piątek, 21 marca 2014

„Cóż tam, panie w polityce?”



20.03.2014 r.

          
            Omal się nie popłakałam ze wzruszenia. Jak ślicznie wyglądał nasz pan premier, na tle gwiaździstego sztandaru! Nasz, polski, gdzieś zapchali do kąta i był prawie niewidoczny. Pan premier ogromnie był wdzięczny panu wiceprezydentowi, że ten raczył się pofatygować do Polski i zapewnić nas, że Ameryka nie pozwoli nam wziąć nawet guzika. ( starsze pokolenie z pewnością wie, czym się takie deklaracje skończyły) Oczekiwałam w nabożnym skupieniu, kiedy pan premier pocałuje pana wiceprezydenta w rączkę. Za to, że się zjawił i przemówił! Jak  łaskawy pan do wiernego sługi. Obiecał, że w 2018 roku, będziemy mieć tarczę. No i o to cały czas chodziło!
            Dziś widziałam na niebie białe smugi samolotowych condensation trail, niby w czasie wojny. Ponury prognostyk. Właściwie to nasi politycy, od siedmiu boleści, już wydali wojnę Rosji. Telewizja i radio, mówiąc o panu Putinie, uparcie omijają jego tytuł, częstując nas za to  ustawicznie, obrazkiem z kremlowskiej sali Georgijewskiej, z wchodzącym do niej prezydentem. To już stało się nudnym nawykiem naszej TVP. 
            Powinni choć raz pokazać salę muzeum Zbrojowni na Kremlu, gdzie wśród innych skarbów, znajduje się wspaniały, ogromny, srebrny jednogłowy orzeł w koronie na głowie, z rozpostartymi skrzydłami. Bynajmniej nie ukradziony! To podarunek króla Jana III Sobieskiego, dla cara Aleksieja Michajłowicza Romanowa! Widać nie zawsze byliśmy z Moskwą na noże.
            À propos noży. Od jakiegoś czasu zaczęła spadać cena wieprzowiny i nadal jest coraz niższa, kotlety i karkówka za pół darmo.  Dla cienkiego portfela emeryckiego to radocha, ale przestaje mi być wesoło, kiedy pomyślę, jakie miliardowe straty przyniesie Polsce stosowanie się rządu do nakazów zza oceanu i darcie kotów z naszym wschodnim sąsiadem, który jest, a może już tylko był, największym partnerem handlowym. Tych kolosalnych strat w handlu, jakie ponoszą  dziś polscy przedsiębiorcy, nie zrekompensują nam tkliwe zaręczenia pana wiceprezydenta USA.( o zwrocie forsy wydanej przez nas na Pustynną Burzę i Irak, jakoś nie wspomniał) Te straty odbiją się  wkrótce na naszej kieszeni. Żeby już do końca pognębić paskudną Moskwę, przestaliśmy lubić rosyjskie chóry. Podobno mundury nam się nie widzą, w „dobie agresji Rosji na Ukrainę!”(cytat z telewizyjnych wiadomości) Ludzie protestowali i nosili transparenty z napisami  – do kamery TVP.
             Mamy szczęście, że  nasz niegdyś znakomity chór Wojska Polskiego, koncertuje już tylko w TV TRWAM, śpiewając godzinki. Bo jakby wybrał się do Rosji i wystąpił w strojach husarii, to  Rosjanie, w rewanżu, mogliby zakręcić kurki gazu, na znak protestu i pamiątkę Wielkiej Smuty, kiedy to waleczni rycerze polscy, nie przebierając w środkach, wyrżnęli mnóstwo Moskwiczan.          
             Gdyby wizytujący nas, pan wiceprezydent USA znał historię Polski, bardzo by się z tego ucieszył. Ale niestety nie zna, bo to  nie jest mu do niczego potrzebne. Wystarczy, że cały rząd polski nisko mu się kłania, a pan Sikorski odgraża się Moskalowi!
„Jakby kiedy co do czego,
         Myśmy – wi sie, nie od tego!”

wtorek, 18 marca 2014

Gdy ktoś Kalemu zabrać krowę.....



17.03.2014 r.
           
            Trochę się „obśmiałam duchowo”, jak niegdyś powiadała pewna nasza sąsiadka. Są już wyniki głosowania w referendum na Krymie i okazuje się, że większość wyborców pragnie, by Krym należał do Rosji. To dzisiaj główny temat wszystkich wiadomości telewizyjnych. W programie„Świat się kręci”,pani Agaty Młynarskiej, jakaś młoda dziennikarka ukraińska wykrzyknęła zadziornie:”Krym jest ukraiński i musi wrócić do Ukrainy!” Koniec i kropka!              Pewnie tak jak LWÓW, KTÓRY ZAWSZE BYŁ UKRAIŃSKI!....
            To upolitycznienie wszystkich programów telewizji i radia wylewa mi się już uszami. A Ukrainka oczywiście mówiła nieprawdę, bo Krym nigdy ukraiński nie był i Rosja słusznie upomina się o ten półwysep, okupiony własną krwią. Polsat pokazał nawet jakiegoś włoskiego obserwatora, który stwierdził z ironią, że wyborców głosujących na Ukrainę, nikt jakoś nie wywoził na Sybir. Inni obserwatorzy, nawet ci z Polski (sic!) stwierdzili, że referendum odbyło się zgodnie z prawem, spokojnie i godnie. Takie stwierdzenie bardzo się naszym informatorom z TVP nie spodobało. Natychmiast przypięli Polakowi łatkę, że nie jest posłem do parlamentu! Z pewnością woleliby, żeby obserwatorzy widzieli przy każdej urnie sołdata z kałasznikowem, wymierzonym w nieszczęsnego wyborcę, zalanego rzewnymi łzami rozpaczy za Ukrainą.
            Wiadomości któregoś z programów TVP, posunęły się nawet tak daleko, że pokazały hitlerowskie wojska niemieckie wkraczające do Austrii, czyli Anschluss w 1938 r. To porównanie do wkroczenia wojsk rosyjskich na Krym, było jak pięść do nosa! Najwyższy czas, aby nasi reporterzy telewizyjni nauczyli się nareszcie historii! Austria nigdy nie należała do Niemiec, zawsze miała udzielnych książąt, a potem cesarzy z dynastii Habsburgów. To Niemcy były przez pewien czas pod berłem Austrii. Zaś Krym należał do Rosji od XVIII wieku, odkąd na rozkaz carowej Katarzyny II, zdobył go generalissimus Potiomkin. 
             Pan prezydent USA Obama, z żalem wypomniał panu Putinowi, że to, co się dzieje obecnie na Krymie, jest pogwałceniem prawa międzynarodowego. Oj, przyganiał kocioł garnkowi....
            Widocznie pan prezydent Obama zapomniał o bezprawnej inwazji amerykańskiej na wyspy Grenady, o rzezi ludności cywilnej w Somalii i masowych mordach w Wietnamie oraz innych brzydkich sprawach, w których maczała paluszki Ameryka – wzór demokracji i poszanowania swobód obywatelskich. Na przykład, dostarczanie Niemcom hitlerowskim przed rokiem 1939, a także i potem, surowców strategicznych: ropy naftowej, rudy żelaza itd. Obywatelom USA tak długo wmawiano, że Stany Zjednoczone są modelowym państwem demokratycznym, że w końcu  sami w to uwierzyli.
            W ukochanej książce mego dzieciństwa „W pustyni i w puszczy”, Henryk Sienkiewicz dał   wiecznie aktualny kanon na polityczne pojęcie dobra i zła. Jest tam taki dialog pomiędzy Stasiem, a Kalim.
             ”- Zły uczynek być wtedy, kiedy ktoś Kalemu ukraść krowę.
            -  A dobry?
            - Dobry uczynek być wtedy, kiedy Kali komuś ukraść krowę!”
            Właśnie za ten fragment książki, dałabym Sienkiewiczowi Nobla!

Jeszcze o honorze i skutkach jego braku w współczesnym świecie.



17.03.2014 r.
           

            W ubiegłym tygodniu we wszystkich wiadomościach TVP, różnych stacji, głośno było o przejściu do PO pana Michała Kamińskiego, który kolejno wycierał siedzenia w każdej małej, czy dużej partii lub organizacji. Od tych faszyzujących, do bardziej liberalnych. Pan Kamiński, którego pamiętamy z jego obraźliwych wypowiedzi o cudzoziemcach, premierze Tusku i PO, i w ogóle o tym, co się nie podobało PiS-owi dziś staje się ważnym członkiem PO  i z bezczelnym uśmieszkiem spogląda w twarze przyszłych wyborców.
            Ponieważ mam słodką nadzieję, że ktoś zwraca uwagę na moje wypowiedzi, pytam szanownych czytelników, czy uczciwy i praworządny obywatel, może w przyszłości oddać głos na podobną kreaturę? Marszałek Piłsudski powiedział:”(…) Tylko ten człowiek wart nazwy człowieka, który ma pewne przekonania i potrafi je bez względu na skutki wyznawać czynem(...)”
            Konia z rzędem temu, kto dziś wskaże posła czy senatora o takiej etyce! Obojętnie, czy to będzie PIS, czy PO, SLD, PSL, albo jakakolwiek inna partia, zawsze znajdują się tam ludzie nie zasługujący na wybór i szacunek. Ale każdy z nich ubiega się o głosy wyborców i uważa, że może godnie nas reprezentować, nawet w  parlamencie Unii Europejskiej.
            À propos Unii, wybiera się tam nawet niejaka pani Krzywonos, była działaczka „Solidarności!”z Wybrzeża. Co pani Krzywonos reprezentuje swoją osobą? Czy posiada wyższe wykształcenie prawnicze lub ekonomiczne, bo właśnie takie profesje są nam bardzo potrzebne w Unii.
            Nie. Pani Krzywonos jest emerytowaną tramwajarką i byłą działaczką w czasach walczącej Solidarności, kiedy to Stocznię Gdańską, zatrudniającą dziesiątki tysięcy ludzi, zamieniono na muzeum czynu robotniczego, a robotnicy poszli z niej na bruk, powiększając liczbę bezrobotnych! Czy pani Krzywonos zna języki obce, zna się na dyplomacji? Bardzo wątpię. Więc z czym do Unii?             Takich osób, jak pani Krzywonos jest więcej i każda z nich ma nadzieję, że w Unii zarobi sobie na ładny dom oraz podreperuje budżet. Niemal  nikt nie myśli, że wyborcy zagłosowali na niego lub nią w nadziei, że głos wybranego przez nich kandydata do parlamentu Unii, pomoże Polsce w poważnych problemach. Mieszanie się władz polskich do ukraińskiej awantury oraz obraźliwe wypowiedzi o Rosji i jej prezydencie, namnożyło nam kłopotów. Obecnie za wschodnią granicą mamy wroga, a mogliśmy mieć, jeśli już nie przyjaciela, to przynajmniej życzliwego sąsiada.
             Czasy i obyczaje bardzo zmieniły się od lat międzywojennych. Wtedy urzędnik państwowy posądzony o jakąś malwersację, podawał się natychmiast do dymisji, lub z hukiem wylatywał i ponosił surową karę. Oficer, któremu udowodniono przekręt, strzelał do siebie, a jeśli był niewinny, wyzywał oszczercę na pojedynek, według zasad kodeksu honorowego Boziewicza.     
            Dziś prawie każdemu politykowi można napluć w twarz, a on powie, że to deszcz pada.
            A przecież niegdyś Polacy byli narodem bardzo honorowym.
Opowiem o historii  burzliwego rodu, pieczętującego się herbem Nałęcz! Z tego rodu pochodziła po mieczu moja babka. Otóż pod koniec XIII w. Nałęcze i ród Zarembów posądzeni byli, nie bez racji, o współudział w zamordowaniu króla Przemysława II. Za karę, utracili prawo do noszenia purpurowych szat i stawania w jednym rzędzie z  rycerstwem polskim. Dopiero król Kazimierz Wielki, zdjął z nich tę hańbę. Ale to jeszcze nie koniec.
            Za panowania króla Władysława Łokietka, starostą Wielkopolski i Kujaw był Wincenty z Szamotuł, głowa rodu Nałęczów. Król Władysław złożył go z tego urzędu, czyniąc namiestnikiem tych prowincji swego syna Kazimierza, późniejszego króla. Wincenty nie darował zniewagi. Kiedy wojska krzyżackie wdarły się do Wielkopolski, Wincenty doniósł komturom, że w Pyzdrach przebywa sam następca tronu. Młody książę omal nie przepłacił tego życiem, ale szczęśliwie zdążył umknąć pogoni.
            Przed bitwą pod Płowcami w 1331 roku, znaczne posiłki przyprowadził królowi właśnie Wincenty z Szamotuł, który wraz z całym rodem Nałęczów ruszył do boju. Napisano o nim wówczas, że pragnąc  zniszczyć zarzut niewierności, szpiegował bardzo przebiegle Krzyżaków i walnie przyczynił się do polskiego zwycięstwa na polu bitwy. Król Władysław, w uznaniu jego zasług bojowych, przebaczył mu zdradę i przywrócił do łask. Ale rycerstwo polskie nie zapomniało mu zdrady, nie wybaczyło i rozniosło go na mieczach!
            Dopiero w XVII i XVIII wieku, zdrajcy zaczęli u nas chodzić bezkarnie, a w XXI wieku, są nawet bohaterami filmów, wzorem dla obywateli! O tak, czasy się zmieniają a my zmieniamy się wraz z nimi, jak powiada łacińskie przysłowie. Wielka szkoda!

piątek, 14 marca 2014

Naród, który nie zna i nie ceni swej historii i bezcześci bohaterów, przestaje być narodem!



13.03.2014 r.
           
           
            Na wstępie, pozwolę sobie trochę pożartować, ale będą to złośliwe żarty. Wiadomo, że nasi prawicowi włodarze narodu, nienawidzą Rosji i wszystkiego, co pachnie siarką, diabłem i Moskwą! 
            De gustibus non est disputandum. ( gusty nie podlegają dyskusji)
            Jedną z najbardziej znienawidzonych postaci komunizmu, był i jest u nas Feliks Dzierżyński, ur. w 1877 r. zm. 1926 r. Czołowy uczestnik rewolucji październikowej. Od roku 1917, w kierownictwie partii bolszewickiej, przewodniczący do Walki z Kontrrewolucją, czyli szef  osławionej WCzK. Jak tylko w Polsce zmienił się ustrój z tego brzydkiego, na ten ładny, natychmiast wzięto się za pomniki. Zaczęto od pomnika Feliksa stojącego na jednym z głównych placów Warszawy. Hurmem rzucono się na biedaka i po krótkim czasie pozostała z niego żałosna kupka gruzów.  
            Fe, nieładnie!
            A wszystko przez to, że nasze elity rządzące, to w większości buraki, nie znające historii ojczystej. Aby sprawę wyjaśnić, trzeba się cofnąć  do XIX wieku. Mam nadzieję, że wszystkim Polakom, no, przynajmniej większości, znana jest  postać matki Juliusza Słowackiego, pani Salomei z Januszewskich, primo voto Słowackiej, secundo voto Bécu. Znamy piękne listy syna do ukochanej matki oraz  czule kochanych krewnych.
            Pani Salomea miała dużą rodzinę, dwie siostry i braci. Jedna z sióstr, ciotek Juliusza Słowackiego, Zofia Januszewska, wyszła za mąż za  właściciela majątku ziemskiego pana Pilara, druga siostra, ciocia Helena Januszewska, również poślubiła majętnego ziemianina pana Dzierżyńskiego. Mieli synka, który na chrzcie świętym otrzymał imię Feliks!!!
              Wprawdzie mały Feluś urodził się aż 28 lat po śmierci swego genialnego kuzyna, ale zawsze był jego ciotecznym braciszkiem i z pewnością w dzieciństwie mówił paciorek za duszę wielkiego poety. No więc jak, czy to wypada rozwalać pomnik tak bliskiego krewnego narodowego Wieszcza?  To tylko jedna strona medalu. Nie mogę się dosyć nadziwić, dlaczego nasza prawica, tak bardzo nienawidząca Rosji, rozwaliła pomnik Felusia i ciągle go postponuje w piśmie i w mowie.
            Za co? Przecież polski szlachcic Feliks Dzierżyński, wymordował kilkanaście milionów Rosjan, a reszta narodu, której udało się jakoś przeżyć, drżała  ze strachu, słysząc nazwę WCzK! Więc powiedzcie mi, za co ta nasza prawica ma do Felusia pretensje? Czy jakikolwiek polski  bohater narodowy, lub powstaniec - patriota, sprawił Rosjanom podobną rzeź?
            O, niewdzięczna prawico i ty, Młodzieży Wszechpolska! Zamiast składać kwiatki pod pomnikiem Dmowskiego, czołowego przywódcy endecji, rzućcie skromny bukiecik na miejsce, gdzie ongiś stał pomnik Felusia i zmówcie na niego paciorek. Bardzo się wam zasłużył!
            A teraz już poważnie.
            Miałam fatalnego pecha  być na filmie pana Glińskiego: „Kamienie na szaniec”.
Tak bardzo się cieszyłam, że taki film powstał, że młodzież będzie się mogła wzorować na polskich bohaterach najczarniejszej nocy okupacyjnej. Cieszyłam się tym bardziej, że bohaterowie tego filmu są mi bardzo bliscy, gdyż byli najlepszymi przyjaciółmi moich kuzynów, o których tak pięknie pisze Pani Barbara Wachowicz w swej wielotomowej sadze:”Wierna rzeka harcerstwa”.
            Na słowa krytyki reżyser odpowiadał, iż starał się postaci Zośki, Rudego, Alka i innych chłopców i dziewcząt tamtych lat, przybliżyć i uwspółcześnić, aby stały się bardziej zrozumiałe dla dzisiejszego widza, a szczególnie dla młodzieży. Być może pan Gliński miał dobre intencje, ale niestety mu nie wyszło. Film jest aż zanadto zrozumiały dla młodzieży, natomiast osoby, które żyły w tych czasach, wcale nie pojmują, dlaczego reżyser uparł się, żeby przeinaczać fakty historyczne.
            Gdyby film opowiadał o postaciach fikcyjnych lub ludziach żyjących np. w średniowieczu, to owszem, reżyser nie znając faktów, mógłby puścić wodze fantazji. Ale w filmie była mowa o ludziach, od których dzieli nas jedynie 70 lat,  a żyją jeszcze osoby, którzy znały je osobiście. Z filmu wyszłam oburzona, zniesmaczona i pełna goryczy. Dlaczego, do jasnej cholery, nie umiemy przedstawić narodowych bohaterów, jako ludzi szlachetnych, czystych i ideowych? Dlaczego wszystko musimy  przeinaczać i zohydzać? Nie wolno postaci historycznych, z okresu II wojny, przymierzać do współczesności. Oni żyli w innym świecie, mieli inną świadomość i zupełnie inną moralność – niezrozumiałą dla większości dzisiejszej młodzieży, klnącej, ćpającej, pijącej, palącej i uprawiającej seks niemal już w niemowlęctwie.
            Tamci – nie byli świętymi, ale z pewnością nie przypominali postaci z filmu pana Glińskiego. Miałam to wielkie szczęście, że znałam osobiście wielu takich chłopców z harcerstwa i AK, bo miałam ich w najbliższej rodzinie i wśród znajomych. Wiele razy w tym blogu o ich wspominałam -  wesołych, roześmianych, rozśpiewanych chłopców i śliczne dziewczęta z AK.    
            Przymierzanie ludzi z lat 40 ubiegłego wieku, do czasów dzisiejszych, wygląda mniej więcej tak, jakby jakiś reżyser angielski kazał Henrykowi VIII, ubranemu w dżinsy, w Buckingham Palace, rozstrzeliwać niewierne żonki z kałasznikowa! Po pierwsze,  król Henryk nigdy nie mieszkał w tym pałacu, a po drugie Anglicy mają ogromne poszanowanie do swojej historii, czego niestety nie można powiedzieć o Polakach!
            Zośka - Tadeusz Zawadzki, nie był rozhisteryzowanym neurotykiem, marzącym o wpakowaniu sobie kuli w łepetynę, lecz twardym, odważnym człowiekiem, znakomitym dowódcą, szanowanym i kochanym przez przyjaciół. Po drugie, ci wszyscy chłopcy i dziewczęta byli gorąco wierzącymi ludźmi, a w tych czasach samobójstwo uchodziło za grzech śmiertelny i tchórzostwo.
            Sceny erotyczne też są niesmaczne. Dziewczęta z tamtych lat miały inną mentalność od dzisiejszych kobiet. Za figlarne klepnięcie panny w pupę, żartowniś dostawał w pysk! Czy bohaterowie „Kamieni na szaniec” uprawiali seks, tego nie wiem. Ale znając tamte czasy z dzieciństwa i ze wspomnień Matki wiem, że tego rodzaju sprawy traktowano wtedy bardzo poważnie i chłopiec z dobrej inteligenckiej rodziny, nie śmiałby zaproponować pannie z tej samej sfery, pójścia z nim do łóżka. To byłaby obelga dla dziewczyny.
             Seks przedmałżeński był ciężkim grzechem, a jak wyżej wspominałam, była to młodzież wierząca i praktykująca. Być może trudno dziś w to uwierzyć, ale w tych czasach dziewczęta wychodziły za mąż będąc dziewicami! Podobno matka pana Glińskiego była harcerką i znała bohaterów jego filmu, opowiadając mu o nich. Sądząc po filmie, jej opowieści mijały się z prawdą.
            Stanowczo przerysowane są obrazy z gestapo. Wiemy, że stosowano tam straszliwe tortury, ale wystarczyło pokazać okropnie okaleczonego Rudego – Janka Bytnara, już po odbiciu, jak w filmie „ Akcja pod Arsenałem”. Sceny tortur nie budzą współczucia i żalu, lecz odrazę i gniew na reżysera. Dziwię się, że pan Gliński uznał za stosowne nieudolnie dublować tamten film. Szkoda było pieniędzy na ten cel.
            Być może młodzieży ten film się spodoba,  jest seks i leje się krew, jak w amerykańskim filmidle. Ale to nie jest wymyślona bujda, tylko historia o prawdziwych ludziach,  ich cierpieniu i śmierci. Autor książki „Kamienie na szaniec”, pragnął tym dziełem przekazać wartość duchową dla przyszłych pokoleń. Pan Gliński tego nie zrozumiał. Rodziny bohaterów przedstawione są wprost obraźliwie tendencyjnie, jako tchórzliwi i niechętni walce ich dzieci. Tymczasem to byli także cisi bohaterowie, oddający swoje domy na potrzeby konspiracji, tak, jak to się działo również w  domu moich dziadków. Rodzice ryzykowali swoje życie i wolność. Niektórzy zapłacili za to życiem, zamordowani w obozach koncentracyjnych i katowaniach gestapo. Ale to był obywatelski obowiązek, o którym się dziś nie mówi, bo to niemodne.
            Bohaterowie książki „Kamienie na szaniec” to ludzie honoru, pojęcia dziś zupełnie nieznanego. Może dlatego pan Gliński nie potrafił o nich opowiedzieć. O wiele łatwiej nakręcić bujdę o herosie Kuklińskim - Jacku Strong,u. Można w niej nakłamać, i tak nikt się nie połapie. Czyżby?
             
Tak ubierały się damy 1940
Ciocia Marysia
Jednym słowem film jest przekłamany, źle zrobiony i nawet kiepsko grany. Już kilka razy stwierdziłam, że brak nam dobrych kostiumologów filmowych i fryzjerów.
            Dlatego z uzasadnioną obawą oczekuję filmu o Powstaniu Warszawskim. Nie chcę żeby moich wspomnień o tych czasach i tych ludziach zohydzali kiepscy filmowcy, podobnie jak uczynili szmirę z „Roku 20”. Najlepiej niech kręcą głupawe seriale dla inteligentnych inaczej i równie niemądre kryminałki, nieudolnie podkradane z innych kinematografii.   

środa, 12 marca 2014

Wróg ante portas! Pomocy!!!



11.03.2014 r.
                       
            Właściwie nie wiem, czy wypada nam się śmiać, czy płakać i łamać ręce, ubolewając nad głupotą i bezmyślnością naszych sfer rządzących. Takiej lawiny przekrętów i tendencyjnych wiadomości, nie zapamiętałam nawet w czasie terroru stalinowskiego. Dziennik telewizyjny włączam już pod koniec, tylko po to, by obejrzeć wiadomości z kraju, bo początek jest już nie do strawienia, dla osoby mającej nerwy i odrobinę rozsądku. Robi mi się niedobrze na widok pana premiera i pana prezesa na tle ukraińskich chorągwi. Podobno Ukraińcy strasznie nas kochają. A przecież jeszcze w jesieni słyszeliśmy od nich, że Polacy byli na Ukrainie okupantami!
            Przed trzema dniami włączyłam TVP o 19,30, i ujrzałam sekretarza stanu, czy kongresmena USA, który zapewniał świat i nas, że wywiad amerykański nic nie wiedział o konflikcie krymsko-ukraińskim! Jeżeli polityk twierdzi, że wywiad nic nie wiedział, to mówi, że mówi! Z doświadczenia wiem, iż nigdy nie należy brać poważnie zapewnień dyplomatów o tym, że nic nie wiedzieli. W dobie satelitów i internetu!
            Nawet taka skromna zjadaczka chleba jak ja, od początku wiedziałam, że sprawa  z tym całym Majdanem jest szyta grubymi nićmi i wcale nie chodzi o demokratyczne swobody, tylko o zamach stanu, przy którym da się zmienić rząd Janukowicza na bardziej proamerykański. A swoją drogą, jak można wybranego w wolnych wyborach prezydenta, traktować jak zbrodniarza. To Ukraińcy wcześniej nie wiedzieli kogo wybierają? Przecież wybory były jawne i nikt do nich specjalnie nie miał zastrzeżeń, nawet obserwatorzy z Unii Europejskiej. Po drugie, kiedy Janukowicz miał czas wybudować sobie takie luksusowe pałace i zbić ogromny majątek? Przecież nie tak dawno został wybrany prezydentem. Aby odwołać prezydenta z pełnionego stanowiska, trzeba zwołać  Zgromadzenie Narodowe i spełnić wiele innych czynności, jakich Ukraińcy nie dopełnili, zmuszając głowę państwa, żeby uciekał w obawie o swoje życia! Widać, niewiele się w tym kraju zmieniło. Tylko władze polskie udają, że tego nie widzą.
            Dziś Ukraina jest na ustach całego świata, bo inspirowana przez - nie powiem jakie ośrodki-  wywołała konflikt, który może się źle zakończyć dla całej Europy. To dziwne, że Ukraińcy tak od razu przestali lubić Rosjan. Przecież de facto, od czasów księstwa Rusi Kijowskiej, państwa ukraińskiego nie było. Dopiero po rewolucji październikowej 25.XII.1917 roku, proklamowano Ukraińską Republikę Rad – czyli państwo ukraińskie! Pod protektoratem ZSRR, ale jednak państwo. A w 1954 roku, przyłączono jeszcze do Ukrainy Krym, chociaż ten półwysep ze względów historycznych i politycznych powinien jednak należeć do Rosji. Więc wszystko co Ukraińcy mają, zawdzięczają Rosji. Teraz zapachniała im Unia, NATO i Ameryka. Pomieniał się stryjek.... Nawet nasz episkopat zaleca nabożeństwa za pomyślność Ukrainy, jakby nie pamiętał, ilu księży polskich zostało na tych ziemiach bestialsko zamordowanych, przez dziadków i ojców dzisiejszych Ukraińców.
            Oczywiście rząd polski natychmiast włączył się do wschodniej rozróby, pokazując dramatyczne sceny z Majdanu i rozdzierając szaty nad cierpiącym narodem. Ale nikt głośno nie powiedział nam, kto i w jakim celu i za ile, pcha tych ludzi pod kule. Teraz już to wiemy. Ta proukraińska i antyrosyjska histeria,  skwapliwie pokazywana w telewizji i nagłaśniana przez radio, poważnie zaszkodziła stosunkom polsko- rosyjskim, tak życzliwym po katastrofie z 10 kwietnia.
            Kiedy konflikt z Majdanu przeniósł się na Krym, polscy politycy prawicowi dostali biegunki! Już wcale się nie krępując, zaczęli wzywać pomocy amerykańskiej. Jakby pan premier się nie wstydził, wezwałby na ratunek do Polski Chucka Norrisa”Strażnika Teksasu”, Agenta 007, i wszystkich świętych, chociaż tak naprawdę nikt nam nie zagraża. Ale naród powinien wierzyć, że stoimy na progu wojny z Rosją, a obronią nas dzielni Amerykanie! Pan prezydent, którego dotąd bardzo lubiłam, woła gromko o wielką armię, która obroni Polskę przed agresją. Jaką?... Pan minister Obrony Narodowej uniżenie dziękuje Amerykanom, że raczyli ruszyć tyłki i przyszli się u nas pokazać i zademonstrować potęgę USA!  Rosja mdleje ze strachu.....
            Z naszej historii wiemy, że Polacy mieli upodobanie do wzywania na pomoc obcych mocarstw. 14 maja 1792 roku, w pewnym mieście na Ukrainie, kilku ówczesnych vipów, wezwało na pomoc mocarstwo, w obronie swobód obywatelskich i wolności Polski. Najwyższy dowódca armii polskiej, stanął nawet na czele wojska, śpieszącego na pomoc zagrożonej Rzeczypospolitej. Nazywał się Ksawery Branicki, był hetmanem koronnym! Pozostali panowie nosili równie słynne nazwiska: Potocki, Poniński, Kossakowski i inni. Miasto na Ukrainie nazywało się Targowica!            
            Żaden rząd dbający o dobro swego narodu, nigdy nie będzie wzywał obcej pomocy. Bo każdy obcy żołnierz ogranicza suwerenność państwa. Tamta historyczna pomoc także nie wyszła Polsce na dobre.
            Obecnie, ze wzrostu poparcia dla prawicy widać, że nasz narodek znowu pragnie sobie strzelić samobója. Ale pamiętajmy, że po 25 latach rządów prawicowych, PiS i PO, niewiele już pozostało w kraju do sprzedania.
            Jak mówią – i śmieszno i straszno.       
            Jako Polka, czuję się zażenowana  jawnym lizusostwem rządu wobec Ameryki, która tak naprawdę nigdy nie była nam przyjazna. Jałta, Poczdam, wizy, i nie tylko!  Rząd chce wydać miliardy na zbrojenia, jakby zamierzał rozpocząć trzecią wojnę światową. A ja i nie tylko ja, po rewaloryzacji emerytury wzbogaciłam się o 13 zł! Rząd nie robi kompletnie nic, aby uzdrowić zdychającą służbę zdrowia, utworzyć więcej miejsc pracy i tym samym, zatrzymać młodych ludzi w kraju, aby nie musieli wędrować za chlebem, jak w sienkiewiczowskiej noweli. Nie ma mieszkań dla młodych par, bo ceny są kuriozalne, nie na kieszeń ludzi, którzy każdej chwili mogą stracić pracę, o ile ją  w ogóle mają. Bezrobocie nie maleje. Coraz to słyszymy, że społeczeństwo polskie się starzeje, bo więcej ludzi umiera niż się rodzi. Ale młode pary nie pragną mieć dzieci, nie mając żadnych konkretnych widoków na przyszłość.
            Polska, pomimo obecności w Unii Europejskiej, bynajmniej nie stała się rajem dla obywateli. Tymczasem rząd polski i Sejm, zamiast myśleć o podniesieniu niskich płac i najniższych emerytur, planuje wydać miliardy na zbrojenie, prowadząc politykę zagraniczną podobną do tej, jaką kierowała się Rzeczpospolita w 1939 roku.     
            Jak się to skończyło wiemy.
Kocham moją ojczyznę o której wolność walczyli moi przodkowie, oddając majątki, krew i życia. Dlatego też nie chciałabym żeby ziemię mojej ojczyzny deptały buty obcych żołdaków – obojętnie i tych ze wschodu i tych z zachodu!        

środa, 5 marca 2014

O kurzej ślepocie i polskiej racji stanu - ciąg dalszy



3. 03.2014 r.
            Dorobiłam się poważnej choroby oczu i teraz muszę ograniczać pracę przy komputerze. Ale to, co się dzieje za naszą miedzą, jest tak niepokojące, że postanowiłam napisać kilka uwag na ten temat. 27.01.br. pisałam o wydarzeniach na Ukrainie pod tym samym tytułem. Stwierdziłam wtedy, że na Majdanie nie odbywa się żadna manifestacja pokojowa, tylko zaplanowany zamach stanu i ktoś pcha naiwnych ludzi pod kule, żeby po trupach dojść do władzy. Okazało się, że moje domysły były trafne. Bo oto na naszych oczach działo się coś przerażającego, ginęli ludzie, przeważnie nie zdający sobie sprawy, że jakaś frakcja sprytnie nimi manipuluje, pragnąc za wszelką cenę dorwać się do władzy, czyli do żłobu, pod hasłem walki o demokratyczną Ukrainę! Podejrzewam, ze nowe władze ukraińskie mają tyle wspólnego z demokracją, co ja z cesarzem chińskim!
            I oto już mamy nowy rząd wybrany na chybcika. Janukowicz poszukiwany jest listem gończym, jako zbrodniarz i ludobójca, w telewizji pokazywane są podobno jego pałace,( za swojej krótkiej prezydentury zdołał się tak dorobić, wątpię!) a na Krymie doszło do wypadków, które mogą doprowadzić do otwartego konfliktu z Rosją. Nowe władze ukraińskie wzywają na pomoc NATO i USA, co było to od początku do przewidzenia, a to już grozi wojną światową! Mówiąc szczerze, dziwiłam się nawet Janukowiczowi, że spokojnie i cierpliwie znosił pod swoim nosem krzykaczy z Majdanu i nie przewidział, co się za tym kryje i jakie będą tego konsekwencje. W każdym zachodnim państwie, cywilizowanym i demokratycznym, po takim Majdanie przejechałyby się czołgi, bo rząd nie pozwoliłby sobie na destabilizację państwa!
            Jechał sęk Majdan, ale konsekwencje zamachu stanu na Ukrainie zaczynają być niebezpieczne. Wobec zagrożenia swoich granic, Rosja wystąpiła, wkraczając na Krym, który de facto nigdy do Ukrainy nie należał. To w latach 50-tych Nikita Chruszczow, pierwszy Sekretarz Partii ZSRR, sam pochodzący z Ukrainy, hojnym gestem podarował ten półwysep Ukraińskiej SRR, nie przewidując rozpadu Związku Radzieckiego!
            Dziwne były losy tego przepięknego kraju, istnej perły wybrzeża Morza Czarnego. W starożytności Krym był kolonią grecką, potem siedzibą Gotów, później jeszcze Chazarów i ludów stepowych. Dopiero w XIII wieku opanowany przez Tatarów, od XV do XVIII wieku, był krymskim chanatem, czyli państwem tatarskim, częściowo uzależnionym od Turcji. Polska od XV  aż do XVII w. to jest do pogromu Turcji przez Sobieskiego, co roku płaciła krwawy haracz, odpierając najazdy tatarskie i tureckie, niszczące ogniem i mieczem nasze ziemie. Dopiero w 1783, wojska carowej Katarzyny II, pod wodzą feldmarszałka Potiomkina, w krwawych walkach zdobyły Krym i podporządkowały go Rosji.
            Odtąd Krym był miejscem uzdrowiskowym, stały tam prywatne pałace carów i arystokracji rosyjskiej. W latach 1853-56, pomiędzy Rosją Turcją, Francją, Anglią oraz Sardynią, wybuchła wojna wywołana ekspansją Rosji ku Morzu Śródziemnemu. Na Krymie wylądowały wojska sprzymierzone i zajęły Sewastopol, po prawie rocznym oblężeniu. Polało się tam wiele krwi żołnierzy rosyjskich, bohatersko broniących miasta w strasznych warunkach, w nędzy i głodzie.  Walczyli tam także Polacy służący w armii rosyjskiej. Między innym, późniejszy dyktator Powstania Styczniowego Romuald Traugutt!
            W czasie ostatniej wojny, Krym także broniony był z rozpaczliwą odwagą przez żołnierza rosyjskiego przed ekspansją armii niemieckiej. W ziemię krymską wsiąkło wiele krwi i łez jej mieszkańców. Ponieważ Rosja spodziewa się, nie bez racji, że przewrót na Ukrainie zapoczątkuje zależność tego państwa od polityki Stanów Zjednoczonych, które lubią wściubiać nos w nieswoje sprawy, zdecydowała się zabezpieczyć swoje granice i sam Krym, gdzie stacjonuje flota rosyjska, a ludność w większości jest Rosjanami. Dziś 4.03.br. widziałam w TVP, jak Ukraińcy na Krymie wołali do żołnierzy rosyjskich: - AMERYKA  JEST Z NAMI!  Była od początku.
            To tyle na temat Krymu.
            Jak w tej sytuacji powinny się zachować władze polskie? W trosce o bezpieczeństwo państwa, absolutnie neutralnie! Pierwsza zasada mądrej dyplomacji – nie wtrącać się, przynajmniej jawnie! Np. Szwajcaria jest zawsze neutralna i na tym wygrywa. Tymczasem, nasze władze od początku zamieszek na Ukrainie, zachowują się dosłownie histerycznie, nakręcając nastroje antyrosyjskie. Ukraina wyrasta na państwo bohaterów, choć jeszcze w jesieni, wypominaliśmy im nastawienie wrogie Polsce. Nasi politycy od siedmiu boleści, jeżdżą na Ukrainę, próbując wystąpieniami na Majdanie i na Krymie, zdobyć przyszłych wyborców. Wykrzykują hasła pamiętne z czasów UPA. Może wkrótce dowiemy się, że Stepan Bandera był bohaterem i męczennikiem, a UPA, przy pomocy siekier, wideł i pożarów polskich wsi, walczyła o demokrację! Dziś, dla celów politycznych, wszystko jest możliwe.  
            Telewizja i radio podgrzewają nastroje, na ulice polskich miast wyszły demonstracje wspierające Majdan i wznoszące pod ambasadą rosyjską wrogie okrzyki. Do polskich szpitali przyjmuje się rannych w zamieszkach na Ukrainie, choć ciężko chorzy Polacy dostają się do szpitala, dopiero przy zagrożeniu życia, bo normalnie miejsc nie ma.  Senat  wyciąga z kieszeni podatników 3 miliony złotych, wspierając pieniędzmi Ukrainę! Na ten cel władze nie żałują pieniędzy. Za to ja w marcu, dostanę od państwa 13 zł. podwyżki emerytury! Nie będę w tym osamotniona, bo bieżącym roku podwyżki zapowiadają się wprost nędznie. Przy jednoczesnym wzroście cen za żywność, wodę, gaz i energię oraz czynsze. Poradziłabym panu ministrowi, gdzie może sobie te pieniądze włożyć, ale jestem osobą dobrze wychowaną i nie chcę używać wyrazów wulgarnych. 
            Nie wierzę w nagłą przyjaźń ukraińsko-polską, mając w pamięci to, co działo się na tych ziemiach w  latach 44-45 ubiegłego wieku. A były to także od 300 lat ziemie mojej rodziny! Bo jednostki niekiedy się zmieniają, ale narody zawsze pozostają takie same! Już raz wtrąciliśmy się głupio w sprawy ukraińskie w czasie Pomarańczowej Rewolucji, która niczego na Ukrainie nie zmieniła, a doprowadziła do tego, co dziś widzimy. Za to Rosja, w rewanżu przykręciła nam kurek z gazem! Teraz płacimy za gaz najwyższą cenę w całej Europie. Takie były rezultaty polityki polskich władz. Oczywiście sami tego nie wymyślili!
            Ale to były drobiazgi, w porównaniu z histerią antyrosyjską rozpętaną obecnie. Wprost jawnie mówi się o wojnie z Rosją! Na miłość Boską, czy ktoś w tym rządzie kieruje się jeszcze rozsądkiem? Obserwując zachowanie naszych polityków, przychodzi mi na myśl mrówka, która postanowiła ugryźć słonia w nogę zapominając, że słoń ma grubą skórę, długie kły i potężną trąbę! W dzisiejszej sytuacji potrząsanie szabelką  nie prowadzi do niczego dobrego, gdyż polską racją stanu, powinny być dobre i przyjazne stosunki z sąsiednią Rosją, która nie przestała być mocarstwem, a także naszym bardzo ważnym partnerem handlowym.
            Awantura z Rosją grozi nam niewyobrażalnymi skutkami, przede wszystkim gospodarczymi. Już  mamy problem z eksportem wieprzowiny i przedsiębiorcy polscy tracą rosyjski rynek i miliardy złotych. Potem przyjdzie kolej na inne artykuły i na wzrost cen gazu, a nawet przykręcenie kurka! Ponieważ piszę te uwagi od wczoraj, dziś usłyszałam, że prezydent Putin zarzucił polskim władzom, iż między innymi, na naszym terenie szkoleni byli bojówkarze z Majdanu! Oczywiście władze zaprzeczają, podobnie, jak kiedyś broniły się przed zarzutem, że na terenie naszego kraju były amerykańskie obozy, w których torturowano więźniów. Teraz już wiadomo, że były!  Nie należy nigdy politykom wierzyć, kiedy mówią, że mówią.
            Pan minister Sikorski, mający amerykańską małżonkę, dziś  zabawia się w przedwojennego  polskiego ministra spraw zagranicznych Becka , ośmiela się obrażać i grozić. Tyle, że pan minister Beck po przegranej przez Polskę wojnie z Niemcami, smętnie zakończył życie na obczyźnie jako tułacz! Dziś w dzienniku telewizyjnym usłyszałam, że do pana prezydenta Komorowskiego zatelefonował sam prezydent USA Obama i zagwarantował Polsce bezpieczeństwo. O mało nie spadłam z fotela...... ze śmiechu! Jak to widać, komu podlega wolna i niepodległa Polska. Tak nam pomogą, jak pomogli Wietnamowi, Irakowi i Afganistanowi!
            Warto jednak przypomnieć, że to jeden z poprzedników pana Obamy, sprzedał nas Stalinowi za bezcen, właśnie na Krymie, dołączając do podarunku 1/3 ziem polskich na kresach, i dzięki temu dziś śpiewamy:”Lwów to dla nas zagranica” Ta bezradność i poniżająca spolegliwość naszego rządu wobec Stanów Zjednoczonych, upokarza mnie jako Polkę i mocno wkurza! Jak mówią: śmieszno i straszno.
            Pan prezydent Obama ogromnie oburza się na postępki Rosji, malując obraz Władymira Putina w ponurych barwach, jako podżegacza wojennego. Obawiam się, czy nie grozi panu Obamie  przypadkiem Alzheimer, bo ostatnio coś krótką ma pamięć. Przecież zaledwie przed kilkoma miesiącami, to właśnie dzięki prezydentowi Putinowi i dyplomacji rosyjskiej,  nie doszło do tragedii w Syrii, którą pan prezydent Obama miał wielką ochotę podziurawić bombami i pociskami z okrętów wojennych, ryzykując konflikt światowy. O tym fakcie dziś się skromnie milczy.
             Obawiam się, że Stany Zjednoczone nie kiwnęłyby nawet palcem w bucie, choćby Rosja zgotowała nam nowy Katyń! A dlaczego? Bo w przeciwieństwie do nas, bardzo dbają o amerykańską rację stanu i dla bezmyślnej Polski, nie zaryzykują konfliktu zbrojnego z wielkim mocarstwem! Podobnie postępują inne państwa Unii Europejskiej. Owszem, dąsają się na Rosję, ale tylko trochę, grożąc jej, co najwyżej, bliżej nie określonymi sankcjami. Boją się, że rozgniewany rosyjski niedźwiedź, przykręci im w końcu kurek gazowy. Rządy zachodnich krajów Unii, potrafią dbać o swoje interesy gospodarcze, czego nie można niestety powiedzieć o Polsce!
            Rząd, nakręcając psychozę wojenną, i strasząc naród wojną z Rosją, może sprowadzić na kraj niewyobrażalne nieszczęście. Wolałabym tego nie doczekać! 
            Zamiast wziąć się za kulejącą gospodarkę i zmniejszyć kolejki chorych do specjalistów, jak to nam obiecywano, nasz Sejm i pan premier oraz pan prezydent, smażą właśnie uchwałę potępiającą zachowanie Rosji na Krymie, oczywiście pod dyktando suwerena zza oceanu! A w konsekwencji, my, zwykli zjadacze chleba, smażyć będziemy mięso na kuchniach węglowych, jak   Rosja nie kupi naszej wieprzowiny i zakręci Polsce kurek gazu!             Dziś przeczytałam w jednej gazecie, że prezydent Putin ma raka mózgu. Nikomu tego nie  życzę, ale podejrzewam, że uwiąd starczy mają ci, którzy ciągną tygrysa za wąsy. To nie Janukowicz, Putin nie pozwoli wyrzucić się z siodła, jak marzą o tym nasi milusińscy.