wtorek, 30 kwietnia 2019

ZNASZ LI TEN KRAJ?


Ogarnęło mnie zdumienie, gdy zobaczyłam w telewizji, że nasza ukochana głowa narodu, coś wsadza! Dopiero przyjrzawszy się bliżej zorientowałam się, że pan prezydent wraz z małżonką sadzą w Rytlu las, wsadzając do ziemi młode drzewka na miejscu tych, powalonych przez huragan. Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że w tym miejscu zdarzył się wtedy cud, bowiem małżonka pana prezydenta przemówiła! Nie tylko przemówiła, ale i zaśpiewała wraz z mężem niemal po włosku: „Bravo, bravissimo”! Było to tak piękne i wzruszające, że zalałam się łzami, oklaskując dostojnych śpiewaków.
 Można powiedzieć, że ostatni okres nie szczędzi nam emocji. Najpierw pan premier Morawiecki wybrał się do Stanów, nie w jakimś szczególnym celu, ale tylko tak, żeby się odrobinę przewietrzyć. Wprawdzie nie spotkał się z jakimiś wyższymi przedstawicielami rządu USA, którzy zapewne w tym czasie byli zajęci ważniejszymi sprawami. Ale mając sposobność cokolwiek powiedzieć, pan premier będąc w Nowym Jorku na uniwersytecie, dołożył polskim sędziom, porównując ich do francuskich sędziów z Vichy. Jako historyk, pan premier Morawiecki powinien wiedzieć, że francuscy sędziowie z czasów Vichy, kolaborowali z hitlerowcami, skazując członków francuskiego ruchu oporu i prześladując ludzi pochodzenia żydowskiego. Jeżeli pan premier o tym wie, to obraził takim porównaniem, nie tylko polskich sędziów, ale i wszystkich Polaków. Jeżeli zaś nie wie co to Vichy, to wydaje mi się, nie powinien być ani historykiem, ani premierem.
fot.Twitter com@ Premier RP.
  Po tej doniosłej wypowiedzi pana premiera rozpętała się burza, ale zupełnie niesłusznie, bo jak oświadczył pan Michał Wójcik, odpowiadając na zarzuty posłanki pani Kamili Gasiuk-Pihowicz, było to zdanie wyjęte z kontekstu. KONTEKST, to ulubione obecnie słowo PiS-u. Jeśli któryś z ministrów PiS-u powie na przykład do kogoś: „mam cię w dupie”. to pani Mazurek z miejsca wyjaśni, że było to słowo wyjęte z kontekstu. I po sprawie!
Ostatnio mieliśmy największy od lat dziewięćdziesiątych strajk nauczycieli i wychowawców przedszkoli. Pomijani i ignorowani w swoich słusznych żądaniach płacowych, nauczyciele zastrajkowali. Propozycje rządu, przedstawiane przez panie Zaleską lub Szydło, bynajmniej nie były tym, czego oczekiwali. Ale podobno w budżecie nie było już pieniędzy. Nic dziwnego, gdyż uwielbiany przez naród pan prezes, obdarzył wielkimi dopłatami krowy i świnie polskie. To się im należało!

Na nie patriotycznie strajkujących belfrów posypały się słuszne zarzuty. Pan premier nazwał ich leniuchami, a minister Jaki porównał ich do Wehrmachtu! Nawet pan Macierewicz, który nagle pojawił się z ukrycia w szafie, zarzucił strajkującym belfrom, że nie są dobrymi patriotami. To rzekłszy, zaczął szykować się do wyjazdu wraz z komisją smoleńską do USA, aby wziąć udział w debacie na temat gender! Pan premier nie potrafił przekonać nauczycieli, żeby powrócili do klas, ale poszedł po rozum do głowy i przypomniawszy sobie odległą przeszłość i rok 1989, zaproponował nauczycielom „okrągły stół” i debatę wszystkich zainteresowanych stron w sprawie oświaty.
Pan prezydent, który w tym czasie zakończył sezon narciarski i powrócił do polityki, na miejsce obrad proponował Belweder. Ale pan premier olał równo jego propozycję, oświadczając, że „okrągły stół” będzie miał miejsce na Stadionie Narodowym! Trochę to dziwne miejsce na poważne debaty, raczej kojarzy się z meczem piłkarskim lub koncertem rockowym. Jednakże pan premier się uparł i już – tylko Stadion Narodowy, żaden tam Belweder, czy Pałac Prezydencki.
 
Szef Kancelarii Premiera pan Dworczyk oznajmił, iż ogólnie panuje teraz „stan chaosu” wywołanego radykalizacją nastrojów. Nie uściślił dlaczego nastrój się zradykalizował i kto zawinił! Oświadczył tylko, iż pan premier podjął decyzję „nowelizacji prawa oświatowego”, która ma pozwolić maturzystom przystąpić do egzaminów. Zgodnie z zapowiedzią, nowelizacja w błyskawicznym tempie została uchwalona przez Sejm, lubujący się w nocnych debatach. Odpowiedzialnymi za matury, zostali dyrektorzy szkół, którzy obowiązani byli wyznaczyć nauczycieli do klasyfikacji maturzystów. W przypadku gdyby dyrektor odmówił, miał się tym zająć samorząd: prezydent miasta, burmistrz, czy wójt. Było by ciekawie, jakby pan wójt wyznaczył do tej odpowiedzialnej funkcji swego szwagra, lub przodującą dojarkę. Oczami duszy widzę, jak nowi klasyfikatorzy wkraczają do klasy ze śpiewem na ustach:
Loboga, chłopoki, żeśta mnie nie poznały?
Strajk zakończył się, matury się odbyły, tylko nauczyciele przegrali, gdyż za strajk nie dostaną ani grosza z poborów. „Okrągły stół” odbył się na Stadionie w jakimś zacisznym miejscu, jakby w Warszawie zabrakło sal konferencyjnych odpowiednich do tego celu. Pan premier zaprosił do debaty miedzy innymi panią Kaję Godek i panią prezydentową Dudę. Wypowiadali się o oświacie zakonnice i księża. Brakowało tylko nauczycieli, profesorów akademickich, wielkich autorytetów, czyli ludzi którzy o upadającej oświacie wiedzą wszystko. Poza tym „Okrągły stół” miał kanty, co dobitnie świadczyło o tym, że pan premier nie zna się na geometrii.

Ale to już przeszłość, którą nikt nie zawraca sobie głowy, gdyż partie odbywają konwencje, wzajemnie się obrażając. Przed nami wybory do Parlamentu Europejskiego. Wybierają się tam najtęższe głowy PiS-u, z panią Szydło na czele, którą ostatnio pan prezes wytwornie nazwał damą! Zapewne dlatego, aby Unii Europejskiej dać do zrozumienia z kim będzie miała zaszczyt pracować. Pan prezydent również bardzo kocha Unię, kompletnie zapominając, że w 2014 roku, mówił o niej: - „Wspólnota europejska to jest baju baju dla frajerów!” Teraz jednak zmienił zdanie, gdyż podobno tylko krowa zdania nie zmienia.
Pan Saryusz Wolski ostatnio autorytatywnie stwierdził, iż to „Kaczyńscy wprowadzili Polskę do Unii Europejskiej, jako architekci naszej drogi do niepodległości.” Hm, wydaje mi się, że ta droga miała innych architektów, ale mogę się przecież mylić, no nie?
Za to pan prezes Kaczyński, podejrzewając, nie bez podstaw, opozycję o niecne zamiary, zapewnił Polaków iż: „ PiS będzie potrafił przeciwstawić się ofensywie lewactwa i łamaniu demokracji!” Słusznie, lewacy łamiący demokrację won z Polski!

Kto, jak kto, ale pan prezes dobrze wie co mówi!
Pan Błaszczak uzbroił policję, kupując amerykańskie śmigłowce. Wprawdzie Caracale byłyby tańsze, ale  to były francuskie maszyny. Jesteśmy zobowiązani wspomagać naszego wielkiego sojusznika, aż do ostatniej złotówki.


 3 Maja Polacy zobaczą wspaniałą defiladę wojskową, na której nasz drogi minister Obrony Narodowej zaprezentuje rodakom wszystek złom, jaki mamy z lat 1970 i późniejszych. Defilada odbędzie się z okazji rocznicy przystąpienia Polski do struktur NATO.  Kupione śmigłowce będą terkotały nam nad głowami. Ale radocha!

piątek, 12 kwietnia 2019

KOMU KROWĘ KOMU, BO IDĘ DO DOMU!


Prezes Kaczyński w Kadzidle.

Ostatnio PiS miał konwencję w Kadzidle, takich większych „babich dołach”. Było uroczyście, jak za Gomułki. Ludowy zespół zaśpiewał i zatańczył przed ukochanym przez naród wiejski panem prezesem. Powiewały kiecki i kapoty, ludziska klaskali, a pan prezes raczył się uśmiechać. A potem zaczął w Kadzidle kadzić wieśniakom. Widać ostatnio strajkujący na Placu Zawiszy rolnicy, dali mu do myślenia, a może napędzili strachu, bo wiadomo „chłop potęgą jest i basta!” Jakby tak wieś zaczęła strajkować za przykładem nauczycieli, to PiS miałby czarną godzinę. Rolnicy mogliby postawić kosy na sztorc i przyjechać traktorami na Nowogrodzką. Strach pomyśleć, co by się działo!
 
Protest rolników na Placu Zawiszy. fot. Maria Walczuk.
Ale pan prezes jest człowiekiem przewidującym i nie życzy sobie strajkujących chłopów. Poza tym wkrótce wybory do Parlamentu Europejskiego, a jesienią do sejmu i senatu, więc należy przeciwdziałać propagandzie zdradzieckich mord z Tuskiem na czele! Pan prezes poszedł po rozum do głowy i otwarł rolnikom serce i kieszeń (nie swoją) Oto hodowla bydła rogatego i trzody chlewnej nareszcie się chłopom opłaci. Krowa dostanie 500+ od łba, a świnia 100+ od ryja! Wszystkie krowy w Kadzidle poryczały się ze wzruszenia, gdyż od od wieków nikt tak ich nie uhonorował. Świnie kwiczały z zadowoleniem, a rolnicy świętowali radośnie, wychwalając swego dobroczyńcę i jego hojność pod niebiosa.
  „Widzicie ludziska, jakie to nasze panisko dobre. Miał i dał, z własnej kieszeni! Głosujemy na PiS” Pan prezes jest człowiekiem mądrym, bo nie powiedział Kadzidlanom, że to Unia im daje, a nie on. Ale po co wchodzić w szczegóły i mącić ludziom w głowach, niech się cieszą.
Lecz Polacy są bardzo niewdzięcznym narodem. Zamiast sławić hojność pana prezesa i PiS- u, rozdarli mordy i zaczęli im wypominać, że właśnie strajkują nauczyciele, dla których pan prezes pieniędzy nie ma! Kompletna głupota. Po pierwsze, kto nauczycielom każe strajkować? Nie posłuchali tylu dobrych rad. 
Fakty TVN24
Przecież pan Szczerski, szef gabinetu prezydenta powiedział im, że nie muszą zachowywać celibatu. Mogą mieć więcej dzieci, i pieniędzy jak diabeł gwoździ. PiS daje na dziecko 500+, 300+ oraz nawet 1000 złotych na Mama cztery +. No więc czego do cholery belfry jeszcze chcą? Niech się kładą do łóżek i robią dzieci, a nie zawracają głowy rządowi, zajętemu walką z pełzającą, totalną opozycją, pieprzącym głupoty Schetyną i uwielbianym przez Brytyjczyków Tuskiem! Czarna niewdzięczność!
Donald Tusk w Londynie.Goniec com.
Obecnie otwierają się przed nauczycielami nowe, radosne perspektywy. Zamiast siedzieć bezczynnie w szkołach i strajkować, żądając podwyżki poborów, mogą wziąć się do hodowli. Przy każdej szkole jest boisko, po co ono komu? Zaorać, zasiać gęstą trawę, kupić kilka krów, i niech się bydlątka pasą, a pieniążki polecą belfrom do kieszeni. Nawet cielątka będą. Wprawdzie pan prezes byki pominął, choć był czas, kiedy je czule głaskał i nic się nie bał. Konie też pominął, choć każdemu Polakowi wiadomo, że husaria nie biegała piechotą, ale konno zdobywała Wiedeń! Widać pan prezes konia nie lubi, nie wiadomo dlaczego. W szkolnej stołówce także można założyć chlewik i  chować świnki. Sto złotych od ryja, to też pieniądz i po co strajkować?
Forum MineWorld.PL
 Pan marszałek Karczewski, słusznie oburzony chciwością upierdliwych nauczycieli, którzy odrzucają z uporem każdą propozycję rządu i pani minister Zalewskiej, oznajmił godnie, iż on pracuję dla idei! Zaledwie wiąże koniec z końcem, mając jedynie na utrzymanie rodziny 236 tysięcy złotych rocznie. Jakie to szlachetne poświęcenie z jego strony!
WP Wiadomości
 Pan prezes belfrów nie lubi. Sam nie był orłem w nauce, cudem zdając maturę, przy pomocy pewnego znajomego pana, dobrze politycznie ustawionego. Nauczyciele nie poznali się na geniuszu przyszłego pana prezesa, więc sami sobie winni. Być może dlatego, pan prezes czuje do nauczycieli cichy żal. W ogóle inteligencja nie cieszy się u pana prezesa sympatią. Zasłużenie! Umieją tylko krytykować i wyjeżdżać ze swoim intelektem, wytykając panu prezesowi i jego partii błędy. Nieładnie. Powinni siedzieć cicho i dać wiarę wypowiedziom polityków PiS-u, nawet wtedy, gdy jak pan premier Morawiecki, mylą datę Powstania Styczniowego z Listopadowym. Wprawdzie pan premier z wykształcenia jest historykiem, ale biedak tyle ma na tej głowinie, że mógł się pomylić. Ostatecznie mieliśmy tych powstań od licha i trochę, kto by tam wszystkie spamiętał.. Być może nawet sam pan premier brał udział w Powstaniu Styczniowym, będąc w opozycji do władz carskich. Mamy przecież w rządzie ludzi wybitnych!
Telewizja Republika.
 Nasz kochany pan prezydent, także się niedawno pomylił, zapominając ile lat Polska jest w Unii Europejskiej. Ale nic dziwnego, bo nie jest to data tak ważna, by pan prezydent ją musiał znać na pamięć, prawda?
Dziewiąta rocznica katastrofy smoleńskiej, dała panu senatorowi Biereckiemu, temu od "Skoków" okazję do stwierdzenia, konieczności oczyszczenia Polski z ludzi niegodnych. „ Nie ustaniemy, - grzmiał pan senator w Białej Podlaskiej, - aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej!” Nic bardziej trafnego. Przecież obecna Polska aż się roi od różnego rodzaju oponentów, polemistów, adwersarzy, bajarzy, plotkarzy oraz papli, plujących na PiS i pana prezesa w szczególności.
 Koniecznie należy oczyścić Polskę, ze strajkujących nauczycieli, dających dzieciom zły przykład, z całej paskudnej, totalnej opozycji z Tuskiem na czele, nie pozwalającej rządzić w spokoju tak znakomitemu politykowi jak pan prezes Kaczyński. Won z tą niegodną hołotą!
Pan senator Bierecki z pewnością zna historię i wie, jak znakomitymi metodami posłużył się pewien niemiecki polityk o imieniu Heinrich, 20 stycznia 1942 r. w Wannsee? Znalazł on znakomite rozwiązanie zupełnego oczyszczenia Niemiec i świata z ludzi niegodnych. Mam nadzieje, że takie rozwiązanie nie przyszło panu senatorowi do głowy. Swoją drogą, dziwnych mamy przedstawicieli Senatu polskiego. Wprawdzie politycy PiS-u twierdzą, że ludzie niesłusznie czepiają się pana Biereckiego, złośliwie cytując jego słowa rzekomo wyjęte z kontekstu. Szkoda, że pan senator nie napisał swego przemówienia do jakiejś prawicowej i katolickiej gazety, bo starożytni Rzymianie powiadali, iż: „Verba volant, scripta manent” czyli „słowa ulatują, pismo zostaje” Jednak myślę, że słowa pana senatora Biereckiego nie ulecą, a jego wyborcy przypomną sobie o nich, wrzucając kartkę do urny wyborczej.
123RF.com.
Lepiej jednak, zamiast zajmować się polityką, wziąć się za hodowlę. Polaku, kupuj krowę, albo prosiaka. Dostaniesz kasę i nie będziesz musiał strajkować. Komu krowę, komu?...

środa, 10 kwietnia 2019

10 kwietnia 2010 r.


Chwila przed odlotem Tu-154 do Smoleńska.

Mam zwyczaj wpojony mi przez Ojca, że  każdego dnia zapisuję w kalendarzu, jaka jest pogoda, co robiłam, a nawet co było na obiad. Dlatego z łatwością mogę powrócić wiele lat wstecz , by wiedzieć, co się w danym dniu działo.
Ale nie muszę sięgać do kalendarza, bo tę akurat datę pamiętam bardzo dokładnie.
To była sobota, zimny, jak dzisiaj, kwietniowy ranek. Słońce słabo przeświecało przez chmury.   Wstałam dosyć wcześnie, żeby nastawić obiad i pojechać, jak co sobotę, na cmentarz, by zapalić znicze na grobie Rodziców. Włączyłam telewizor, aby sobie oglądnąć kolejny odcinek serialu, lecz niespodziewanie, zamiast zapowiedzi programu, na ekranie pojawił się prezenter, najwidoczniej bardzo zdenerwowany i nieco drżącym głosem oznajmił, że prezydencki samolot Tu-154, uległ wypadkowi przy lądowaniu w Smoleńsku. Mogą być ranni...
Zastygłam z wrażenia przed telewizorem i wpatrywałam się oniemiała w ekran. Jednak byłam przekonana, że to tylko jakiś błąd przy lądowaniu i z pewnością wszystko zakończy się szczęśliwie. Zrezygnowałam z jazdy na cmentarz i z napięciu słuchałam napływających do telewizji i radia informacji. Coraz bardziej roztrzęsieni i spanikowani spikerzy i prezenterzy, podawali dosyć sprzeczne wiadomości, przerywając wszelkie inne programy.


Nie jestem osobą nadmiernie pobożną, lecz zaczęłam się modlić, prosząc Boga, żeby tylko nie usłyszeć najgorszego. Oprócz prezydenta i jego małżonki, leciało samolotem tylu wspaniałych ludzi. Między innymi, mój ulubiony aktor pan Zakrzeński, często kreujący rolę Marszałka Piłsudskiego. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego prezydencki samolot lądował w Smoleńsku, nie posiadającym lotniska, mogącego przyjmować wielkie samoloty pasażerskie? Wśród natłoku mniej lub bardziej prawdopodobnych informacji, nadeszła w końcu ta najstraszniejsza: 
NIKT NIE PRZEŻYŁ!!

Boże, kraj stał w obliczu najstraszniejszej katastrofy w dziejach. Zginął prezydent, głowa państwa polskiego, pani prezydentowa, oraz najwyżsi dostojnicy Państwa. generałowie wszystkich broni, członkowie Senatu i Sejmu, biskupi, księża, były prezydent Polski na uchodźstwie pan Kaczorowski, Anna Walentynowicz i wielu innych znanych ludzi, ze wszystkich ugrupowań politycznych. Zginęła załoga Tupolewa, młodzi, wspaniali ludzie. To się po prostu nie mieściło w głowie.
 Załoga Tu-154, która zginęła tragicznie w katastrofie lotniczej w Smoleńsku.

Przez cały dzień przesiedziałam przed telewizorem, ze zgrozą obserwując straszne obrazy z katastrofy. Pamiętam, że wściekłam się, bo mieszkający pode mną w kawalerce wesoły młodzieniec, właśnie ten okropny dzień wybrał sobie na balangę. Wrzaski, śmiechy i rockowy łomot tak mnie zdenerwowały, że wezwałam policję. Nareszcie zapanowała cisza.. Debilów bez wyobraźni jest ci u nas dostatek!
Pamiętam dokładnie wrażenie, jakie na osobach z polskiej delegacji rządowej przebywającej w Katyniu, zrobiła ta straszliwa wiadomość. Nie chcieli po prostu uwierzyć, że to zdarzyło się naprawdę. Pamiętam również wielką serdeczność okazywaną nam w dniu katastrofy i w następnych dniach przez Rosjan. Przez władze państwa i prostych ludzi płaczących, modlących się, i szczerze dzielących z nami smutek po tragedii.
Bez komentarza.

Ochłonąwszy z pierwszego szoku, zaczęłam zadawać sobie pytania. Po co prezydent wybrał się do Katynia, kiedy przebywała tam właśnie rządowa delegacja z premierem i rodzinami ofiar katyńskich? Odpowiedź była oczywista. Lech Kaczyński nie znosił premiera Tuska i pragnął w Katyniu, obecnością swoją i najwyższych dostojników państwa, zminimalizować ważność delegacji rządowej. Ot, taka prezydencka zachcianka. W tym celu załadował do samolotu najważniejszych ludzi w państwie i poleciał.
Z doniesień nadesłanych zaraz po katastrofie wiadomo, że pilotowi samolotu odradzano lądowanie w Smoleńsku. Mógł lądować w Kijowie, lub w Mińsku. Ale ze Smoleńska było najbliżej do Katynia, a pan prezydent się śpieszył! Przypominam sobie awanturę, jaka wybuchła, kiedy Lech Kaczyński leciał do Gruzji, a pilot odmówił lądowania na lotnisku, które nie gwarantowało bezpiecznego lądowania. Prezydent dosłownie wymógł na biedaku lądowanie, a następnie wywalił go z pracy! Pilot prowadzący prezydencki samolot Tu-154, być może nie odważył się wyrazić swej opinii, nawet gdy prezydent się nie odezwał, bo chodziło mu o pracę. Zdecydował się lądować, pomimo ostrzeżenia z wieży kontroli lotu w Smoleńsku i drugiego wojskowego samolotu polskiego.
Była gęsta mgła i ta wysoka brzoza.....
Smoleńska brzoza....
 A potem te ogromne samoloty na lotnisku w Warszawie i makabryczny obraz, niekończącego się szeregu trumien, przykrytych biało-czerwonymi sztandarami. Nigdy tego nie zapomnę!
Ale nie bylibyśmy Polakami, jakby wszystko odbywało się godnie, zgodnie i bez awantur.

Bo pan prezes Jarosław Kaczyński zażyczył sobie, żeby brata i bratową pochować na Wawelu, narodowym sanktuarium i nekropolią królewską! Pochówku na Wawelu, prócz władców, dostąpili tylko wybrani: Naczelnik Kościuszko, książę Poniatowski i Marszałek Piłsudski oraz dwaj narodowi Wieszcze: Mickiewicz i Słowacki. Wpakowano także na Wawel generała Sikorskiego, choć moim zdaniem niesłusznie. 
Wawel  fot. Dzieje.pl
 Jego miejsce powinno być na cmentarzu zasłużonych na Powązkach. Chyba ten ostatni pochówek ośmielił prezesa Kaczyńskiego. Zażądał, aby to Wawel stał się miejscem wiecznego spoczynku prezydenta i jego małżonki. Natychmiast wybuchnął spór: jedni byli temu przeciwni, inni gorąco ten pomysł popierali. Konflikt rozstrzygnął po Salomonowemu metropolita krakowski arcybiskup Dziwisz, wyrażając zgodę na pochowanie Kaczyńskich na Wawelu.
 Przyznaję, że ja osobiście byłam temu stanowczo przeciwna. Wawel dla mnie i dla milionów Polaków to Sacrum! Śmierć prezydenta w katastrofie, nie powinna stanowić preferencji do wynoszenia go na piedestał bohatera narodowego. Pan Kaczyński był zupełnie przeciętnym człowiekiem i kiepskim politykiem, który o mały włos nie wplątał nas w poważny konflikt z Rosją, wtrącając się w sprawy Gruzji i błagając Amerykanów o Tarczę. Identycznie, jak obecnie pan prezes Jarosław, który już zapomniał, jak nasi przyjaciele zza oceanu zgrabnie nas olali! Miejscem wiecznego spoczynku prezydenta Kaczyńskiego powinna być Warszawa, stolica Polski, Katedra, lub Cmentarz Powązkowski. Leżą tam przecież ludzie o wiele bardziej zasłużeni dla ojczyzny. Lecz pan prezes Kaczyński wiedział co robi. Pragnął, aby królewski pogrzeb brata, był jego pierwszym stopniem do ubiegania się w nadchodzących wyborach o godność prezydenta, jakby to był tytuł dziedziczny. 
 Pod Pałacem Prezydenckim, siedzibą prezydenta państwa, urządził ogromną manifestację z krzyżami i politycznymi przemowami, która się rokrocznie powtarzała. Można było odnieść wrażenie, że Pałac Namiestnikowski jest rodową siedzibą Kaczyńskich, a nie miejscem urzędowania aktualnego prezydenta Rzeczypospolitej Polski. Ale Jarosław wybory przegrał, a prezydentem Polski został  Bronisław Komorowski. Tego mu Kaczyński nigdy nie wybaczył.
 Każdego miesiąca, w  dniu katastrofy, ponownie urządzano krzykliwą Miesięcznicę, na której pan prezes wygłaszał płomienną przemowę do zebranych tłumów, a raczej tłumoków. Nie miałam pojęcia, że w Warszawie mieszka tyle ciemnego ludu. To chyba nie prawdziwi warszawiacy, tylko tacy przyszywani, mający niegdyś do stolicy siedem dni wołami. Panie w moherowych berecikach, oraz inni wielbiciele pewnego trującego grzyba z Torunia. Nie zabrakło nawet egzorcysty, wypędzającego złe duchy z komuchów. Oj, znalazłoby się w PiS-ie mnóstwo osób nawiedzonych przez diabła, a nade wszystko przez demona żądnego władzy! 

Wielka szkoda, że tę straszną katastrofę i tragedię narodową, jaką cały naród powinien uczcić w godnym milczeniu i zadumie, zamieniono w polityczną farsę.

środa, 3 kwietnia 2019

DOKĄD IDZIEMY?


WP Opinie.
Interesuję się historią, nie tylko ojczystą, jednak nie znam takiego narodu, który by się tak 
wzajemnie nienawidził, jak Polacy! Od wieków! Mamy mnóstwo przeróżnych antagonizmów, politycznych, regionalnych i obyczajowych. To nieprawda, że w tragicznych chwilach jesteśmy razem. Gdy wybuchały powstania, walczyła tylko garstka, reszta siedziała na kuprach, nazywając powstańców buntownikami i awanturnikami. W czasie okupacji hitlerowskiej, jedni poświęcali życie, walcząc z okupantem, inni zbijali majątki.  Szczególnie w ostatnich czasach namnożyło się tych antagonizmów do diabła i trochę. Prawo i Sprawiedliwość nie znosi opozycji, Platforma Obywatelska i inne partie nie trawią PiS-u. I jedni i drudzy chętnie widzieliby przeciwnika na marach. Prezes Kaczyński dostaje ataku febry na sam dźwięk nazwiska Tuska.


Kościół polski żyjący w luksusie, zamiast nauczać miłości bliźniego, miesza się do polityki, jątrząc Polaków i szczując jednych na drugich. Wspiera partie faszyzujące i podpowiada, na kogo należy przy wyborach głosować, a kogo pominąć. Kościelne ambony zamieniły się w trybuny polityczne, a kazania w polityczną agitację. Naród jest podzielony jak nigdy, nawet w czasach zaborów, a Polak Polakowi gotowy jest o byle co, skoczyć do gardła, nawet zabić. Mieliśmy tego straszny przykład w Gdańsku, gdy na oczach milionów widzów, zamordowano prezydenta Adamowicza. Zabił go człowiek, który przez lata spędzone w więziennej celi, miał możność słuchać i widzieć w mediach mowę nienawiści.
Ostatnio bardzo modne jest wołanie o zaprzestanie mowy nienawiści. Ale biorąc pod uwagę charaktery Polaków, jest to dosłownie; „wołanie na puszczy”, ponieważ Polacy kochają się nienawidzić. Zaledwie ochłonęliśmy po gdańskiej tragedii, a już wydarzył się kolejny dramat. Nożownik zaatakował byłego prezydenta Siedlec, raniąc go nożem. Na szczęście ofiara przeżyła, choć napastnik działał w chęci zabicia prezydenta.
Zamach na prezydenta Adamowicza gdańsk,naszemiasto.pl
 Co się z nami dzieje? Nigdy nie byliśmy narodem nożowników. Jeżeli już, to raczej strzał z pistoletu. W ten sposób zginał zamordowany pierwszy prezydent Rzeczypospolitej Gabriel Narutowicz. Zabił go Eligiusz Niewiadomski, fanatyczny radykał, endek, nienawidzący każdego, kto miał inne zdanie. Na procesie przyznał, że przygotowywał zamach na Piłsudskiego! Pozował na patriotę twierdząc, iż mordując prezydenta, ratował Polskę przed „żydowsko-socjalistycznym spiskiem”!
Eligiusz Niewiadomski
 Z czymś nam się te słowa kojarzą?
Przy okazji świąt narodowych, widzimy maszerujące przez ulice polskich miast szeregi nacjonalistów z ONR-u, których butne hasła pełne nienawiści i fobii rasowych, do złudzenia przypominają słowa Niewiadomskiego. Czy to możliwe, że czujemy ciągotki faszystowskie? Polska i faszyzm? Naród, który tak strasznie cierpiał przez sześć lat okupacji hitlerowskiej? A jednak tolerujemy odradzenie się faszyzmu, zamiast zdusić go i zdelegalizować. Pamiętajmy, że jest to ideologia niezgodna z polską Konstytucją! Ideologia nienawiści.
foto. @ Agencja Gazeta
Nie lubimy się i z przyjemnością sobie szkodzimy. W tym roku przypada trzydziesta rocznica pamiętnych wyborów z czerwca 1989 r. Władze Gdańska wypełniając testament zamordowanego prezydenta, planowały uroczyste obchody na Placu Solidarności, pod pomnikiem. Ale obecna Solidarność przewodniczącego Dudy, idąca na pasku PiS-u, nie mająca nic wspólnego z NSZZ Solidarnością z lat osiemdziesiątych, stanowczo się temu sprzeciwiła. Wojewoda zaś, aby uniemożliwić władzom miasta uroczystości na Placu Solidarności w pobliżu  historycznej  Stoczni Gdańskiej., złośliwie zarządził, aby Plac we wszystkie narodowe święta był wyłącznie użytkowany przez Solidarność Dudy.
foto InfoGdańsk.
Ze strony pana wojewody, jest to wymowny sposób pokazania władzom miasta, a szczególnie nowej, wspaniałej pani prezydent, środkowego palca! I przypodobania się PiS -owi.
Aby przekonać się, skąd płynie ta mowa nienawiści, wystarczy posłuchać debat sejmowych, w których prym wiodą pani Krystyna Pawłowicz i Dominik Tarczyński. Sprowadzili oni, i im podobni, polski parlament do poziomu magla, lub knajpy. PiS reklamował się przed wyborami, jako partia miłująca prawo i sprawiedliwość. Tymczasem okazuje się, że apogeum wzajemnej nienawiści w Polsce, zaistniało właśnie w czasie ich rządów. 

Słowa pełne jadu płyną z bardzo „pobożnego” Radia Maryja i Telewizji Trwam, dyrektora Rydzyka. Tłum dewotek i dewotów z różańcami w rękach, gotów jest zlinczować każdego, kto nie podoba się ojcu dyrektorowi. Ostatnim przejawem nienawiści i nietolerancji, było spalenie książek przez gdańskiego księdza, widzącego w nich dzieło szatana. W obecności dzieci, wrzucał do ognia powieści o Harrym Potterze i inne, podobno zagrażające katolickiemu duchowi. Ten sam los spotkał różne maskotki i gadżety.
foto Pikio.
Ksiądz, który powinien uczyć dzieci poszanowania cudzej pracy – w tym przypadku autorskiej – pokazywał, jak niszczyć coś, co nam się nie podoba. Ogień, ulubiony żywioł świętej Inkwizycji i bojówek hitlerowskich, które w latach trzydziestych ub.w. paliły książki pisarzy tej miary, co Zweig i Mann, zapłonął w podobno demokratycznym kraju!
Dopóki mamy rząd, tolerujący organizacje faszystowskie i wspierający milionami Radio Maryja, oraz księży palących książki, nie sądzę, aby zamilkła mowa nienawiści.
Quo vadis Polonia?