10.11.2014
r.
Oj,
kochani, co ja się nasłuchałam po artykule „Jak Kuba Bogu....”
A to, że jest pani komuchem! A to, skąd pani taka mądra, wszystkie
rozumy pojadła, a historii wcale nie zna i bolszewików kocha. A to,
kto panią wychował? Za co tak oberwałam? Bo ośmieliłam się
zauważyć, że Rosjanie mają prawo postawić pomnik swoim poległym
żołnierzom na miejscu bitwy w 1920 roku.
Nie
miałam czasu żeby się odgryźć, bo było Wszystkich Świętych,
potem strasznie wkurzyła mnie nasza służba zdrowia. Nareszcie
dziś zasiadam do komputera, żeby odpisać moim antagonistom. Jeden
z nich, mający pseudo Marek Aureliusz, miał pretensje, że
wymazałam z bloga jego krytykę. Spytał mnie, czy się wstydzę?
Otóż nie! Bynajmniej się nie wstydzę, a komentarz wymazałam
dlatego, że był po prostu głupi. Jak kto gadał bzdury, to moja
Babunia zawsze mówiła: - Przeżegnaj się lewą ręką! Nie ufam
ludziom, którzy urągają innym pod pseudonimem. Albo są tchórzami,
albo mają coś na sumieniu i nie chcą się ujawniać.
Jako
pisarka zawsze z pokorą przyjmę słowa krytyki, pod warunkiem, że
będą mądre i ă propos.
A teraz postaram się odpowiedzieć kilka słów na stawiane mi
zarzuty. Najwięcej uśmiałam się z tego komucha! Moi zmarli
dziadkowie po mieczu, w okresie stalinowskim mieli w dowodach wpisane
BZ (byli ziemianie) czyli dziedzice! Ta BZ-ka była groźniejsza niż
dziś miano terrorysty! Moi krewni byli szykanowani, aresztowani i
prześladowani. Ja sama nie mogłam dostać się na studia, bo nie
pochodziłam z jedynie właściwej w PRL-u, klasy
robotniczo-chłopskiej. I nie raz nasłuchałam się wielu przykrych
słów o moim paskudnym pochodzeniu klasowym. Takie były czasy.
Mój
ojciec był przedwojennym oficerem. Człowiekiem, dla którego słowo
honor, nie było pustym dźwiękiem. To on nauczył mnie, że poległy
żołnierz nie jest ani Polakiem, ani Niemcem, ani Rosjaninem. Jest
tylko poległym żołnierzem, martwym człowiekiem i należy mu się
szacunek!
Wszystkich
rozumów na pewno nie pojadłam, ale historię znam doskonale i nie
trzeba mnie jej uczyć. A skąd ją znam? Stąd, że moi przodkowie
nie tylko brali udział w różnych powstaniach, lecz przez wieki
sami ją tworzyli tę historię. Wystarczy spojrzeć do mego bloga na
„Korzenie”. Ich nazwiska pojawiają się we wszystkich książkach
historyków polskich i nie tylko polskich.
Jakaś
pani zadała mi drwiące pytanie, kto mnie wychował, bo piszę takie
bluźnierstwa jak uwaga, żeby pozwolić Moskalom postawić ten
pomnik na polskiej ziemi? Ponieważ ta pani nadal pojawia się na
strumieniu, informuję uprzejmie, że po skończonej Bitwie
Warszawskiej, sam Naczelnik szedł między szeregami stojących na
baczność żołnierzy, winszując im zwycięstwa i pytając o różne
rzeczy. W szeregu stał mój 17-letni Ojciec- ochotnik. Naczelnik
zatrzymał się przed nim i spytał grubym głosem, z czysto
wileńskim akcentem: - No, a ty, synu, z jakiej familii, aaa?
Ojciec
wyprostował się jak struna i patrząc prosto w oczy Naczelnikowi
powiedział:
- Jestem
wnukiem powstańca styczniowego!
Piłsudski
uśmiechnął się pod wąsem i poklepawszy Ojca po policzku rzekł:
- Dobra krew!
Wychowywała
mnie też Mama, córka powstańca Wielkopolskiego, oficera policji,
prześladowanego po wojnie przez UB, za przynależność do AK.
Biedny dziadek na stare lata stał z wagą na ulicy, bo dla niego
pracy nie było. Mogłabym jeszcze dużo pisać na ten temat, tylko
po co?
Nie
rozumiem, skąd w tak rzekomo katolickim narodzie, jak Polska, bierze
się tyle nienawiści do poległych Rosjan, bo o Niemcach raczej mało
się mówi. Moskale gwałcili i mordowali? Właśnie przymierzam się
do artykułu o pewnym fragmencie naszej niechlubnej historii. Bowiem
Polacy nie zawsze byli rycerzami bez skazy. Ale to już po świętach.
Wiem, że znowu oberwę!
Jutro
Święto Niepodległości, tak bardzo wyczekiwanej przez wiele
pokoleń Polaków, wymodlonej, wypłakanej łzami. Oblanej krwią
naszych poległych bohaterów. Niepodległości, na którą
czekaliśmy długie 126 lat! Powinniśmy się cieszyć, że
dostąpiliśmy wolności, powinniśmy uczcić to Święto radośnie,
wspólnie, jak synowie i córy jednego narodu – Najjaśniejszej
Rzeczypospolitej.
Dziś w
nocy nie mogłam zasnąć, więc włączyłam radio i zaczęłam
szukać na falach jakiejś ciekawej audycji. Niespodziewanie trafiłam
na dyskusję w radyjku z grzybkiem. Przez ciekawość zaczęłam
słuchać i jakoś zimno mi się zrobiło. Usłyszałam bowiem
dokładny instruktarz pochodu Narodowców, którzy z góry
zastrzegali, że nie podoba im się dalej Tęcza w Warszawie, że
każdy inny pochód będzie nieprawomyślny, naturalnie oprócz ich
manifestacji. Winszowano burmistrzowi z Wołomina za zwalenie pomnika
Żołnierzy Radzieckich, a ściślej czołgu T-34. Ciekawe, czy panu
burmistrzowi pomagali wypchnąć ten czołg słynni gangsterzy z
Wołomina? Ale doczekał się pan burmistrz pochwały samego ojczulka
grzybka! Chwała mu za to. W tej samej audycji usłyszałam, że w
Warszawie, na Podwalu, istnieje muzeum pułkownika Kuklińskiego,
który uratował Polskę i świat przed zagładą nuklearną i jest
bohaterem, jakiego Polska jeszcze nie miała! Tablicę poświęconą
Kuklińskiemu wmurują na Jasnej Górze. Obawiam się, że wtedy
nieco Góra pociemnieje.
Rzeczywiście,
Polska takich „bohaterów” nie nie miała, bo nasi oficerowie
rzadko kiedy sprzedawali się za pieniądze państwu, które w 1943
roku w Teheranie, bez litości oddało nasz kraj Stalinowi, i nie
kiwnęło palcem, gdy strumieniami lała się krew w Powstaniu
Warszawskim. Ech, widać nie ma już cwaniaka nad Warszawiaka!
Posłyszałam jeszcze, że koniecznie trzeba tę Polskę
zdekomunizować, bo za bardzo przypomina PRL i należy zacząć od
pomników i ulic. Kochani, czy przypadkiem nie należy tej naszej
ojczyzny do końca zdekretynizować, bo idiotów ci u nas dostatek.
Tak więc
z duszą na ramieniu oczekuję jutrzejszego święta, bo przeczuwam,
że spokojnie nie będzie. Już się o to postarają „dobrzy
patrioci”. Póki co, życzmy sobie miłego świątecznego dnia i
chwała Niepodległej Polsce oraz wszystkim, którzy ją wywalczyli!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz