtem walczył z Tatarami, a teraz z kobietami.
Halszka
zbiega po schodach i z płaczem rzuca się do nóg napastnikom, błagając o łaskę
dla męża. Ale jej prośby nie robią na nikim wrażenia. Poranionego, półnagiego
Dymitra, na pośmiewisko pędzą ulicami miasteczka. W łańcuchach prowadzą księcia
do Jaromierza, oznajmiając wszystkim w około, że jest to straszny zbrodniarz,
gwałciciel kobiet i zdrajca. Ciężko rannego księcia zamknięto w stajni, bez
opatrzenia ran, głodzono, a w nocy z 3 na 4 lutego 1554 roku, na rozkaz
wojewody Zborowskiego zamordowano bestialsko, łamiąc mu kręgi szyjne. Wójt
Jaromierza, litościwie kazał włożyć okrutnie zmasakrowane zwłoki do trumny,
lecz Zborowscy wyrzucili je na kupę gnoju! Dopiero po kilku dniach, aż 7
lutego, mieszczanie Jaromierza odważyli się pochować księcia w miejscowym
kościółku, opatrując grób płytą z napisem i herbem Pogonią. Napis przetrwał do 1860 roku.
Szalejącą
z rozpaczy Halszkę, odwieziono do „stęsknionej” matki. Ich spotkanie nastąpiło
w Poznaniu, dokąd udała się księżna Beata. Nie wzruszona tragedią córki,
księżna nie wahała się jej pouczać: - Widzisz Halszko, teraz nic nie mów
i nie rób bez mojej woli! Młodziutka wdowa, w tak straszliwy sposób pozbawiona
męża, była otępiała z rozpaczy i bezwolnie zgadzała się już na wszystko. W
poznańskim urzędzie grodzkim złożyła oświadczenie, że została przez Dymitra
zniewolona i z łaską boską, z pomocą „przyjaciół” wolną się stała. Oskarżyła
także stryja Wasyla, że zmusił ją, żeby Dymitra zaślubiła. Czternastoletnia dziewczyna
nie miała nikogo, kto mógłby jej pomóc. Była fantem przetargowym w rękach matki
i możnowładców. Zresztą Dymitr już nie żył,
a wszystko inne nie nie miało znaczenia.
Wkrótce
zaczęły się targi o jej rękę i ogromny majątek. W kilka dni po przyjeździe z
Czech, prosi o rękę młodej wdowy Marcin Zborowski, jeden z katów Dymitra. Ale
monarcha nie jest zadowolony wywołanym międzynarodowym skandalem i uśmierceniem
Sanguszki na obcej ziemi. Cesarz Ferdynand śle noty dyplomatyczne i żąda
wydania mu Zborowskich i Górków. Król Zygmunt August nie lubi Marcina i zimno
odmawia Zborowskiemu ręki Halszki. Tej zniewagi młody magnat królowi nie
zapomni.
Król
działa szybko i na jego rozkaz Beata z córką jadą do Warszawy. Monarcha
przyjmuje obie damy w komnacie zamkowej. Towarzyszy mu biskup poznański i kilku
panów oraz królowa Bona, udająca, iż pragnie pojednać się z synem. Beata pewna
jest jej poparcia i klęka przed monarchinią, pokornie całując jej dłonie. Król
spogląda na to spod oka i oznajmia stanowczym tonem:
-
Jest moją wolą, aby ta oto Halszka poszła na pana Łukasza Górkę herbu Łodzia,
wielce mi miłego poddanego i sługę!
Beata
wprost osłupiała z przerażenia na myśl, że ogromne dobra na Rusi, wpadną w łapy
chciwego i twardego Górki, fanatycznego protestanta. Błaga króla o zmianę
decyzji i zawraca się do królowej Bony, prosząc o wstawiennictwo. Ale królowa
nie ma ochoty zrażać sobie syna i zgadza się z jego wolą. Tylko jedna Halszka
odważnie przeciwstawia się królewskiej woli i woła z rozpaczą:
-
Wolę gardło dać, niż za niego iść!
Beata prosi króla o pozwolenie opuszczenia
komnaty, naiwnie sądząc, że bez jej zgody, król nie zdecyduje się wydać córki
za mąż. Władca czeka na jej powrót, a kiedy księżna się nie zjawia, każe jej
szukać. Słudzy znajdują panią Ostrogską ukrytą w.... zamkowym wychodku!
Przemocą ściągają z jej palca pierścień i król pokazuje go Halszce, jako wyraz
zgody matki na jej ślub z Górką. Młoda dziewczyna upada na duchu i szepcze z
rezygnacją:
-
Jeśli matka pozwala, to i ja się godzę. - coś jeszcze mówi, że „gdyby to prawdą
nie było, zostanę przy woli matczynej”. Ale już nikt jej nie słucha, bo oto na
znak Zygmunta Augusta, do komnaty wchodzi Łukasz Górka, poprzedzany przez szeregi paziów. Magnat jest o trzydzieści
pięć lat starszy od oblubienicy, lecz dumny i pewny siebie, mocno ujmuje drobną
rączkę Halszki. Ksiądz biskup poznański prędko daje im ślub. Beata
dowiedziawszy się o nowym małżeństwie córki, najpierw zemdlała, a potem
pobiegła w stronę komnat królewskich krzycząc: - Nie było mego pozwolenia, nie
było i ślubu!
Halszka
słysząc krzyki matki, wyrywa się Górce i
obie z Beatą zamykają się w swoich komnatach. Pod drzwiami staje sam król, biskup i rozgniewany
małżonek, próbując skłonić kobiety do otwarcia komnat. Na nic nie zdają się
perswazje, uparte kobiety nie wyszły i już! Korzystając z wyjazdu króla i
Górki na Sejm do Piotrkowa, obie księżne
pośpiesznie uciekają aż do Lwowa! Zatrzymują się w klasztorze lwowskich
dominikanów. Zakonnicy przyjmują damy z mieszanymi uczuciami, wiedząc o
morderstwie Sanguszki i znając dobrze wstrętny charakterek Beaty.
Dopiero
po dłuższym czasie, pan Górka doprosił się u króla, aby rozstrzygnął sprawę
jego małżeństwa. Król rozkazał staroście
lwowskiemu, by odebrał Halszkę matce. Ale Beata stawiła mu opór, grożąc
sztyletem, że zabije córkę i siebie. Tymczasem do Lwowa przybywa wściekły pan
Górka z braćmi i próbuje wziąć klasztor szturmem! Do klasztoru przybywa w
żebraczym przebraniu książę Słucki. Księżna wita go owacyjnie i wpada na iście
diabelski pomysł. Prowadzi księcia do córki i powiada: - Oto, Halszko, twój
mąż! W klasztornej kaplicy zakonnik daje ślub młodej pani Górkowej i
starszawemu już księciu. Mieszek pełen złota, rozwiał wątpliwości przeora o
popełnionej bigamii.
Tymczasem
Górkowie sprowadzają działa i zaczyna się regularne oblężenie klasztoru. Jednak
mimo dzielnej obrony, klasztor musiał się poddać, bo odcięto im dopływ wody.
Starosta odczytał księżnej Ostrogskiej
nowy rozkaz króla.„Helżbietę od matki wziąwszy, mężowi wielmożnemu Łukaszowi,
hrabiemu z Górki oddać”! Księżna Beata roześmiała się szyderczo: - Małżeństwo mej córki z
księciem Słuckim zostało dokonane. Starosta
stwierdził, że małżeństwo jest nieważne i poszedł po młodą panią, siedzącą w
komnacie na łóżku, twarzą do ściany. Siłą rozdzielono dziewczynę z nowym mężem
i odprowadzono do karety Górków. Opierała się staroście, wzbraniając się wsiąść
do powozu, ale nic nie mogła poradzić. Beacie pozostała tylko zemsta. Wszystkie
dobra posagowe córki, zapisała Słuckiemu z tym, żeby oddał je pod jej zarząd!
Słucki się zgodził i poświadczył pieczęcią na pergaminie.
Pan
Łukasz zawiózł płaczącą żonę do Szamotuł, rodowej siedziby Górków i próbował
zjednać sobie żonę bogatymi podarunkami. Zezwolił jej nawet, by uczęszczała na
katolickie nabożeństwo, choć sam był zagorzałym protestanckim fanatykiem. Do
kolegiaty przekopano podziemny tunel, a młodziutka wojewodzina poznańska, w
czarnych sukniach, godzinami klęczała w kościele, żebrząc u Boga wybawienia.
Skarżyła się w liście, że „opuszczona zostałam przez wszystkich”. Ale księżna
Beata ciągle zasypywała króla i panów skargami, na dolę:”biednych,
pokrzywdzonych dziatek”. Dziadki to Halszka i książę Słucki, będący w wieku
swojej teściowej! Znudzony tym król, każe rozstrzygnąć sprawę prymasowi. Ale
sprawa jest skomplikowana, dopiero śmierć księcia Słuckiego, rozstrzygnęła
kwestię na korzyść Górków.
Księżna
Ostrogska zamienia się w anielicę i godzi z Górką. Daje mu sto pięćdziesiąt
tysięcy złotych za separację z żoną. Prymas każe obu stronom stawić się w
Piotrkowie. Lecz rozwścieczony sporami Łukasz, w pasji wtrąca żonę do wieży,
nazywanej Czarną Basztą. Beata wytacza mu szereg procesów, które niczego nowego
nie wnosiły do sprawy. Nielitościwy los prześladuje nieszczęsną Halszkę. Niemal
pięćdziesięcioletnia matka zakochuje się bez pamięci w wojewodzie sieradzkim
Olbrachcie Łaskim! Był to wybitny
człowiek w tej epoce, erudyta, polityk, dyplomata. Ale nie cofał się przed
gwałtami, zabójstwami i przemocą. Bardzo przystojny, wpadł w oko pani na
Ostrogu, która związała się z młodym awanturnikiem, stęskniona sypialnianych
rozkoszy. Lecz Łaskiego obchodził jedynie ogromny majątek Beaty. Po ślubie,
umieścił ją w swojej siedzibie, posępnym zamczysku na Spiszu w Kieżmarku na
Słowacji, na terenie ziem cesarskich. Udawał bardzo zakochanego, dopóki
ogłupiała z miłości Beata, nie zapisała mu w testamencie wszystkich swoich dóbr
po mężu Ilii, a nawet zmarłym bracie Janie! Oddała mu całą swoją biżuterię i
pieniądze. Wtedy skończyły się amory. Łaski otacza żonę strażnikami i
zabierając pieniądze przenosi się do Polski.
Teraz
Beata cierpi ten sam los, co jej nieszczęśliwa córka. Zamknięta w niemal pustym
zamczysku, pod strażą, spędza w nim dni, tygodnie, miesiące i lata. Mąż nie
pragnie jej widzieć, tylko pilnie strzeże żony. Uwięzioną kobietą nikt z
rodziny się nie interesuje. Beata przeżyła w więzieniu śmierć ostatniego
Jagiellona, ucieczkę króla Henryka Walezjusza i dopiero król Batory zmienił jej
los, wygnawszy intryganta Łaskiego z kraju. Pokarał także ród Zborowskich,
ścinając Samuela, wroga Beaty. Pani Łaska przewieziona została do Koszyc, lecz
nadal była w areszcie domowym. Próżno błagała, żeby pozwolono jej zobaczyć się
z córką, obiecując mężowi, że puści swoja krzywdę w niepamięć. Ale nie doczekała się odpowiedzi i zmarła.
Pochowana została w zamku kieżmarskim, w którym przez lata była więźniem. W
pogrzebie księżnej Ostrogskiej, najbogatszej damy polskiej, uczestniczyło
kilkoro służących i mieszczan. W 1573 roku, umiera Łukasz Górka, Halszka po raz
trzeci jest wdową. Nie wiadomo, kiedy dowiedziała się o śmierci matki, ale po
zgonie znienawidzonego męża, wstępuje w nią niespodziewanie energia i
oświadcza, że zamierza wyjść za mąż za
Jana Ostroroga.
W
rezultacie pertraktacji, zjawia się po Halszkę jej stryjeczny brat książę
Janusz Ostrogski i zabiera ją do Dubna. Rodzina nie zgadza się, żeby po raz
enty wyszła za mąż i zmusza ją do zapisania stryjowi Wasylowi całego majątku.
Prawdopodobnie w tym czasie Halszka była już wpółobłąkana. W żałobnych szatach,
jak czarne widmo, snuła się po zamkowych komnatach, a swoje listy
podpisywała:”uboga i utrapiona sierotka Halszka księżna Ostrogska”. Pod
wpływem”czułej” opieki rodziny, popadła w całkowity obłęd. Nikt się już nią nie
interesował, nie miała majątku, stała się niepotrzebna. Zmarła osamotniona w
1582 roku, nie wiadomo gdzie została pochowana i tylko jeden kronikarz Orzelski
wspomniał o niej ze współczuciem: ”Fortuna pełen kielich goryczy wylała na tę
niewiastę. Nie doznała ona ani chwili szczęścia.”
Czarna Baszta, reszta z potężnego
zamczyska Górków, przetrwała do naszych czasów. Stoi wśród wysokich drzew
rozległego parku. Tylko czasami, w ciemne jesienne noce, kiedy porywisty wicher
pędzi po niebie ciężkie chmury i szarpie nagimi konarami bezlistnych drzew,
ludzie powiadają, że w niewielkim okienku, ukazuje się młoda kobieta w czarnych
szatach i patrząc przed siebie nieruchomym wzrokiem, wypatruje czegoś w oddali.
Może czeka na pojawienie się swego obrońcy i wyzwoliciela?[1]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz