23.09.2014.
Przed kilkoma dniami przechodziłam przez park przy Tyrankiewiczów.
Był słoneczny ranek, na ławkach siedziały starsze panie, pilnując
bawiących się w piaskownicy i na huśtawkach wnuków i wnuczki. W
pewnym momencie pojawił się mężczyzna w średnim wieku, prowadząc
na smyczy dużego psa. Zwierzę widać nie otrzymało dobrego
wychowania, bo usiadło sobie przy samej piaskownicy, załatwiająć
fizjologiczną potrzebę. Jedna z pań, głośno zwróciła uwagę
właścicielowi psa, żeby posprzątał po swoim pupilku, bo w
pobliżu bawią się dzieci. Mężczyzna spojrzał na nią jak na
osobę obraną z rozumu i oświadczył. - To sama sobie posprzątaj!
- dodał coś jeszcze bardzo nieparlamentarnego i sobie poszedł.
Dziś czekałam na autobus w pobliżu dworca PKS. We wiacie
siedziało parę osób, a między innymi, młoda kobieta, z chyba
dwuletnim dzieckiem w wózeczku. Towarzyszył im atletycznie
zbudowany mężczyzna, prawdopodobnie ojciec dziecka. Dzieciak był
znudzony więc popłakiwał i
marudził. Oboje rodzice zajęci pożeraniem obrzydliwie wyglądającej
zapiekanki, nie zwracali na niego uwagi, kłócąc się między sobą.
Najczęściej używanym słowem była k...rwa! Nie krępowali się
wcale faktem, że w wiacie siedzą jeszcze inni ludzie. Malec w końcu
wypadł z wózeczka i zaczął wrzeszczeć. Wtedy mamusia złapała
go pod pachy, zaczęła chłopczykiem trząść, jak pęczkiem
rzodkiewek, obrzucając go przy tym słowami uważanymi powszechnie
za obraźliwe. K..rwa, to małe piwo. Malec dowiedział się z ust
kochającej mamusi, że jest pierd... ch..., skurwysynem ( to chyba
była krytyka samej siebie), cholernym bydlakiem i jak nie przestanie
ryczeć, to mamusia kopnie go w dupę! Dzieciak widocznie był już
przyzwyczajony do oracji mamusi, bo raczej nie zwracał na nie uwagi.
Wpakowany siłą do wóżka przez czułego tatę, włożył paluszek
w buzię i zamyślił się filozoficznie. Jestem bardzo ciekawa, co
wyrośnie z takiego dziecka, bo że wyrośnie na obraz i podobieństwo
tatusia i mamusi, to raczej pewne.
Z siedzących we wiacie osób nikt się nie odezwał. Ja także nie,
bo tatuś miał bicepsy, jak zawodowy bokser i mógł protestującemu
przyłożyć! Zastanawiam się, dlaczego przez te 25 lat wolności,
nasze społeczeństwo tak bardzo uległo demoralizacji. Za
przebrzydłego PRL-u, za słowo k..rwa można było sobie posiedzieć,
lub dostać pałą! Teraz już policji bić nie wolno, bo
podejrzewam, że w końcu zabrakłoby im pałek i cierpliwości.
To na dłuższy czas tylko tyle!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz