5 stycznia 2017 r.
Średniowiecze
nie było czasem baśniowych królewien i królewiczów, lecz ponurą
i straszną epoką ciemnoty i fanatyzmu religijnego. Było czasem
zbrodni, ale nie kary. Oto jedna z opowieści, która nawet po
wiekach budzi dreszcz przerażenia.
![]() |
J. Matejko. Uczta u Wierzynka. |
![]() |
J, Matejko. Król Kazimierz Wielki. |
![]() |
J. Matejko. Święta Kinga. |
![]() |
J. Matejko Bolesław Wstydliwy |
Wśród
duchownych, również panowała najsurowsza asceza, lub na odwrót,
wyuzdana rozpusta, a najgorszym jej przykładem stał się biskup
Paweł z Przemykowa lub Przemankowa, żyjący w czasach księcia
Bolesława Wstydliwego i Leszka Czarnego, który bezkarnie dopuszczał
się gwałtów, pijaństwa i zbrodni, porywając nawet zakonnice z
klasztoru i czyniąc je swymi nałożnicami. Świat pogrążał się
w bagnie grzechu, a Kościół, za swe nieprawości, zwany był
wówczas „magna meretrix” czyli wielka nierządnica.
Klątwa
kościelna straciła swoją zabójczą moc i nie przerażała już
wysoko urodzonych grzeszników, którzy jawnie z niej kpili. Papieże
od 1309-1377 r, znajdowali się w niewoli awiniońskiej, przymusowym
pobycie w Awinionie, całkowicie uzależnieni od króla Francji,
który miał największy wpływ na wybór głowy Kościoła.
![]() |
Książę Leszek Czarny. |
W 1348
roku, nawiedziła Europę „czarna śmierć” - dżuma gruczołowa.
Pochłonęła ona miliony istnień, bo aż 25 % ludności Europy. W
tych czasach ta straszna choroba uważana była za Bicz Boży, karę
za grzechy. Ludzie szukali ratunku w pokucie. Procesje biczowników
zalały kraje europejskie, a ich publiczne krwawe praktyki, miały
przebłagać Boga za grzechy ludzkości. Niekiedy pustoszały całe
miasta i wsie, których mieszkańcy przyłączali się do
biczowników. Mężczyźni i kobiety, rozebrani do pasa, wpół nadzy
i pokryci ranami, często w workach na głowie, tylko z otworami na
oczy, szli przez całą Europę, biczując się publicznie i
namawiając widzów do przyłączenia się do nich.
Ich
początkowa pobożność, z czasem przekształciła się w
rozwiązłość i seksualne orgie, a sama sekta stała się miejscem
okrutnych zbrodni. Obłożeni klątwą papieską, szli przez wiele
państw, siejąc zamęt i ściągając na siebie nienawiść
rządzących. Do Polski weszli również, najwięcej ucierpiał wtedy
Śląsk, ale i inne ziemie polskie nawiedziły wówczas ponure i
wstrętne procesje biczowników. Ścigani prawem, paleni byli na
stosach za herezję, lecz niewiele to pomagało w okresie, gdy dżuma
pochłaniała setki tysięcy istnień, a ludzkość obawiała się
Sądu Ostatecznego i kary.
![]() |
Średniowieczny wizerunek biczowników. |
Po
śmierci ksieżny Eufemii, Ziemowit III, jeszcze w sile wieku,
postanowił się ponownie ożenić. Jego wybór padł na młodziutką
księżniczkę śląską Ludmiłę. Dziewczyna promieniała urodą i
małżeństwo księcia Ziemowita, tym razem nie było jedynie aktem
politycznym, czy dynastycznym, lecz związkiem z wielkiej miłości.
Być może tylko jednostronnej, bo młodej dziewczyny nikt nie pytał,
czy chce poślubić wdowca, starszego od niej o wiele lat.
![]() |
J. Matejko. Księżna Grzymisława z Bolesławem Białym w więzieniu u Konrada Mazowieckiego. |
Tymczasem
młoda księżna spędzała smętne chwile na samotnych spacerach po
lasach otaczających zamek, albo w swojej komnacie, słuchając
pieśni i gry młodziutkiego pazia. Być może jej uroda zawróciła
w głowie jakiemuś dworzaninowi księcia Ziemowita, który spotkał
się ze stanowczą odprawą młodziutkiej pani. Dosyć, że pewnego
dnia, do uszu księcia dotarła informacja, że jego małżonka
dopuściła się zdrady. A dziecko, które nosi w łonie, jest owocem
jej małżeńskiej niewierności, bękartem spłodzonym przez pazia!
Ziemowit
wpadł w szał! Nie dopuściwszy nawet Ludmiły przed swoje oblicze,
rozkazał natychmiast uwięzić ciężarną żonę i przewieźć ją
do zamku w Rawie Mazowieckiej i tam trzymać w odosobnieniu, aż do
dnia porodu. Paź, w porę ostrzeżony, zdołał uratować się
ucieczką, potwierdzając tym samym winę księżny. Próżno
nieszczęsna kobieta próbowała usprawiedliwić się przed mężem,
wyjaśnić, że to tylko pomówienie, oszczercza plotka. Książę
nie chciał wcale słuchać osób, które odważyły się wstawiać
za Ludmiłą, grożąc im katem i nie ustając w poszukiwaniu pazia.
Wyznaczył nawet wielką nagrodę dla tego, kto wskaże, gdzie się
winowajca ukrywa.
Mijały
miesiące, spędzane przez księżnę na modlitwie i płaczu, w
zamkniętej izbie na wieży zamku rawskiego. Przez zakratowane
okienko, mogła spoglądać w dal, na otaczającą zamek puszczę i
obserwować z melancholią zmieniające się pory roku, wyczekując
na próżno kogoś, kto przyniesie jej wolność. Pewnej nocy
chwyciły ją bóle porodowe, a po kilku godzinach, konny goniec
wysłany przez burgrabiego, popędził by donieść księciu, że
Ludmiła urodziła syna!
Ziemowit
już dawno w myślach obiecał żonie śmierć, ale czekał na
urodzenie dziecka i odnalezienie pazia, pragnąc nasycić się zemstą
nad niewierną żoną, jej kochankiem i narodzonym bękartem. Na
razie, aby jeszcze bardziej dokuczyć żonie, polecił odebrać jej
dziecko. Małego chłopczyka przygarnęła mamka, kazała go ochrzcić
i dała mu na imię Henryk. Tak sobie życzyła Ludmiła, bo było to
dziedziczne imię książąt śląskich. Dziecko chowało się u swej
mamki na wsi, w pobliżu Rawy. Pewnej nocy, do chaty kobiety wpadło
dwóch rycerzy, porwało chłopca i uwiozło go w nieznanym
kierunku.
Ziemowit dowiedziawszy się o tym, ponownie dostał ataku
wściekłości, wyobraziwszy sobie, że to ojciec porwał swego syna.
Nie licząc się już z niczym, rozkazał natychmiast udusić młodą
księżnę! Rozkaz wykonano i Ludmiła doczekała się nareszcie
wyzwolenia – w śmierci! Tymczasem ktoś wpadł na trop pazia,
ukrywającego się w puszczy. Zbrojni jeźdźcy popędzili do jego
kryjówki i w tryumfie przyprowadzili go przed oblicze księcia. Ten,
nie raczył go nawet wysłuchać, każąc natychmiast biedaka
rozedrzeć końmi, a potem zwłoki
powiesić!
Była to straszliwa
śmierć. Próżno paź na kolanach błagał o litość wołając,
że jest niewinny, że oboje z księżną padli ofiarami czyjejś
nienawiści i zemsty. Ale kaci nie przywiązywali wagi do krzyków
skazanego, wiążąc go za nogi do dwóch koni. Najstraszniejsze
jednak wydarzyło się już po egzekucji. Kiedy zwłoki rozdartego
pazia chciano powiesić na szubienicy, kaci z osłupieniem i
przerażeniem odkryli, że była to młoda kobieta!
powiesić!
Natychmiast
doniesiono o tym księciu. Przeprowadzono wywiad i wówczas okazało
się, że domniemamy paź był ulubioną dworką Ludmiły, która
mimo zakazu Ziemowita, towarzyszyła swej pani, umilając jej życie
śpiewem i grą na lutni.
Księcia
ogarnęła okropna rozpacz. Dręczony strasznymi wyrzutami sumienia,
czynił pokutę, fundując kościoły i klasztory. Podobno do samej
śmierci nie otrząsnął się z żalu po niewinnie straconej żonie.
Nie ustawał też w poszukiwaniach zaginionego dziecka, swego
wzgardzonego synka, ale chłopiec zniknął jak kamień rzucony w
wodę.
Tymczasem
porwany Henryk żył i chował się zdrowo na dworze księżny
pomorskiej Małgorzaty, która postanowiła usunąć dziecko z dala
od rąk okrutnego ojca. Z czasem chłopiec stał się tak łudząco
podobny do księcia Ziemowita, że księżna Małgorzata zdecydowała
się przedstawić go ojcu. Książę, który nie znał miary ani w
miłości, ani w zemście, ujrzawszy swego utraconego syna, ogromnie
go pokochał. Pragnąc zapewnić mu świetną karierę, wbrew woli
syna, który odziedziczył gorącą krew Piastów, oddał młodego
księcia do stanu duchownego i wyniósł go w 1391 r. na biskupstwo
płockie! Wybór potwierdził papież Bonifacy IX.
Tragiczne
dzieje księżny Ludmiły i jej równie nieszczęśliwego syna, stały
się słynne w całej Europie. Bardowie opowiadali o tej zbrodni i
śpiewali o niej pieśni. Wieść o niej zapewne dotarła aż do
Anglii i zainteresowała samego Szekspira, który na jej tle napisał
sztukę „Opowieść zimowa”.
O
dwóch pozostałych synach Ziemowita, Januszu i Ziemowicie IV, możemy
przeczytać w znanej powieści Henryka Sienkiewicza „Krzyżacy”.
Pierwszy z nich, to Janusz I Mazowiecki, książę na Wyszogrodzie,
Zakroczymiu, Warszawie. Mąż księżniczki litewskiej Dawnuty, czyli
Anny Danuty, rodzonej siostry Witolda i Ryngałły. W „Krzyżakach”,
na ich dworze chowała się powieściowa bohaterka Danusia, córka
Juranda.