5 SIERPNIA 2017 r.
 |
Krzyż w miejscu stracenia Romualda Treugutta i członków Rżądu Narodowego 5.08.1864r. |
Dzień 5 sierpnia 1864
roku, o którym już mało kto pamięta. Data równie ważna i tragiczna, jak 1
sierpnia 1944, i dnosząca się do Warszawy. Bowiem w tym dniu 5
sierpnia 1864 roku, przed stu pięćdziesięciu trzema laty, na stokach
Cytadeli Warszawskiej, został stracony cały Rząd
Narodowy, kierujący Powstaniem Styczniowym. Pięć szubienic na stokach Cytadeli, miało
zademonstrować Polsce i światu, że oto car ukarał śmiercią buntowniczy
powstańczy Rząd Narodowy. Jedyny Rząd polski, którego nazwę
piszemy do dziś z dużej litery.
 |
Cytadela Warszawska Brama Straceń |
W czasie trwania procesu, trzymanym
w Cytadeli członkom Rządu nie szczędzono upokorzeń. Byli osadzani
w lochu, głodzeni, policzkowani i kopani. Proces członków Rządu
trzymany był przez władze carskie w ścisłej tajemnicy. Dopiero 4
sierpnia, w przeddzień egzekucji, do cel skazańców weszli
zakonnicy z klasztoru Kapucynów, żeby ich wyspowiadać i udzielić
pociechy. Na karę śmierci przez
powieszenie skazani zostali: dyktator Powstania Styczniowego Romuald
Traugutt i jego ministrowie: Rafał Krajewski, Jan Jeziorański,
Roman Żuliński i Józef Toczyski.
 |
Cytadela Warszawska cela Romualda Traugutta. |
Wiadomość o egzekucji
przeniknęła forty i mury Cytadeli, jej żelazne bramy i zakratowane
okna. Gruchnęła po całej Warszawie i przemknęła jak iskra po
drucie, docierając do odległych miast. Tajnym szyfrem dostała się
za granicę, poszła na cały obojętny dla konającej Polski świat. Gdy sekretarz dyktatora
Traugutta zapukał przez ścianę do jego celi, usłyszał: - Modlę
się! Wraz z nim modliła się cała stolica i te części kraju,
dokąd dotarła wieść o wyroku.
 |
Dyktator Powstania Styczniowego gen. Romuald Traugutt |
Władzom carskim bardzo
zależało na tym, by dać Polakom przerażający pokaz kary i raz
na zawsze zdusić w nich myśl o buncie. O świcie 5 sierpnia,
ustawiono na stokach Cytadeli pięć wysokich szubienic, widocznych z
dala. Około ósmej do cel skazańców weszła eskorta w galowych
mundurach z obnażonymi szablami. Dyktator przywitał ich
wyprostowany, patrząc na nich bez trwogi. Skazanych wyprowadzono z X
Pawilonu i pojedynczo posadzono na wózkach służących do wywożenia
śmieci i gnoju. Pierwszy wózek zajął Traugutt, a następne
czterej pozostali członkowie Rządu. Przy każdym z nich siedział
zakonnik z krucyfiksem. Wózki otoczyli żandarmi w błyszczących
hełmach z dobytymi szablami. Cały pochód poprzedzały plutony
piechoty. Stalowe ostrza bagnetów połyskiwały w takt miarowego
marszu. Dokoła szafotu zebrali się najwyżsi dostojnicy cywilni i
wojskowi, a na murach zasiadły rodziny oficerów, obserwując z
ciekawością i satysfakcją ponurą ceremonię.
A pod stokami Cytadeli morze
głów, dziesiątki tysięcy warszawiaków przyszło pożegnać swój
Rząd Narodowy, zawsze zakonspirowany i widziany po raz pierwszy
publicznie, w tej ostatniej godzinie ich życia. Gdy otwarły się
żelazne bramy Cytadeli przepuszczając wózki ze skazańcami,
zebrany pod stokami tłum zakołysał się i runął na kolana, a z
tysięcy ust popłynęły słowa Suplikacji. Rozdzierającym słowom
pieśni, towarzyszył ostry, ponury warkot werbli. Pierwszy wszedł
na szafot Romuald Traugutt, spokojny i opanowany do końca. Jego duma
i nieugiętość budziły szacunek nawet u nieprzyjaciela. Na
skazańców narzucono śmiertelne białe koszule, a ich usta dotknęły
krucyfiksów podsuniętych im przez zakonników.
 |
Roman Żuliński. |
Roman Żuliński
ucałował pętlę powroza, na którym miał zawisnąć. Rafał
Krajewski spokojnie gładził bujną brodę. Na szafocie stał kat w
czarnej masce, cylindrze i czerwonym płaszczu.
 |
Roman Krajewski |
Aby przedłużyć mękę
skazanych, wieszano ich pojedynczo, każąc następnej ofierze
oczekiwać na swoją kolej. Pierwszy stracony został dyktator
Traugutt, a ostatnim był Jan Jeziorański, zmuszony patrzeć przez
długie jak wieczność chwile na śmierć przyjaciół. W czasie
egzekucji, dęta orkiestra wojskowa grała skoczne marsze. Z wałów
fortu Włodzimierza rozległy się głośne śmiechy i oklaski....
 |
Józef Toczyski |
Uczestniczący w potwornym
widowisku tłum, wybuchnął jękiem rozpaczy. Dorośli ludzie
płakali głośno, jak małe dzieci, wiele osób zemdlało, kilkoro
zmarło na atak serca. Przejmujący płacz i głośne modlitwy za
konających, mieszały się z dźwiękami dętej orkiestry,
przygrywającej wesoło straszliwym scenom śmierci. W oddali, ponad
dachami domów wzniósł się wysoki słup dymu.
 |
Jan Józef Jeziorański. |
Był to ostatni
meldunek powstańczego naczelnika Warszawy Aleksandra Waszkowskiego,
że wszystkie dokumenty, archiwa i materiały Rządu Narodowego
zostały zniszczone. Odtąd nikt już nie zdoła w przyszłości
odtworzyć historii dyktatury Romualda Traugutta, a jego działalność
stanie się legendą. W zamian ocaleją, setki, tysiące ludzi,
których nazwiska figurowały w dokumentach Rządu.
Od tego strasznego dnia
upłynęło równo sto pięćdziesiąt lat, a nasze władze, które
rzekomo tak szanują historię narodową, nie raczyły nawet uczcić
tej daty wzmiankami w prasie i telewizji. A przecież ta rocznica
jest tak ważna, że powinno się ją uczcić podobnie, jak dzień
wybuchu Powstania Warszawskiego – wyciem syren i zatrzymaniem na
jedną minutę ruchu ulicznego. Tak, jak w tym dniu przed 153 laty,
zatrzymały się serca naszego powstańczego Rządu!
 |
Cytadela Warszawska Brama Straceń i cmentarz straconych patriotów. |
Powstanie Styczniowe upadło,
utopione w morzu krwi i łez. Kraj pogrążył się w martwocie,
zduszony niesłychanym terrorem. Przestał nawet nazywać się
Królestwem Kongresowym, lecz tylko Prywiślańskim Krajem. Jedynie w
Galicji rządzonej przez cesarza Austro-Węgier Franciszka Józefa, panowała pewna
swoboda, a sam Kraków cieszył się nie spotykaną w innym zaborze
wolnością. Pod koniec dziewiętnastego wieku, po wielu latach
kompletnej bierności i zobojętnienia społeczeństwa, powoli
zaczęła tam właśnie budzić się świadomość narodowa.
Wielcy
malarze z Janem Matejką na czele, ukazywali na płótnach obrazów
wspaniałe momenty w dziejach historii Polski. "Pokłon carów
Szujskich", "Unia Lubelska", "Grunwald", "Dzwon Zygmunta", " Hołd Pruski". Wyspiański
pisze swoje genialne „Wesele”, piętnując w sztuce marazm i
odrętwienie społeczeństwa, kompletnie zobojętniałego na kwestie
narodowe.
 |
Jan Matejko Hołd Pruski. |
W latach poprzedzających
wybuch pierwszej wojny światowej, pojawia się w Krakowie człowiek,
który wie czego chce i do czego dąży. Z rodzinnego domu, z ust
ukochanej Matki, Marii z domu Bollewiczówny, wyniósł umiłowanie i cześć dla uczestników
Powstania Styczniowego, i pragnie być kontynuatorem ich myśli o
niepodległej Rzeczypospolitej.
 |
Maria z Billewiczów Piłsudska - Matka wielkiego Syna. |
Nazywa się Józef Piłsudski i ma za
sobą ciężką drogę, poprzez Cytadelę, turmy carskie, Syberię i
zesłania. Jest członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej,
założycielem gazety „Robotnik” W tajemnicy, zbiera koło
siebie młodych ludzi, którym sprzykrzyło się siedzieć spokojnie
i pragną coś z siebie dać. Tworzą kółka konspiracyjne, uczą
się strzelać, a przede wszystkim dokształcają się politycznie.
Starsi spiskowcy biorą udział w zamachach na carskich oprawców i
pociągi wiozące pieniądze. Muszą kupować broń, wydawać gazetę,
wspomagać uboższych członków konspiracji. Krążą między
Warszawą, wstrząsaną zamachami i gotującą się do wybuchu w roku
1905, a sielskim. Pogdnym galicyjskim Krakowem.
 |
Józef Piłsudski. |
Krakowianie z pobłażaniem
i niewiarą patrzą na tych smarkaczy, którzy z uporem uczą się
strzelać i maszerować, wierząc, że ze swym Naczelnikiem dokonają
rzeczy niemożliwej – wskrzeszą wolną Polskę! Kiedy wybucha
I-sza wojna światowa, Piłsudski uznał, że godzina wybiła.
 |
6 sierpnia 1914 r, przed 103 laty, w krakowskich Oleandrów wyruszyła I Kompania Kadrowa, by wyzwolić Polskę. |
6 sierpnia 1914 roku, z
Oleandrów w Krakowie, rusza I Kompania Kadrowa, zwana
Kadrówką, wspierana przez oddział konny pod dowódctwem
Beliny-Prażmowskiego. Skromny zaczątek Wojska Polskiego.
Raduje sie serce, raduje się dusza,
Gdy Pierwsza Kadrowa na wojenkę rusza.....
Uzbrojeni
w stare karabiny, idą do granicy zaboru rosyjskiego, aby tam wszcząć
pospolite ruszenie. Ale Polacy przyjmują ich na ziemiach kieleckich
niechętnie, podejrzliwie patrząc na smarkatych żołnierzyków.
Ludzie pamiętają jeszcze popowstaniowy terror i nie chcą mieć nic
więcej do czynienia z jakimkolwiek powstaniem. Przed Strzelcami
zamykane są drzwi i okna. Zamiast oczekiwanego entuzjazmu, spotyka
ich martwa cisza. Nie zrażeni niepowodzeniem staczają pierwsze
bitwy. Jedne przegrywają, w innych zwyciężają. Po zdobyciu Kielc,
pragną iść na Warszawę, ale okazuje się to niemożliwe. Brakuje
im broni. Zawracają do Krakowa i tam tworzą oddziały, które
nazywają Legionami, na część tych sprzed wieku, z ziemi
włoskiej, generała Henrylka Dąbrowskiego. Tak się zaczęła
Polska......
My, Pierwsza Brygada,
strzelecka gromada
Na stos, rzuciliśmy, swój
życia los
Na stos, na stos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz