To ja, we własnej osobie w czasie pobytu na wsi. |
W moim domu rodzinnym
nikomu nie wolno było przeklinać. Kiedy ktoś
powiedział:”psiakrew”, babcia mierzyła nieboraka spojrzeniem
iście prokuratorskim i pytała groźnie:
-
A u spowiedzi byłaś (łeś)? - i biedaczysko cały dzień miał
przechlapane.
Biję
się w piersi z pokorą i przyznaję, że ja byłam czarną owcą w
rodzinie! Naturalnie często bezwiednie, bowiem bardzo lubiłam
powtarzać słowa usłyszane na podwórku. Toteż nic dziwnego, że
pewnego dnia wkroczyłam do kuchni i spytałam władczym tonem:
-
Cholera! Jest już w końcu to żarcie, czy nie?
Miałam
wtedy wszystkiego trzy latka z groszami, więc mi się upiekło.
Ciotka chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła z kuchni, usuwając
mnie tym sposobem, sprzed oczu babci. Za to biedna niewinna mama,
usłyszała od babci kilka cierpkich słów, na temat mego
„podwórzowego wychowania”. Skończyło się na tym, że
zabroniono mi samej wychodzić na podwórze i bawić się z dziećmi
sąsiadów, nie zawsze dobrze wychowanymi. Wkrótce potem stałam
się przyczyną skandalu, o jakim mówioną w całym mieście. No,
może trochę mniej; powiedzmy w całej parafii.
Nie
lubiłam niedzielnych nabożeństw, w których uczestniczyła cała
rodzina. Zwykle był tłok, więc mama brała mnie na ręce. Z tej
wysokości, oglądałam sobie pobożne obrazy i bardzo się nudziłam.
Tym razem, zdenerwowała mnie gra organisty, który nie wiadomo
dlaczego, wygrywał na organach tylko pobożne kawałki. Kiedy
zapadła chwila ciszy przed Podniesieniem, odwróciłam się w stronę
chóru, i zawołałam gromkim głosem:
-
Dupa! Cholera! Zagrajcie mi „Zasiali górale”! - był to bowiem w
tym czasie mój ulubiony kawałek.
Wolę
nie wspominać, co się potem działo. Niestety, nawet mój niewinny
młodociany wiek nie uratował mnie od solidnego lania. Odebrano mi
wszystkie przyjemności, łącznie z kupnem ciastka z kremem! Przez
długi czas uważana byłam za zakałę rodziny i nawet dziadzio,
odrywając na moment oczy od czytanej książki, przyglądał mi się
podejrzliwie. Opinię czarnej owcy, ugruntowałam już sobie w nieco
starszym wieku. Będąc na zabawie tanecznej z rodzicami, zauważyłam
z niesmakiem, że orkiestra trochę w „stanie wskazującym”,
potwornie fałszuje. Kiedy skończyli się produkować, bez namysłu
wlazłam na krzesło i głośno ich skrytykowałam, wołając:
-
Ja pieję takie rzępolenie!
W
tym miejscu spuszczę zasłonę na to, jak mnie potraktowano. Miałam
już siedem lat i zostałam ukarana stosowanie do mego występku.
Przez długie lata wystrzegałam się brzydkich wyrazów i to tak
dalece, że znaczenie słowa: „kurwa mać”, poznałam mając lat
osiemnaście! Wspominam moje dziecinne lata tylko dlatego, że
teraz na starość klnę często i głośno.
No bo jak tu nie przeklinać, widząc zbolałego pana prezydenta siedzącego przy biurku i podpisującego ustawę, kasującą ustawę, którą poprzednio sam podpisywał, a nawet był częściowo jej autorem. Patrząc na jego blade, znękane oblicze i drżącą rękę trzymającą długopis, - chyba ten od Trumpa? - byłam bliska zalania się łzami współczucia. Nie podobna znosić spokojnie anarchię elity naszego sądownictwa, która uważając się za bezkarną, bezczelnie przychodziła do pracy? Chociaż ustawa podpisana przez pana prezydenta im tego zabraniała! Wprawdzie zarządzenie wydane przez Unię znosiło to, co uchwalił polski sejm, a pan prezydent podpisał, ale zawsze należało stosować się do zarządzeń naszego dobrego rządu, sprawującego władzę, a nie do jakiejś Unii.
Jak
to możliwe, żeby sędziowie SN, zamiast zmieniać wnukom pieluchy i
kopać w ogródku, przychodzili, jak gdyby nic do pracy, lekceważąc
zakazy wydane im przez sejm i pana prezydenta? Widać jak na dłoni,
że zanarchizowane elity sędziowskie uważają się za bezkarne i
stojące ponad prawem. Toteż biedny pan prezydent strasznie
cierpiał, zmuszony podpisać ustawę, znoszącą poprzednio
podpisaną ustawę i tym samym, zezwalając starym, upartym prykom z
SN nadal pełnić swoje obowiązki. To oburzające, że wtrąca się
do nas jakieś TSUE, z której dla nas nic nie wynika. Jakaś
Unia,wyimaginowana wspólnota, w której nawet porządnej żarówki
70 Vat kupić nie można. Lepiej nich zostawią nas w spokoju i
pozwolą naprawiać Polskę, pozostawioną w gruzach przez Tuska i
jego ciemną ferajnę! Zresztą także pan premier Morawiecki,
zauważył trafnie, że pomoc Unii wystarczy nam do naprawy chodników
i tyle.
Starsza
pani Romaszewska, która służy panu prezydentowi za doradcę,
oświadczyła z mocą, że pan prezydent znaczniej mniej łamał
Konstytucję, niż opozycja łamała. Starowinka ma początki
starczej demencji, bo w przeciwnym razie wiedziałaby, że
prezydentowi łamać Konstytucji nie wolno!! Ale kto by się czepiał
słówek poczciwej kobieciny? Starość nie radość. Prezydent
trzyma ją z dobroci serca, udając, ze słucha jej rad.
Na domiar złego, totalna opozycja stara się usilnie, żeby przeszkodzić uwielbianemu przez naród rządowi PiS-u, uczynić Polaków szczęśliwymi. Na ostatniej konwencji partii, sam pan prezes stwierdził z radością, że PiS, była, jest i będzie partią wymarzoną przez cały naród! Partią czystą, bez żadnych afer i przestępstw finansowych, jak się to zdarzało tej pełzającej opozycyjnej PO! Wszystkie afery KNF i Skoków oraz inne, to tylko i wyłącznie wina PO, bo ta partia rządząc ukochaną ojczyzną, nie przestrzegała prawa i nie nadzorowała banków! A teraz prokuratorzy czepiają się byle czego… Na szczęście pan minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, ukróci ich samowolę! Żyjemy przecież w państwie prawa i sprawiedliwości.
Zakończył
się już nareszcie Szczyt Klimatyczny w Katowicach. Pogadano,
ble,ble,ble, a lodowce topią się, jak się topiły. Pan prezydent z
właściwą sobie otwartością, na początku zjazdu uświadomił
zebranym klimatologom, że Polska na węglu stoi i kwita! A komu się
to nie podoba, może nam podskoczyć! Sam miał niewątpliwą
przyjemność uścisnąć krzepką dłoń Arnolda Schwarzeneggera!
Niewielki sukces, ale zawsze…
Ale to wszystko małe piwo w porównaniu do wydarzeń, jakie działy się w pobliżu domu pana wiceministra Zielińskiego – tego od policji i donosów. Jakaś posłanka z opozycji, osoba z pewnością niezrównoważona opisywała, jak to policjanci pełnią straż przy rezydencji pana Zielińskiego. No i co ją to obchodzi? Może oni to lubią? Stoją, pogadają, zapalą papierosa, kupią sobie hod doga i już. A ona zaraz całą aferę wywala. Ale pan Zieliński z miejsca odparł te kłamliwe zarzuty, przedstawiając fakty tak wstrząsające, że zakrawają na horror!
Ujawnił,
że w pobliżu jego domu znaleziona ludzką głowę! Wyobraźcie to
sobie! Pan wiceminister nie uściślił, gdzie znaleziono tę głowę.
W ogródku, pod altanką, czy jeszcze bliżej, pod oknem sypialni
pana Zielińskiego? Więc nic dziwnego, że policja strzeże czujnie
snu swego wielkiego przyjaciela i szefa. W tym przypadku zarzuty
upierdliwej kobiety nie miały żadnego sensu.
Ale
totalnej opozycji to nie wystarczało. Musieli, no po prostu musieli,
gdzieś grzebać i wygrzebali – naturalnie kłamliwe twierdzenie,
że z tą ściętą głową to strachy na Lachy. Owszem znaleziono
czaszkę ludzką, ale było to przed dwudziestu laty, w czasie kiedy
pan Zieliński nie był panem Zielińskim, tylko zwykłym obywatelem.
Co więcej, czaszka leżała w odległości kilku kilometrów od
obecnej rezydencji pana wiceministra.
Oj ludzie, byle się czegoś czepić! A kto mógł zaręczyć, że jakiemuś totalnemu lewakowi, albo innym zdradzieckim mordom, nie przyjdzie do głowy, uciąć komuś łepetynę i podrzucić pod okno pana wiceministra? No. kto zaręczy, że nic takiego się nie stanie? Więc wierni policjanci strzegą domostwa wiceministra i nikt nie ma prawa wściubiać w to nosa. Jasne?
Polski
parlament poniesie wkrótce ogromną stratę, gdyż pani Krystyna
Pawłowicz, znana z wybitnej elokwencji oraz barwnych skojarzeń
oznajmiła, że rezygnuje z polityki, na rzecz cichego, spokojnego
życia. Złośliwcy mówią, że żarcia! Ale Polacy są załamami tą wypowiedzią. Podobnie zniknął z
ekranów telewizorów nasz wielki, niedoceniony minister Antoni
Macierewicz. Nawet Misia nie widać! Za to helikoptery Caracale, zakupili Węgrzy! Mają widać złego ministra Obrony Narodowej, bo po co im helikoptery?
Jedyne, co Polaków jeszcze trzyma przy życiu, to niepewność, czy podniosą nam cenę energii elektrycznej, czy nie. Pan premier i pan prezes zapewniają obywateli, że nie podniosą. Ale pan minister jaśnie oświecony elektrycznością, wcale nie jest tego pewien, bo podobno koncerny i spółki energetyczne zamierzają podnieść cenę aż o 70 procent zakładom produkcyjnym. A to i tak odbije się cenowo na kieszeni zwykłego Kowalskiego. Czas pokaże, kto miał rację: rząd, czy koncerny energetyczne!
Jedyne, co Polaków jeszcze trzyma przy życiu, to niepewność, czy podniosą nam cenę energii elektrycznej, czy nie. Pan premier i pan prezes zapewniają obywateli, że nie podniosą. Ale pan minister jaśnie oświecony elektrycznością, wcale nie jest tego pewien, bo podobno koncerny i spółki energetyczne zamierzają podnieść cenę aż o 70 procent zakładom produkcyjnym. A to i tak odbije się cenowo na kieszeni zwykłego Kowalskiego. Czas pokaże, kto miał rację: rząd, czy koncerny energetyczne!
Jak
to się człowiek może mylić. Totalna opozycja paskudnie oskarżała
partię rządzącą o nienawiść do Unii Europejskiej, a nawet
wyjście z tejże Unii na zieloną łączkę. Ale to nieprawda.
Ostatnia konwencja PiS-u przekonała wątpiących Polaków, że
opozycja totalna kłamie! Wzruszył nas widok sali przybranej flagami
Unii i kolejnych mówców, zachwalających tę wspólnotę, jako
jedyne miejsce godne naszej ojczyzny. Polska sercem Europy! Sam pan prezes osobiście
zapewniał, że czuje się Europejczykiem. Widać po nim tę
europejską kulturę i szarm.
Doprawdy, nie mamy się czym martwić. Polska jest bezpieczna, zasobna i prędko zmierza do świąt. Od rana do wieczora słuchać w radiu i w telewizji oraz w internecie, słowo święta w najróżniejszych odmianach.
To mnie osobiście doprowadza do białej gorączki, więc chociaż obiecywałam sobie, że przed świętami powstrzymam się od przekleństw, jednak nie dotrzymam przyrzeczenia. Jak prędko mijają dni na słodkich marzeniach o dalszych rządach PiS-u! Kurwa mać!
Wesołych
Świat!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz