25 listopada 2016 r.
Dziadek mojej Matki, Fryderyk Horst von Kramer, był z pochodzenia Bawarem. Jego przodek, skromny szlachcic bawarski, podobnie jak wielu jego rodaków, przybył z Monachium do Wielkopolski w pierwszych latach XIX wieku i osiedlił się w Poznaniu. Podobno jego rodzina w XVIII wieku, zajmowała ważne stanowiska na dworze Maximiliana I Józefa króla Bawarii, lecz potem bardzo zubożała i opuściła ojczyznę, szukając chleba.
Dziadek mojej Matki, Fryderyk Horst von Kramer, był z pochodzenia Bawarem. Jego przodek, skromny szlachcic bawarski, podobnie jak wielu jego rodaków, przybył z Monachium do Wielkopolski w pierwszych latach XIX wieku i osiedlił się w Poznaniu. Podobno jego rodzina w XVIII wieku, zajmowała ważne stanowiska na dworze Maximiliana I Józefa króla Bawarii, lecz potem bardzo zubożała i opuściła ojczyznę, szukając chleba.
Maxymilian I Józef król Bawarii. |
Dziewczęta – Jadwiga i Teodora, uczyły się na prywatnej polskiej
pensji. Obaj chłopcy należeli do polskiej tajnej, paramilitarnej
organizacji „Sokoła”.Dziadek Michał był mężczyzną
obdarzonym niepospolitą siłą i jako atleta, wyjeżdżał na zawody
sportowe „za granicę” do Łodzi, Krakowa i Warszawy. Był to
jedynie pozór, bo po zawodach młodzi ludzie z trzech zaborów,
spotykali się na tajnych zebraniach, lub ćwiczeniach z bronią
palną. Młodszy brat Dziadka, Marcin, uczęszczał jako kadet do
pruskiej szkoły wojskowej w Berlinie, w nadziei, że może kiedyś
wstąpi w szeregi Wojska Polskiego.
Na jednym z nich, w pięknym hotelu Bazar, Dziadek poznał moją
piętnastoletnią wówczas Babcię Jadwigę, również należącą do
„Sokoła”. Była to miłość wielka i od pierwszego spojrzenia,
prawdziwie dozgonna. Dziadek był bardzo przystojnym, wysokim
blondynem o niebieskich oczach i przeszywającym spojrzeniu. Babcia,
śliczną szatynką, o źrenicach szarych niczym woda w Warcie, i
nóżkach tak małych, jak u Kopciuszka. Oboje zostali potem
sportretowani w reprezentacyjnych, galowych mundurach „Sokoła”,
ale oba portrety spłonęły w czasie wojny w zbombardowanym domu.
Ojciec Babci Jadwigi, pochodzący ze starożytnej herbowej szlachty, gorący patriota, i matka hrabianka, ostro sprzeciwiali się ewentualnemu małżeństwu córki z mężczyzną o niemieckich korzeniach. Ale Babcia pomimo młodego wieku, była osóbką bardzo stanowczą, (miała ośli upór) i wbrew woli rodziców przyjęła oświadczyny Dziadzia Michała. Narzeczony był o nią ogromnie zazdrosny i na tym tle wybuchały między nimi kłótnie.
Defilada Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" w Poznaniu |
Babcia już w starszym wieku, opowiadała mi ze śmiechem, jak to
pewnego razu wybrała się z narzeczonym na wielki bal sylwestrowy do
hotelu Bazar.
Miała na sobie piękną, błękitną jedwabną suknię
i atłasowe pantofelki pod kolor toalety. Siedzieli przy stoliku z
kolegami i koleżankami z „Sokoła” i wszyscy bawili się
świetnie – oprócz Babci! Babcia uwielbiała taniec i znakomicie
tańczyła. Dziadek Michał niestety tej sztuki nie posiadał i na
parkiecie poruszał się, jak przysłowiowy słoń w sklepie z
porcelaną, depcząc po stopach partnerki. Babcia miała wielkie
powodzenie, i co jakiś czas podchodził ktoś do stolika, prosząc
ją do tańca. Wypadało wtedy, żeby narzeczony wyraził na to
zgodę. Dziadek Michał owszem, zgadzał się z miłym uśmiechem,
zachęcając nawet Babcię żeby zatańczyła, ale pod stolikiem
mocno trzymał ją za rękę, nie pozwalając jej wstać z krzesła.
Wobec tego, biedna Babcia zmuszona była odmawiać tańca, chłodząc
się wachlarzem i udając, że jest zmęczona i pragnie odpocząć.
Kiedy odmówiła kolejnemu tancerzowi, siedzący przy stoliku
przyjaciele, zaczęli patrzeć na nią podejrzliwie. Jak już
wspomniałam, Dziadek był atletą i ściskając narzeczoną za rękę,
sprawiał jej nieświadomie nieznośny ból. Babcia krzywiła się i
czując, że ma całą rękę w sińcach, szeptem upomniała Dziadka,
żeby przestał miażdżyć jej dłoń. Posłusznie puścił rękę,
ale chwycił pod stolikiem za szeroką babciną spódnicę, omal jej
nie obrywając! Tym sposobem uniemożliwił jej wstanie z krzesła i
wyjście na parkiet. O, teraz już Babcia wpadła w pasję!Bal maskowy w Sali Białej Bazaru. |
Ale się spotkała, a nawet wyszła za niego i nigdy tego nie
żałowała. Dziadzio pomimo wysokiego wzrostu, cały mieścił się
pod malutkim pantofelkiem Babci. Na przeprosiny, podarował
narzeczonej prześliczne kolczyki z oryginalnych korali w dukatowym
złocie. Wielkie korale nakrapiane były maleńkimi złotymi
gwiazdkami. To była ulubiona biżuteria Babci.
Do końca życia, moja Mama wspominała pamiętny
dzień 27 grudnia 1918 roku, kiedy razem z Babcią stały pod Hotelem
Bazar w Poznaniu, czekając na pojawienie się na balkonie pana
Ignacego Paderewskiego. Na przyjazd wielkiego Polaka, światowej
sławy pianisty i męża stanu, Poznań przystroił się, jak na
powitanie króla. Ze wszystkich balkonów i okien domów poznańskich,
zwisały dywany lub kilimy, a na nich portrety Kościuszki, księcia
Poniatowskiego, królów polskich, czy Matki Boskiej Częstochowskiej.
I choć była to zima, kwiaty. Tysiące kwiatów ciętych lub w
doniczkach, stroiły okna oraz balkony poznańskich domów. Niemcy
stawali na głowach, żeby się pozbyć nieproszonego gościa. Nie
pomogło nawet wyłączenie w mieście świateł elektrycznych, bo
młodzież przyszła na dworzec z zapalonymi pochodniami, co
stwarzało niezwykły nastrój.
Pod Hotelem Bazar stały tłumy
mieszkańców Poznania, oczekujących z nadzieją na wystąpienie
Paderewskiego. Między nimi była Babcia Jadwiga, trzymając za
rączkę moją sześcioletnią Mamę. Maestro był zaziębiony i
chory, lecz mimo to wyszedł na balkon i raczej chrypiąc niż
mówiąc, wygłosił płomienne przemówienie do zasłuchanych
poznaniaków. Potem odbyła się wielka polska manifestacja
patriotyczna. Niemcy zorganizowali natychmiast kontrmanifestację, w
czasie której zrywali polskie sztandary, znieważali godła
narodowe. Było to jak iskra rzucona na prochy. Padł strzał i
sytuacja wymknęła się spod kontroli. 27 grudnia wybuchło w
Poznaniu Powstanie Wielkopolskie. Jedyne powstanie, które zakończyło
się pełnym sukcesem. Dzielni mieszkańcy Poznania, postanowili
wypędzić Niemców ze swego miasta i uwolnić od nich Wielkopolskę
oraz Pomorze. W całym mieście toczyły się ciężkie walki, w
których brał udział mój Dziadek Michał i jego brat Marcin. Kiedy
przed walką obaj żegnali się z rodzicami, pradziad Fryderyk
ściskając synów, mówił:
Okno Holeku Bazar, z którego przemawiał Paderewski. |
Paderewski przemawia do mieszkańców Poznania. |
Obaj synowie wybuchnęli śmiechem, bowiem ojciec
przemawiał do nich po niemiecku, z bawarskim akcentem, którego
nigdy się nie wyzbył!
Pradziad Fryderyk nienawidził Prusaków, za wcielenie królestwa Bawarii do cesarstwa niemieckiego. Obie siostry Dziadka Michała, Jadwiga i Teodora, pracowały w szpitalu jako sanitariuszki, pielęgnując rannych powstańców.
Pradziad Fryderyk nienawidził Prusaków, za wcielenie królestwa Bawarii do cesarstwa niemieckiego. Obie siostry Dziadka Michała, Jadwiga i Teodora, pracowały w szpitalu jako sanitariuszki, pielęgnując rannych powstańców.
Babcia Jadwiga nie wiedziała, że Dziadek
Michał, razem ze swoim kolegą powstańcem, byli tymi śmiałkami,
którzy wspięli się na wieżę Ratusza i zrzucili niemiecką glapę!
Niemcy nie zapomnieli tego Dziadkowi, do 1939 roku. Był na czarnej
liście gestapo, podobnie jak jego brat Marcin. Pradziad Fryderyk
zmarł wkrótce po wyzwoleniu Poznania, ale jeszcze przez śmiercią
wykreślił ze swego nazwiska ów przyimek niemiecki von, świadczący
o szlacheckim pochodzeniu. Jego synowie i córki także nigdy więcej
go nie używali.
Babcia Jadwiga miała twardy charakter, podobnie
jak i jej babka z czasów Powstania Styczniowego. Wyszła za mąż za
człowieka, którego sama sobie wybrała, nie zważając na sprzeciwy
rodziny. Urodziła mężowi aż ośmioro dzieci, trzech synów i pięć
córek. Była bardzo troskliwą matką, choć niezbyt czułą i dosyć
nawet oschłą. Miała za to ogromny dar gawędziarski i potrafiła
opowiadać godzinami ciekawe historie.
Gdy wybuchła I - wsza wojna
światowa, Dziadek Michał wyjechał z Cytadeli ze swoim pułkiem na
front do Francji. Z tej samej Cytadeli, z której kilka lat później,
najstarszy syn Mieczysław, ruszył na wojnę w roku 1920. W 1939
roku, z poznańskiej Cytadeli poszedł na wojnę mój Ojciec. Dziadek
Michał i jego drugi zięć Władysław, walczyli w poznańskich
pułkach, broniąc Warszawy.
Cytadela poznańska. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz