1. 09. 2014 r.
Była
godzina czwarta nad ranem. Cicha, pogodna noc, a niebo pełne gwiazd.
Niewielkie, zabytkowe miasto Wieluń spokojnie spało. Ludzie
pokładli się na spoczynek z myślą, że nazajutrz czeka ich
normalny dzień pracy. Dzieci zasnęły żałując, że już koniec
wakacji, a jutro pierwszy dzień nowego roku szkolnego.
Tymczasem
gdzieś z głębin nocnych, zbliżał się i narastał pomruk wielu
lecących wysoko samolotów. I nagle tę ciszę spokojnej nocy,
pełnej zapachu więdnących ziół i monotonnego cykania świerszczy,
przerwała potężna eksplozja. Wybuch pierwszej bomby niemieckiej,
zrzuconej na uśpione, nie przeczuwające niczego złego polskie
miasto. W nieszczęsnym Wieluniu rozpętało się piekło ognia i
śmierci.
Na
drugim krańcu Rzeczypospolitej, w Gdańsku, na małym cyplu
Westerplatte, polskich żołnierzy, czuwających w napięciu na
swoich stanowiskach bojowych, ogłuszył znienacka potężny huk
dział pancernika „Schleswig-Holstein”, oddającego salwę za
salwą w polską placówkę.
Nikt
wówczas nie zdawał sobie sprawy, że to już nie tylko agresja na
Polskę, lecz że właśnie rozpoczęła się II wojna światowa,
która pochłonie miliony istnień ludzkich i zmieni losy całej kuli
ziemskiej. Niemcy, rządzone przez partię narodowo-socjalistyczną,
stworzoną przez Adolfa Hitlera, bez wypowiedzenia wojny, całą
potęgą uderzyły na Polskę, pragnąc ją nie tylko militarnie
zwyciężyć, lecz również unicestwić cały naród. Hitler, w
ostatnim przemówieniu przed atakiem, rozkazał swoim generałom bez
litości mordować jeńców i ludność cywilną. Państwo polskie
miało przestać istnieć, a ludność stać się miała niewolnikami
Rzeszy Niemieckiej. Minister Propagandy Josef Goebbels stwierdził,
że Polacy to nie ludzie, lecz bydło, zwykłe zwierzęta i tak
należy ich traktować.
W
obliczu wojny i najpotężniejszej armii świata, Polska stała
osamotniona, źle uzbrojona, źle rządzona, i z winy naszych
sojuszników Francji i Anglii, nie gotowa do podjęcia walki, gdyż
premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain, sprzeciwił się
wczesnej mobilizacji w Polsce, obawiając się rozdrażnić Hitlera!
Wprawdzie 3 września Anglia i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom,
ale nie rozpoczęły wcale działań wojennych, pozostawiając nasz
kraj samotnie walczący przeciwko niemieckiej nawale.
W
ostatnich dniach sierpnia, pomiędzy hitlerowskimi Niemcami, a
Związkiem Radzieckim, podpisany został traktat Ribbentrop-Mołotow,
o podziale Polski pomiędzy te dwa mocarstwa. W taki sposób, Niemcy
zyskały potężnego sojusznika w naszym wschodnim sąsiedzie,
ponieważ Polacy nie umieli nawiązać ze Stalinem przyjaznych
kontaktów. Polska walczyła bohatersko, odpierając ataki
niemieckich pancernych wojsk i zmasowanego bombardowania miast i wsi
polskich. Niemieccy lotnicy ostrzeliwali nawet dzieci pasące gęsi.
Brakowało nam dobrych samolotów, czołgów i artylerii. Już na
samym początku wojny, Niemcy popełniali bestialskie mordy na
ludności cywilnej i jeńcach wojennych. Na nieszczęście zabrakło
nam także wodza naczelnego, gdyż marszałek Rydz-Śmigły, skądinąd
dobry dowódca legionowy, nie nadawał się na swoje stanowisko. Był
słaby i niezdecydowany, brakowało mu charyzmy i stanowczości
Piłsudskiego.
Pomimo
nagłego ataku i braku pomocy, Polska nie kapitulowała. Broniło się
Westerplatte, walczyła Warszawa zamieniona w twierdzę, na ziemiach
polskich rozgrywały się krwawe bitwy, w których zginęło przeszło
10 tysięcy żołnierzy niemieckich. Dopiero wkroczenie 17 września
Armii Czerwonej na wschodnie kresy Rzeczypospolitej i emigracja rządu
polskiego do Rumunii, zakończyły działania wojenne i rozpoczęła
się koszmarna okupacja niemiecka. Polska może przegrać wojnę, ale
pokonać jej nie podobna. Natychmiast po kapitulacji podjęto
działania konspiracyjne, mające na celu utworzenie podziemnego
państwa i Wojska Polskiego, ZWZ, - Związku Walki Zbrojnej, a
następnie AK, Armii Krajowej.
Tak
zaczęła się II wojna światowa, trwająca 6 lat. W wojnie udział
wzięło 60 krajów, liczących ponad miliard siedemset milionów
mieszkańców. Do wojska zmobilizowano około 110 milionów
żołnierzy. W czasie działań wojennych poległo i zginęło ponad
80 milionów ludzi. Straty materialne były czterokrotnie większe
niż w I wojnie światowej. W II wojnie światowej Polska straciła
ponad 6 milionów ludności, to znaczy więcej, niż wynoszą straty
procentowe ludności innych państw, a sam kraj został kompletnie
zrujnowany i pozbawiony 1/3 ziem polskich na kresach wschodnich,
oddanych Stalinowi na mocy traktatu Jałtańskiego.
Obecnie bardzo
modne stało się gloryfikowanie Powstania Warszawskiego. Z jednej
strony jest to działanie chwalebne, gdyż do tej pory polska
młodzież i państwa zachodniej Europy niewiele o powstaniu
wiedziały, myląc je z powstaniem w Getcie Warszawskim. Jednakże z
drugie strony, takie bezkrytyczne podejście do tej straszliwej
hekatomby, jaką stało się powstanie, jest niebezpieczne, ponieważ
młodzi ludzie wyobrażają sobie, że była to wojenna przygoda, a
nie tragedia milionowego miasta, zakończona potworną masakrą
ludności cywilnej i zagładą stolicy. Wielu wspaniałych polskich
patriotów od początku przeciwnych było powstaniu, np. generał
Władysław Anders, którego nie można posądzić o to, że nie znał
się na strategii wojskowej. Z jego pamiętników jasno wynika, że
osobiście błagał prezydenta RP na emigracji pana Raczkiewicza, o
nie wydawanie rozkazu do powstania. Lecz prezydent naciskany przez
premiera Wielkiej Brytanii, rozkazu nie cofnął. Powstanie wybuchło!
Czytam obecnie
książkę dokumentalną szwedzkiego historyka Niclasa Sennertega pt.
„Kat Warszawy” o brigadeführer
SS (generał major) Heinzie Reinefarthcie, szanowanym burmistrzu
miasteczka Westerland na wyspie Sylt. Książka nadzwyczaj ciekawa,
nakreślająca działania wojsk niemieckich w czasie powstania
warszawskiego.
Okazuje się, że
nie tylko towarzysz Stalin cieszył się, że Polacy sami na siebie
wydali wyrok śmierci. Z równą z radością przyjął wiadomość o
tym wydarzeniu Reichsführer
SS Heinrich Himmler. Tak oto mówił: - „ Kiedy powiadomiono mnie o
wybuchu powstania w Warszawie, natychmiast udałem się do Führera
{…} powiedziałem mu: Mein Führer,
to niewłaściwy moment, chociaż z historycznego punktu widzenia to,
co robią Polacy, należy uznać za dar niebios! Załatwimy się z
nimi w pięć, sześć tygodni. Warszawa – stolica, najważniejsze
miasto w państwie, siedziba inteligencji tego liczącego szesnaście
- siedemnaście milionów ludności kraju, (?) zniknie z powierzchni
ziemi. {..} Potem, patrząc na to z perspektywy historycznej –
kwestia polska nie będzie już stanowić problemu dla naszych dzieci
i wszystkich tych, którzy przyjdą po nas. No i dla nas też.”
Obawiam się, że
tym razem Himmler miał rację. Inteligencja polska została wybita,
a resztki, którym udało się przeżyć, nie miały już żadnego
wpływu na bieg wydarzeń historycznych. Lepiej, jeżeli historycy
zaczną przestrzegać społeczeństwo przed nieprzemyślanymi
poczynaniami, bo historia lubi się powtarzać.
Po wojnie Wielka
Brytania i Amerykanie, stanowczo odmówili Polsce wydania kata
Warszawy Reinefartha. Był im potrzebny, jak wielu innych SS-manów,
których zatrudnili w wojsku, NATO, dyplomacji i instytutach
naukowych, a nawet w rządzie Niemieckiej Republiki Federalnej.
Naszych obecnych sojuszników nie obchodziły bestialskie morderstwa
dokonywane przez Niemców na ludności polskiej. Polacy nie byli im
potrzebni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz