niedziela, 11 kwietnia 2021

Święte miejsce Katyń!

 Niemieckie śledztwo w Katyniu. O co toczyła się propagandowa gra? | Marcin  Makowski

 Dziwnym trafem, wczoraj o 20-tej TV Historia nadała film "Katyń". Zastanawiam się, czy była to może aluzja do tragicznej rocznicy katastrofy smoleńskiej i wskazanie jej przypuszczalnych sprawców? Nie wiem. Film obejrzałam po raz pierwszy i ostatni. Nie dlatego, że jest zły, bo moim zdaniem niektóre momenty są znakomite i wstrząsające, ale dlatego, że chociaż nigdy na filmie się nie wzruszam, wczoraj nie potrafiłam powstrzymać łez. W Katyniu leżą dwaj moi wujowie, dowódca mego Ojca płk. Jamka i mnóstwo znajomych. Patrzyłam na ten film i myślałam o tym, że dosłownie cudem mój Ojciec nie znalazł się na liście katyńskiej. Sowieci, biorąc do niewoli oddział Ojca pod Stanisławowem, pakując jeńców do transportów, tak samo obiecywali, że jadą do domów. Okazało się, że jadą w głąb Rosji. Życie Ojciec zawdzięczał komendantowi NKWD radzieckiego obozu jenieckiego w Różance, w pobliżu Niżnego Nowogrodu.
 
 
Niżny Nowogród nad Wołgą.

Ostrzegł on Ojca, że w baraku ma donosiciela. Okazał się nim żołnierz pochodzenia żydowskiego, który poszedł do komendanta obozu i doniósł, że Ojciec nie jest podoficerem, lecz oficerem sztabowym. Gdyby ten Rosjanin nie miał ludzkiego serca, Ojciec pierwszym transportem pojechałby do Kozielska, a potem do Katynia. Dlatego patrzyłam na ten film przez łzy, wspominając opowieści Ojca o niewoli radzieckiej. Jeńcy strasznie głodowali, bo dostawali jedzenie tylko raz dziennie, kawał czarnego klejącego się chleba, nie wiadomo z czego i trochę zupy z kapusty i słonych śledzi! Ludzie marli na dezynterię, ale i Rosjanie cierpieli wtedy wielki głód. Dlatego też rząd radziecki bardzo chętnie zgodził się na niemiecką propozycję wymiany jeńców. Ojciec skorzystał z tego, mówiąc expedite po niemiecku, zamieniając jedną niewolą na drugą. Tym razem w Norymberdze, skąd udało mu się uciec.
Norymberga.
 
Ale wracam do zbrodni katyńskiej. Sprawiła ona, że Polacy znienawidzili Rosjan, oskarżając ich o ten mord. Tymczasem to nie Rosjanie winni byli ludobójstwa, lecz Stalin, który był sprawcą tych potwornych zbrodni. Kochał mordowanie, zabijanie ludzi sprawiało mu przyjemność i uspokajało, bo bał się zamachu. Zabijał wszystkich, bez względu na to, czy mu zagrażali, czy nie. Strzałem w tył głowy kazał zamordować 80 tysięcy swoich oficerów i marszałków, najbliższych współpracowników, oraz ludzi wziętych z ulicy, którzy nic nie zawinili. Pod Moskwą jest wielka łąka, a pod nią dziesiątki tysięcy ciał mieszkańców stolicy, aresztowanych za jakieś głupstwo, lub po prostu wziętych z ulicy. Za nic! Każdy wtedy mógł zostać zabity, a rosyjskie kobiety idąc do więzienia z paczką, najczęściej dowiadywały się, że więzień ma zakaz korespondencji i widzenia. A to znaczyło, że już nie żyje. Takich miejsc masowych zbrodni jest w Rosji tysiące, o wielu innych nikt nigdy się nie dowie. Dlatego strażnicy NKWD bez namysłu wykonywali rozkaz i rozstrzeliwali polskich oficerów wiedząc, że jutro sami mogą być wrzuceni do dołu z kulą w czaszce.
Stalin w towarzystwie szefa NKWD Jeżowa. Na drugim zdjęciu Sam Stalin, bo Jeżow został rozstrzelany.
 
 Stalin kochał zabijać. Miał nadzieję, że mord katyński ujdzie mu na sucho, bo nikt się o nim nie dowie. Nie przewidział tego, że jego sojusznik Hitler uderzy na Rosję, i w lesie katyńskim Niemcy odkryją groby. Stalin był geniuszem zła, potrafił myśleć perspektywicznie. Był pewien, że wcześniej czy później wejdzie do Polski i nie chciał, żeby na skutek tego wybuchło w Polsce powstanie. 

 
Stalin był dobrym psychologiem i doskonale wiedział, że hołota omamiona obietnicami się nie zbuntuje. Powstanie wywołają polskie elity, więc należy elit się pozbyć. Przedstawicielami elit polskich byli jeńcy oficerowie, najczęściej pochodzący ze sfer inteligenckich, szlacheckich, czy arystokratycznych i to oni byli dla niego groźni. Wiedział, że nie wolno pozostawić ich przy życiu. Zabijając ich, zabije jednocześnie najcenniejszą część rdzenia narodu polskiego, jego mózg! Strzelając im w tył głowy i zasypując zwłoki piaskiem, był przekonany, że już nie powstaną przeciwko niemu i nie wzniecą powstania w Polsce. Jak pokazała przyszłość, nie mylił się!

 
Dlatego Katyń, to nie tylko zbiorowa mogiła polskich oficerów, ale przede wszystkim miejsce potwornego mordu na polskiej jaźni, na polskiej duszy, psyche, samoświadomości - na samej istocie Polski. To miejsce święte, bo tam zamordowano naszą Ojczyznę. Tę Polskę, z której byliśmy dumni, która wydała Żółkiewskich, Czarnieckich, Sobieskich, Kościuszkę i Piłsudskiego - a której już nie ma, bo została zamordowana w Katyniu.

 
Często widzę piesze pielgrzymki idące do Częstochowy i zastanawiam się, po co Polacy tam idą? Przecież żadna nadprzyrodzona siła nie osłoniła Polski przed niewyobrażalną tragedią, jaką były okupacja niemiecka, Katyń, a potem Powstanie Warszawskie. To do Katynia trzeba iść pieszą pielgrzymką, niezależnie od tego, czy mamy tam kogoś bliskiego, czy nie. Bo tam leży Polska!
Kto wie, czy katastrofa smoleńska nie była przesłaniem, że do tego miejsca uświęconego krwią męczenników, należy iść piechotą, a nie lecieć napchanym do granic wytrzymałości samolotem?
 

 Dlatego nigdy więcej nie obejrzę filmu,"Katyń", ponieważ nie umiem patrzeć spokojnie jak się zabija moją Ojczyznę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz