środa, 23 maja 2018

POLSKA NA WAŁACH STOI!


23 maja 2018 r.
  Niemal dokładnie cztery lata temu, pisałam moje uwagi na temat stosunków pomiędzy urzędującym jeszcze wtedy panem premierem Donaldem Tuskiem, a Jarosławem Kaczyńskim, będącym wówczas tylko szefem swojej partii. Widać, że z biegiem lat niewiele się zmieniło we wzajemnych korelacjach obu panów. Może warto przypomnieć sobie, jak to wtedy wyglądało?
                         
22 maja 2014 r.

   Polska na wałach stoi!

   Ogarnęła mnie błogość na widok uśmiechniętego pana prezesa PiS-u, wizytującego gospodarstwo rolne i liczącego świnie w chlewiku, a potem nawiedzającego osobiście oborę! W drodze, pan Czarnecki szeptał szefowi dowcip o tym, jak nie należy zbliżać się od tyłu do konia, byka i głupca. W puencie wyszło, że do głupców nie należy zbliżać się z żadnej strony.
    
W czasie kiedy pan premier Tusk wygłaszał czułą mowę, dziękując naszym sojusznikom zza oceanu, że są u nas i latają na czymś, co dawno powinno zostać złomowane, a co zostało nam sprzedane za ciężkie groszę, pan prezes Kaczyński składał wizytę bykom w oborze! Nawet je głaskał i wcale się nie bał. Za to byki pewnie się go przelękły, bo nie podeszły, chociaż prezes mile do nich przemawiał. Być może ze względu na zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego. Ale co mają byki do Parlamentu UE, tego niestety nie wiem.
     
W Wiadomościach TVP znowu miałam niewątpliwą przyjemność oglądania pana prezesa PIS-u. O bykach już zapomniał, bo aktualnie walczy z powodzią! 

W tym celu, stanął na wałach powodziowych i palnął mówkę! Co tam mówkę, pan prezes krzyknął gromkim głosem, a Wisła jakby się trochę przelękła, bo coś jej opadło…. Chyba ze trzy centymetry wody. 
   
Pan prezes z wrodzoną sobie łatwością retoryki, jak zwykle, oskarżył premiera, pana Tuska, że winien jest powodzi! Czegoś tam nie dopilnował, coś sknocił i jest winien! Wyszło na to, że premier powinien deszcz i wodę zakląć. Może i klął, ale ja tego nie słyszałam.
    
Z kolei pan premier Tusk wszedł na wały i odpowiedział. Nie powtórzę dokładnie co, ale z treści wynikało, że on nie jest winien powodzi, bo sama przyszła, jak co roku. To już taka polska tradycja, że w maju, lub w lipcu lubimy się topić i nie robimy nic, aby klęski uniknąć. 

Mimochodem, pan premier wspomniał o wyborach do Parlamentu Unii i miał do prezesa żal, że Unii nie kocha. Wyraził się przy tym, iż za rządów pana prezesa i jego PiS-u, panował taki bałagan i tak się dziwnie porobiło, że trzeba było Sejm rozwiązać i ogłosić nowe wybory.

   
 Wszystko to było świętą prawdą, tylko nie rozumiem, dlaczego obaj szanowni panowie wybrali sobie za mównicę wały powodziowe? A podtopieni ludziska stali i patrzyli. Wygląda na to, że wałów ci u nas dostatek; są korbowe oraz powodziowe, a nawet inne. Ale tak się składa, że poszkodowanym mieszkańcom zalanych miejscowości te gromkie enuncjacje nie pomogą.
    
Z ostatniej chwili! Pan prezes Kaczyński stwierdził stanowczo, że pan premier Tusk jest najgorszym premierem, jaki kiedykolwiek urzędował na tym stanowisku.
    Figlarz – zapomniał o sobie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz