14.06.2015 r.
Powiadano
o niej, że jest nieślubną córką Marii Ludwiki Gonzaga
księżniczki de Nevers i słynnego kawalera Cinq Marsa, ściętego
na rozkaz króla Francji Ludwika XIII, - tego z „Trzech
muszkieterów”! Ale to były jedynie plotki zawistnych dworzan,
zazdrosnych o łaski królowej Marii Ludwiki, małżonki króla
Rzeczypospolitej Władysława IV Wazy, dla małej francuskiej
dziewczynki, wychowywanej przez monarchinię. Dziewczynka nazywała
się Maria Kazimiera de La Grange d'Arquien. Ojciec jej margrabia
Henryk Albert był skromnym oficerem gwardii brata króla Francji, a
matka Franciszka de la Châtre,
guwernantką przyszłej królowej Polski Marii Ludwiki. Monarchini
jadąc do Polski, zabrała z sobą czteroletnią Marię, żeby ulżyć
jej rodzinie niemajętnej i bardzo licznej. Dziewczynka urodziła się
28 czerwca 1641 r.(data urodzin niepewna) w Nevers i bezdzietna
Maria Ludwika była bardzo do niej przywiązana. Kiedy król
Władysław IV zmarł, a królowa-wdowa nie była pewna swego losu,
podobno odesłała Marię do rodzinnego Nevers, gdzie dziewczynka
pobierała naukę w klasztorze. Powróciła do Polski około 1653 r.
już jako piętnastoletnia panienka. Była uboga, z pewnością nie
miała posagu, lecz posiadała dar, który to wynagradzał. Była
śliczną, kształtną brunetką o przedziwnych wielkich czarnych
oczach, wyciętych w słodki migdał: jak wtedy pisano. Oprócz urody
sławiono jej inteligencję i dowcip. Była przecież zdolną
wychowanką najmądrzejszej królowej Polski, kobiety o niespożytej
energii, towarzyszki doli i niedoli swego drugiego męża króla Jana
Kazimierza. (tego z Potopu)
Ale charakterek Maria miała raczej paskudny. Biedne zakonnice z klasztoru w pobliżu Poznania, gdzie Maria się zatrzymała, uskarżały się, że sama ksieni musiała ustąpić jej swego pokoju, bo panna często przyjmowała panów senatorów, którzy odwiedzali ją, przechodząc przez kościół. Wody w klasztorze nie było, więc przynoszono ją z miasta, by panna mogła się codziennie kąpać.Ta przesadna, jak wtedy uważano, dbałość o higienę, pozostała Marii do końca życia. Francuskie panny dworskie królowej Marii Ludwiki nadają ton, cała młodzież szlachecka kocha się w nich. Bo królowa wprowadziła do Polski nową modę. Gorszą się poeci, ganiąc damy ukazujące o zgrozo! „piersi i nagie łopatki”! Ale młodym panom to się bardzo podoba. Gołe, to znaczy bez posagu francuskie panny, poślubiają najbogatszych magnatów polskich i budzą zachwyt. Dworzanin i poeta Andrzej Morsztyn tak pisał o pannie de la Grange d'Arquien:
W kupę
się zeszły w tym anielskim ciele
Dowcip
i rozum niemniej pewnie święty,
Zgoła
z niebiańskiej poszła parantele,
Bo
wszystkich bogów jest w niej skarb zamknięty;
Przed
Morsztynem nie umiano tak mówić w Polsce o kobietach. Dwór
królewski lubi się bawić. Częste są zabawy i bale. Na jednym z
nich, w 1655 r. towarzyszącym obradom Sejmu warszawskiego, panna
Maria wygorsowana po pas, poznaje dzielnego kawalera, pana chorążego
Jana Sobieskiego. Dobrze zbudowany i bogaty młodzieniec, już
słynący z niepospolitych talentów militarnych, wpadł w oko pannie
Marii. A młodziutka Francuska rozbudziła w nim namiętność, która
przetrwa niemal po grób. Ale nie czas na miłość, bo oto na
Rzeczpospolitą spada potop szwedzki. Może w tej otchłani
nieszczęść, jakie spadły na kraj, jedna królowa nie straciła
nadziei. Bez jej duchowego wsparcia wątpliwe, czy Jan Kazimierz
odzyskałby tron. Kiedy pod Warszawą w 1656 r, toczy się krwawa
bitwa, królowa obserwują ją z okien swej karety i każe wyprząc z
niej konie, aby nimi zatoczyć na wał armatę! Wojna kończy się
w 1660 r. pokojem w Oliwie. W Warszawie jest już dwór królewski i
oczywiście damy dworu królowej. Jeszcze na wygnaniu w Głogowie,
królowa w liście do przyjaciółki wspomina, że panna d'Arquien
wpadła w oko panu Janowi Zamoyskiemu, który:”będzie miał 700
tys. liwrów dochodu, najpiękniejsze domy na świecie i ślicznie
umeblowane!”
Pan Jan Zamoyski, to znany dobrze z Potopu, „Sobiepan”z Zamościa. Człowiek trzydziestoletni, nie stroniący od alkoholu i uciech życia, ale dobry obywatel, wspierający króla w nieszczęściu. Był jednym z najbogatszych magnatów polskich. Wnuk wielkiego kanclerza i hetmana Jana Zamoyskiego i księżniczki Batorówny, kazał się tytułować księciem na Ostrogu i Zamościu. Zakochany w pannie Marii, przysyła jej w prezencie krzyż z pięcioma wielkimi diamentami. Klejnot ogromnej wartości. Zamoyski nie grzeszy urodą, ale panna pod wpływem królowej decyduje się w marcu 1658 r. oddać mu swą rękę. Pan młody zamawia na swój ślub 300 beczek wina węgierskiego! Biorąc pannę bez grosza posagu, dał jej wspaniałe wiano. Dwanaście tysięcy talarów rocznie na szpilki i sto tysięcy talarów w upominku! Ślub był wspaniały. Sama królowa włożyła na głowę oblubienicy diamentowy diadem, dar pana młodego. Ciekawy jest siedemnastowieczny polski obrzęd ślubny. Trzeciego dnia, który zwał się dniem kąpieli panny młodej, Maria zaprosiła swoje przyjaciółki do kąpieli. W ogromnej sali znajdował się marmurowy basen, do którego schodziło się po sześciu stopniach. Pannę młodą rozebrano wg. obyczaju i wszystkie panny kąpały się wraz z nią, w pachnącej wodzie lejącej się ze srebrnych rur. W tym czasie pan młody kazał zanieść do jej pokoju toaletkę wysadzaną dużymi perłami, zwierciadło i inne przybory toaletowe równie kosztowne. Szlafrok pani Zamoyskiej był z soboli, a suknie haftowane złotem i klejnotami. Biedna jak mysz kościelna panna d'Arquien, zostaje panią Zamoyską, księżną, wojewodziną kijowską i wojewodziną sandomierską, być moje najbogatszą panią w Rzeczypospolitej!
Ale nie
jest to małżeństwo szczęśliwe. Książę wojewoda jest
alkoholikiem i babiarzem, prawdopodobnie chorym wenerycznie, bo
czworo niewydarzonych dzieci zmarło w niemowlęctwie. Zresztą pani
Zamoyska nosi w swoim sercu innego. Kawalera, który poprzysiągł,
że nigdy inna kobieta nie będzie jego żoną. Tym młodym panem
jest Jan Sobieski, W tej epoce wielce modny jest ckliwy romans pana
Rousseau de Valette „Astrea”. Młody wojak chętnie naśladuje w
miłości bohatera książki Celadona, do jego ukochanej Astrei.
Przez długi czas pochłania go życie obozowe. Lecz pewnego razu
wpada do swoich dóbr Pielaszkowic, blisko Zamościa, i przy
sposobności wizytuje sąsiada. Od tego czasu nawiązuje się romans
pomiędzy nim, a młodą wojewodziną Zamoyską. Początkowo jako
amitiĕ amoureuse,
(przyjaźń o odcieniu miłosnym) a potem już miłość. Mąż ją
zawiódł, jest ordynarny, klnący rubasznie, pijak i podagryk, istna
„fujara”. Jego dom pełen pijaków i hałasu, razi jej delikatne
uszka. Często wyjeżdża do Warszawy, do ukochanej królowej, a
nawet ucieka do Paryża, namawiając Sobieskiego, żeby osiedlili się
we Francji. Z Sobieskim koresponduje często, dosyć łamaną
polszczyzną, okraszoną zwrotami francuskimi. Ich ogromna
korespondencja będzie po wiekach wspaniałą ozdobą polskiej sztuki
epistolarnej. Dziewiętnastoletnia pani wojewodzina w listach,
nazywa swego ukochanego „Mon cher enfent” - moje drogie dziecko!
I po matczynemu karci go, że jest „ nic dobrego!” Ponieważ ich
miłość nie jest już platoniczna, piszą do siebie szyfrem,
nazywając listy”Konfiturami”. W dzień św. Jana w 1661 r. w
kościele o.o Karmelitów w Warszawie, Maria i Jan poprzysięgają
sobie dozgonną miłość i zamieniają pierścionki. A wojewoda
Zamoyski żyje! Umiera dopiero 7 IV.1665 r. Nieutulona w żalu wdowa,
poślubia Sobieskiego 5.VII. 1665 r. w trzy miesiące po śmierci
męża, wiodąc zażarty spór o kolosalny spadek po zmarłym.
W Paryżu
roztacza blaski dwór młodego Ludwika XIV, który kiedyś powie:”
L'ĕtat c'est moi!„ -
Państwo to ja! Na dworze panuje surowa etykieta. Wszyscy dworzanie
muszą stać w obecności króla. Z wyjątkiem kilku pań,
obdarzonych przywilejem siedzenia na taboretach. Największym
marzeniem pani Sobieskiej jest zostać damą taboretową króla
Francji! Wraz z królową Marią Ludwiką wspiera politykę,
wprowadzenia na tron polski młodego księcia d'Enghien z rodu
Kondeuszów. Po abdykacji Jana Kazimierza i jego wyjeździe do
Francji, wybucha burzliwa elekcja. Szlachta odrzuca Kondeusza i
wybiera sobie „króla Piasta” czyli Michała Korybuta
Wiśniowieckiego, syna hetmana księcia Jeremiego, tego z 'Ogniem i
mieczem”. Ten wybór przynosi Polsce same nieszczęścia, państwo
chyli się ku upadkowi, a Rzeczpospolita traci część kresów
wschodnich z twierdzą Kamieniec Podolski (Pan Wołodyjowski)
podpisując haniebny traktat z Turcją w Buczaczu i stając się
lennikiem Imperium Otomańskiego. Król umiera w 1673 r. a na tron
wstępuje Jan III Sobieski, zwycięski wódz spod Chocimia, zwany
Lwem Lechistanu!
2. II. 1676 r. na Wawelu, koronowana została Maria Kazimiera d'Arquien, secundo voto Sobieska, zwykła prostaczka! Ukochana Marysieńka nie przyniosła chluby Polsce. Urodziła mężowi 13 (trzynaścioro!!) dzieci. Przeżyło czworo. Jakub, Teresa Kunegunda, Aleksander i Konstanty. Żadne z tych dzieci nie odziedziczyło korony polskiej. Córka Teresa wyszła za elektora bawarskiego Maksymiliana, wnosząc mu ogromny posag i klejnoty pobitego pod Wiedniem wezyra Kara Mustafy. Jakub był dziadkiem ukochanego bohatera Szkotów, księcia Charlesa Stuarta”pięknego księcia”.Kiedy umierał samotnie w rodzinnej Żółkwi, zerwała się straszna burza, tarcza herbowa spadła i rozbiła się, a zegar bił jak szalony, oznajmiając, że umiera ostatni potomek króla Jana. Konstanty popełnił mezalians, żeniąc się z córką damy dworu swej bratowej, lecz był bezdzietny. Aleksander, ulubiony syn królowej, awanturnik i poszukiwacz przygód nie ożenił się nigdy. Królowa bardzo kochała swoją rodzinę, która na nieszczęście była powodem skandali europejskich. Szczególnie tatuńcio Najjaśniejszej Pani, przyczyniał jej ogromnie wiele „plezirów” czyli trosk, będąc notorycznym pijakiem i dziwkarzem. Marysieńka próbowała uczynić go parem Francji, ale król Ludwik odmówił. Cesarz Austrii Leopold, też nie chciał zrobić go księciem. Dopiero Watykan pośpieszył strapionej monarchini z pomocą, robiąc starego margrabiego d'Arquien kardynałem! Cała Europa śmiała się z tego stareńkiego babiarza, nieustannie ratowanego z opresji przez kochającą córkę.
Pod
koniec swych lat, zgorzkniały król Jan III, uciekał od domowych
kłótni na łowy i na wojnę, odnosząc coraz to nowe zwycięstwa,
korzystne dla Austrii, rujnujące Polskę. Mówił z goryczą:” nie
ma na świecie dobrego człowieka, nie ma ani jednego!” Umierając
w wybudowanym dla ukochanej Marysieńki Wilanowie, powalony
apopleksją, 17. VI. 1696 r. nie miał przy sobie nikogo, bo wszyscy
dworzanie byli pijani, a królowa toczyła z własnymi synami wojnę
o koronę polską. Nie była wierną żoną, będąc kochanką
księcia hetmana Jabłonowskiego. Po śmierci króla, nadal wojując
z dziećmi, przeniosła się do Włoch. Mieszkała w Rzymie,
wspaniale przyjmowana przez kolejnych papieży. Królowa pragnęła
powrócić do Francji, ale Ludwik XIV nie wyraził zgody, zezwalając
jej na koniec osiąść w zamku Blois, gdzie zmarła 30.I.1716 r. po
płukaniu żołądka. Trumnę z ciałem królowej Polski pochowano w
kościele św. Zbawiciela w Blois, a serce w kościele jezuitów(
przepadło w czasie rewolucji) . W 1717 r. w największej tajemnicy
szczątki Marysieńki przywieziono do Warszawy i pochowano w kościele
kapucynów, obok króla Jana III. Dopiero w 1733 roku, królewska
para spoczęła w Katedrze na Wawelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz