2.03.2015 r.
Przyznaję, że dziś
kilka razy byłam bardzo zdumiona i raz niebotycznie wkurzona. A
zaczęło się to od wiadomości, że nasz bohater Solidarności
marszałek Senatu pan Borusewicz, wybierał się na znajomy pogrzeb,
ale Rosja powiedziała: - nie lzia! I tak byli uprzejmi, że
oznajmili mu jeszcze w Polsce, iż jest persona non grata, bo mogło
się zdarzyć, iż zostałby zatrzymany dopiero na lotnisku w
Moskwie. Po co żeś tu przyszedł? Po co żeś tu wlazł?
Naturalnie TVP wraz z
innymi ośrodkami rozdarły szaty, głośno się zastanawiając,
dlaczego panu marszałkowi, tak zacnemu człowiekowi, Rosja pokazała
środkowy palec. Ale wskażcie mi drugi kraj, nawet włącznie z
Ukrainą, gdzie by w codziennej prasie, w wiadomościach
telewizyjnych i radiowych, było byle jadu i nienawiści do Rosji, co
u nas? Dzień w dzień obrażany jest prezydent, władze rosyjskie i
sam naród rosyjski. Dowiedziałam się nawet, że młodzież polska
masowo zgłasza się do organizacji paramilitarnych, żeby tym ruskim
dokopać. Wolę nie dyskutować nad tym, kto by komu dokopał, bo to
byłoby zbyt niepoważne.
Mam zwyczaj, ze słucham
uważnie wiadomości z kilku stacji telewizyjnych. Dziś dosłownie
wściekłam się na przekręt, jaki zastosował program I TVP w
Wiadomościach o godz. 19,30. Rozchodzi się o informację dotyczącą
zbrodni dokonanej przed dwoma laty na rodzinie w Gdańsku.
Polsat podał, że
zbrodni dokonał Azer, legitymujący się dowodem rosyjskim.
Tymczasem już w wiadomościach I programu TVP, dowiedziałam się ze
zdumieniem, że zbrodni dokonał Rosjanin! To jest po prostu
obrzydliwe i godne potępienia kłamstwo polskiej telewizji, chcącej
w ten sposób podburzyć widzów przeciwko Rosji. Prawda jest taka,
że żaden Azer Rosjaninem nie jest, gdyż jest Azerbejdżaninem,
które to państwo niegdyś do Związku Radzieckiego należało, więc
wielu ludzi posiada tam rosyjskie dowody, ale Rosjanami nie są!
Tak się właśnie
uprawia wrogą propagandę, a potem wielkie zdumienie, że pan
marszałek nie będzie miał okazji co nieco się przewietrzyć, bo w
tym Senacie kapinkę zapleśniał, i powiedzieć na pogrzebie w
Moskwie kilku ważkich słów. Jego podróż kosztowałaby polskich
podatników ładnych kilkanaście tysięcy złotych polskich, więc
lepiej niech siedzi w Polsce i mówi sobie, a muzom, jakby powiedział
Jan Kochanowski! W Moskwie powietrze nie jest zdrowe i mógłby
dostać kataru, lub przywieźć Rosjanom w podarunku odrę, jakiej ci
u nas dostatek.
Po wielkiej euforii z
oskarową „Idą”, która nie każdemu się spodobała, bo jest
nudna jak flaki z olejem, mamy dziś „Orły”, najwyższe polskie
nagrody filmowe. Startują do niej filmy, biograficzny: „Bogowie”,
o prof. Relidze, a także w kategoriach historycznych film „Jack
Strong” – czyli o naszym bardzo kontrowersyjnym bohaterze za
dolary, pułkowniku Kuklińskim. Cholera, jak tylko o nim pomyślę,
natychmiast przypominam sobie kapitalną scenę z sienkiewiczowskiego
„Potopu” tom II, str.308.
Pan Andrzej Kmicic
rozmawiał z pułkownikiem Kuklińskim, pardon Kuklinowskim, zdrajcą
na usługach USA. Oj, coś mi się pokićkało, zdrajcą na usługach
Szwedów pod Jasną Górą.
Pan Kmicic grzecznie
posła spytał: - I mogę ci jako prywatnemu odpowiedzieć?
- Jako żywo! Sam
proponuję.
- Tedy słuchajże mnie,
panie Kuklinowski (tu Kmicic nachylił się i spojrzał w same oczy
zabijaki) jesteś szelma, zdrajca, łotr, rakarz i arcypies! Masz
dosyć, czy mam ci jeszcze w oczy plunąć?
-Kuklinowski zdumiał
się do tego stopnia, że przez chwilę trwało milczenie.
- Co to?... Jak to?
Słyszęż ja dobrze?
- Masz, psie, dosyć,
czyli chcesz, bym ci w oczy plunął?
Kuklinowski błysnął
szablą, lecz Kmicic schwycił go swą żelazną ręką za garść,
wykręcił ramię, wyrwał szablę, następnie trzasnął w policzek,
aż się rozległo w ciemności, poprawił z drugiej strony, obrócił
w ręku jak frygę i kopnąwszy z całej siły, wykrzyknął:
- Prywatnemu, nie
posłowi!....
Tak to się niegdyś
traktowało zdrajców. Nikt o nich filmów nie kręcił i nie
próbował wmawiać narodowi, że szpieg i zdrajca to szlachetny
honorowy człowiek, dobry syn ojczyzny. Nie dałabym trzech groszy,
że właśnie film o Kuklińskim dostanie jedną z głównych nagród,
bo młodzież powinna się uczyć, jak sprzedawać własną ojczyznę
za dolary. Zresztą film jest antyrosyjski, więc akurat aktualny!
Żeby było śmieszniej,
w tygodniku programów filmowych i seriali „KURIER TV” w
streszczeniu filmu „Szwadron”z czasów Powstania Styczniowego
podano. Cytuję: ”Kosynierzy próbują stłumić powstanie
styczniowe.” Kropka.
Akurat w tym temacie
jestem biegła, bo sama napisałam dużą powieść o roku 1863.
Naczytałam się także wiele opinii o przyczynach upadku powstania,
ale żeby polscy kosynierzy próbowali powstanie stłumić, do tego
za pomocą kos? Tego jeszcze nigdy nie słyszałam. Gdyby żył
nieoceniony profesor Kieniewicz, znawca powstania, twórca
fundamentalnego dzieła o roku 1863, byłby nielicho zdumiony. Bo
takiej rewelacji nigdy się nie spodziewał.
Ale mniejsza o politykę
i kiksy dziennikarskie.
Zamierzam opowiedzieć
moim drogim czytelnikom o pewnym wydarzeniu. Ale zacznę ab ovo! Otóż
niemal pod moim oknem jest nowo zbudowany park zabaw dla dzieci. O
obsikiwaniu go przez pieski już pisałam. Ale teraz muszę wspomnieć
o starych i młodych wandalach, którzy usiłują zniszczyć to, co
społeczeństwo za swoje pieniądze dla dzieciaków zbudowało.
Bardzo często widzę z okna, jak starsi i młodzi chuligani próbują
wyrywać jakieś urządzenia do gimnastyki, lub po prostu coś
poknocić. Ktoś powie, to dlaczego nie wezwie pani policji? Nie
mogę, bo zanim ktokolwiek by przyszedł, wandale już dawno byliby
daleko. Często słyszę, jak w nocy próbowano łamać ustawione
sprzęty do zabawy, ale jakoś nikt nie reaguje.
Dopiero przed kilkoma
dniami oczy mi się otwarły i przyszłam po rozum do głowy. Byłam
niewidocznym świadkiem takiej scenki. W parku jakiś małoletni
chuligan zamierzał właśnie coś połamać, czy zepsuć.
Przechodzący policjant zwrócił mu grzecznie uwagę, żeby sobie
dał spokój i odszedł. Sądziłam, że na smarkaczu zrobi to jakieś
wrażenie, ale grubo się pomyliłam. Szczeniak wziął się pod boki
i zaczął pyskować stróżowi prawa. Policjant próbował mu
jeszcze coś perswadować, lecz bez skutku. Smarkacz wydzierał się
na niego, doskonale wiedząc, że policjant nic nie może mu zrobić!
Kompletnie nic!
Dotknie go, to małolat
przed sądem zezna, że policjant go pobił, a pan sędzia da mu
wiarę, bo dzieci w tym kraju nie bije się nawet kwiatkiem. W
przeciwnym razie dziecko dostałoby kompleksów i konieczna byłaby
pomoc psychologa, bo w przyszłości kochany malec mógłby wyrosnąć
na złego człowieka, zbrodniarza, socjopatę, a nawet ateistę!
Więc biedny stróż
prawa stał bezradnie słuchając, jak szczeniak go ochrzania. Nie
wiadomo jakby się ta scena skończyła, gdyby nie pewna starsza
pani, która usłyszawszy bezczelne i złośliwe wykręty małolata,
podeszła i powiedziała: - Słuchaj, pan policjant nie może ci nic
zrobić. Ale ja mogę dać ci w łeb i w d...pę, jak nie
przestaniesz pyskować, jasne?
To widocznie trafiło
gówniarzowi do przekonania, bo spuścił głowę i nawiał.
Są to widoczne skutki
tak zwanego wychowania bezstresowego. Dziecka nawet klapnąć nie
można, bo to przestępstwo i rodzic może pójść do pudła.
Oczywiście, jestem przeciwna przemocy wobec małego dziecka. Ale tak
dziwnie się składa, że im więcej istnieje zakazów fizycznego
karania dzieci, tym częściej słyszymy w środkach przekazu o
okrutnym znęcaniu się nad dziećmi, dochodzi nawet do zabójstw!
Dawniej nie słyszano o takich wypadkach. Więc jak to wygląda w
praktyce? Z dzieciństwa pamiętam, że niemal wszystkie dzieciaki
dostawały lanie, podobnie jak ich rodzice, dziadkowie, pradziadkowie
i praprapra.... i nikt nie robił z tego tragedii, nie wzywał
psychologa, a dzieci wyrastały na normalnych porządnych ludzi. To
tak zwane bezstresowe wychowanie okazuje się niebezpieczne dla
samych dzieci. Wychowane w przekonaniu, że nikt im zagrażać nie
może, wchodzą w dorosłe życie i wtedy zaczyna się tragedia, bo w
kapitalistycznym społeczeństwie istnieje wyścig szczurów. Radzą
w nim sobie tylko najsilniejsi, najtwardsi, reszta odpada. To już
zaczyna się od szkoły, dlatego w ostatnich czasach tyle młodych
dziewcząt i chłopców popełnia samobójstwa, jak choćby te dwie
nieszczęsne dziewczyny znalezione ostatnio w lesie, o czym mówiła
telewizja. Dlaczego odebrały sobie życie, nie wiadomo. Ale może
właśnie zaszkodziło im to bezstresowe wychowanie, niegdyś w
Polsce nie znane?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz