piątek, 21 grudnia 2018

O CZYM MARZĄ POLACY!

To ja, we własnej osobie w czasie pobytu na wsi.
W moim domu rodzinnym nikomu nie wolno było przeklinać. Kiedy ktoś powiedział:”psiakrew”, babcia mierzyła nieboraka spojrzeniem iście prokuratorskim i pytała groźnie:
- A u spowiedzi byłaś (łeś)? - i biedaczysko cały dzień miał przechlapane.
Biję się w piersi z pokorą i przyznaję, że ja byłam czarną owcą w rodzinie! Naturalnie często bezwiednie, bowiem bardzo lubiłam powtarzać słowa usłyszane na podwórku. Toteż nic dziwnego, że pewnego dnia wkroczyłam do kuchni i spytałam władczym tonem:
- Cholera! Jest już w końcu to żarcie, czy nie?
Miałam wtedy wszystkiego trzy latka z groszami, więc mi się upiekło. Ciotka chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła z kuchni, usuwając mnie tym sposobem, sprzed oczu babci. Za to biedna niewinna mama, usłyszała od babci kilka cierpkich słów, na temat mego „podwórzowego wychowania”. Skończyło się na tym, że zabroniono mi samej wychodzić na podwórze i bawić się z dziećmi sąsiadów, nie zawsze dobrze wychowanymi. Wkrótce potem stałam się przyczyną skandalu, o jakim mówioną w całym mieście. No, może trochę mniej; powiedzmy w całej parafii.
Nie lubiłam niedzielnych nabożeństw, w których uczestniczyła cała rodzina. Zwykle był tłok, więc mama brała mnie na ręce. Z tej wysokości, oglądałam sobie pobożne obrazy i bardzo się nudziłam. Tym razem, zdenerwowała mnie gra organisty, który nie wiadomo dlaczego, wygrywał na organach tylko pobożne kawałki. Kiedy zapadła chwila ciszy przed Podniesieniem, odwróciłam się w stronę chóru, i zawołałam gromkim głosem:
- Dupa! Cholera! Zagrajcie mi „Zasiali górale”! - był to bowiem w tym czasie mój ulubiony kawałek.
Wolę nie wspominać, co się potem działo. Niestety, nawet mój niewinny młodociany wiek nie uratował mnie od solidnego lania. Odebrano mi wszystkie przyjemności, łącznie z kupnem ciastka z kremem! Przez długi czas uważana byłam za zakałę rodziny i nawet dziadzio, odrywając na moment oczy od czytanej książki, przyglądał mi się podejrzliwie. Opinię czarnej owcy, ugruntowałam już sobie w nieco starszym wieku. Będąc na zabawie tanecznej z rodzicami, zauważyłam z niesmakiem, że orkiestra trochę w „stanie wskazującym”, potwornie fałszuje. Kiedy skończyli się produkować, bez namysłu wlazłam na krzesło i głośno ich skrytykowałam, wołając:
- Ja pieję takie rzępolenie!
W tym miejscu spuszczę zasłonę na to, jak mnie potraktowano. Miałam już siedem lat i zostałam ukarana stosowanie do mego występku. Przez długie lata wystrzegałam się brzydkich wyrazów i to tak dalece, że znaczenie słowa: „kurwa mać”, poznałam mając lat osiemnaście! Wspominam moje dziecinne lata tylko dlatego, że teraz na starość klnę często i głośno.

No bo jak tu nie przeklinać, widząc zbolałego pana prezydenta siedzącego przy biurku i podpisującego ustawę, kasującą ustawę, którą poprzednio sam podpisywał, a nawet był częściowo jej autorem. Patrząc na jego blade, znękane oblicze i drżącą rękę trzymającą długopis, - chyba ten od Trumpa? - byłam bliska zalania się łzami współczucia. Nie podobna znosić spokojnie anarchię elity naszego sądownictwa, która uważając się za bezkarną, bezczelnie przychodziła do pracy? Chociaż ustawa podpisana przez pana prezydenta im tego zabraniała! Wprawdzie zarządzenie wydane przez Unię znosiło to, co uchwalił polski sejm, a pan prezydent podpisał, ale zawsze należało stosować się do zarządzeń naszego dobrego rządu, sprawującego władzę, a nie do jakiejś Unii.
Jak to możliwe, żeby sędziowie SN, zamiast zmieniać wnukom pieluchy i kopać w ogródku, przychodzili, jak gdyby nic do pracy, lekceważąc zakazy wydane im przez sejm i pana prezydenta? Widać jak na dłoni, że zanarchizowane elity sędziowskie uważają się za bezkarne i stojące ponad prawem. Toteż biedny pan prezydent strasznie cierpiał, zmuszony podpisać ustawę, znoszącą poprzednio podpisaną ustawę i tym samym, zezwalając starym, upartym prykom z SN nadal pełnić swoje obowiązki. To oburzające, że wtrąca się do nas jakieś TSUE, z której dla nas nic nie wynika. Jakaś Unia,wyimaginowana wspólnota, w której nawet porządnej żarówki 70 Vat kupić nie można. Lepiej nich zostawią nas w spokoju i pozwolą naprawiać Polskę, pozostawioną w gruzach przez Tuska i jego ciemną ferajnę! Zresztą także pan premier Morawiecki, zauważył trafnie, że pomoc Unii wystarczy nam do naprawy chodników i tyle.

A przecież każdy dobry Polak wie, że pan premier nigdy nie mija się z prawdą!
Starsza pani Romaszewska, która służy panu prezydentowi za doradcę, oświadczyła z mocą, że pan prezydent znaczniej mniej łamał Konstytucję, niż opozycja łamała. Starowinka ma początki starczej demencji, bo w przeciwnym razie wiedziałaby, że prezydentowi łamać Konstytucji nie wolno!! Ale kto by się czepiał słówek poczciwej kobieciny? Starość nie radość. Prezydent trzyma ją z dobroci serca, udając, ze słucha jej rad.

Na domiar złego, totalna opozycja stara się usilnie, żeby przeszkodzić uwielbianemu przez naród rządowi PiS-u, uczynić Polaków szczęśliwymi. Na ostatniej konwencji partii, sam pan prezes stwierdził z radością, że PiS, była, jest i będzie partią wymarzoną przez cały naród! Partią czystą, bez żadnych afer i przestępstw finansowych, jak się to zdarzało tej pełzającej opozycyjnej PO! Wszystkie afery KNF i Skoków oraz inne, to tylko i wyłącznie wina PO, bo ta partia rządząc ukochaną ojczyzną, nie przestrzegała prawa i nie nadzorowała banków! A teraz prokuratorzy czepiają się byle czego… Na szczęście pan minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, ukróci ich samowolę! Żyjemy przecież w państwie prawa i sprawiedliwości.
Zakończył się już nareszcie Szczyt Klimatyczny w Katowicach. Pogadano, ble,ble,ble, a lodowce topią się, jak się topiły. Pan prezydent z właściwą sobie otwartością, na początku zjazdu uświadomił zebranym klimatologom, że Polska na węglu stoi i kwita! A komu się to nie podoba, może nam podskoczyć! Sam miał niewątpliwą przyjemność uścisnąć krzepką dłoń Arnolda Schwarzeneggera! Niewielki sukces, ale zawsze…

Ale to wszystko małe piwo w porównaniu do wydarzeń, jakie działy się w pobliżu domu pana wiceministra Zielińskiego – tego od policji i donosów. Jakaś posłanka z opozycji, osoba z pewnością niezrównoważona opisywała, jak to policjanci pełnią straż przy rezydencji pana Zielińskiego. No i co ją to obchodzi? Może oni to lubią? Stoją, pogadają, zapalą papierosa, kupią sobie hod doga i już. A ona zaraz całą aferę wywala. Ale pan Zieliński z miejsca odparł te kłamliwe zarzuty, przedstawiając fakty tak wstrząsające, że zakrawają na horror!
Ujawnił, że w pobliżu jego domu znaleziona ludzką głowę! Wyobraźcie to sobie! Pan wiceminister nie uściślił, gdzie znaleziono tę głowę. W ogródku, pod altanką, czy jeszcze bliżej, pod oknem sypialni pana Zielińskiego? Więc nic dziwnego, że policja strzeże czujnie snu swego wielkiego przyjaciela i szefa. W tym przypadku zarzuty upierdliwej kobiety nie miały żadnego sensu.
Ale totalnej opozycji to nie wystarczało. Musieli, no po prostu musieli, gdzieś grzebać i wygrzebali – naturalnie kłamliwe twierdzenie, że z tą ściętą głową to strachy na Lachy. Owszem znaleziono czaszkę ludzką, ale było to przed dwudziestu laty, w czasie kiedy pan Zieliński nie był panem Zielińskim, tylko zwykłym obywatelem. Co więcej, czaszka leżała w odległości kilku kilometrów od obecnej rezydencji pana wiceministra.

Oj ludzie, byle się czegoś czepić! A kto mógł zaręczyć, że jakiemuś totalnemu lewakowi, albo innym zdradzieckim mordom, nie przyjdzie do głowy, uciąć komuś łepetynę i podrzucić pod okno pana wiceministra? No. kto zaręczy, że nic takiego się nie stanie? Więc wierni policjanci strzegą domostwa wiceministra i nikt nie ma prawa wściubiać w to nosa. Jasne?
Polski parlament poniesie wkrótce ogromną stratę, gdyż pani Krystyna Pawłowicz, znana z wybitnej elokwencji oraz barwnych skojarzeń oznajmiła, że rezygnuje z polityki, na rzecz cichego, spokojnego życia. Złośliwcy mówią, że żarcia! Ale Polacy są załamami tą wypowiedzią. Podobnie zniknął z ekranów telewizorów nasz wielki, niedoceniony minister Antoni Macierewicz. Nawet Misia nie widać!  Za to helikoptery Caracale, zakupili Węgrzy! Mają widać złego ministra Obrony Narodowej, bo po co im  helikoptery?


Jedyne, co Polaków jeszcze trzyma przy życiu, to niepewność, czy podniosą nam cenę energii elektrycznej, czy nie. Pan premier i pan prezes zapewniają obywateli, że nie podniosą. Ale pan minister jaśnie oświecony elektrycznością, wcale nie jest tego pewien, bo podobno koncerny i spółki energetyczne zamierzają podnieść cenę aż o 70 procent zakładom produkcyjnym. A to i tak odbije się cenowo na kieszeni zwykłego Kowalskiego. Czas pokaże, kto miał rację: rząd, czy koncerny energetyczne!
Jak to się człowiek może mylić. Totalna opozycja paskudnie oskarżała partię rządzącą o nienawiść do Unii Europejskiej, a nawet wyjście z tejże Unii na zieloną łączkę. Ale to nieprawda. Ostatnia konwencja PiS-u przekonała wątpiących Polaków, że opozycja totalna kłamie! Wzruszył nas widok sali przybranej flagami Unii i kolejnych mówców, zachwalających tę wspólnotę, jako jedyne miejsce godne naszej ojczyzny. Polska sercem Europy! Sam pan prezes osobiście zapewniał, że czuje się Europejczykiem. Widać po nim tę europejską kulturę i szarm.

Doprawdy, nie mamy się czym martwić. Polska jest bezpieczna, zasobna i prędko zmierza do świąt. Od rana do wieczora słuchać w radiu i w telewizji oraz w internecie, słowo święta w najróżniejszych odmianach. 

To mnie osobiście doprowadza do białej gorączki, więc chociaż obiecywałam sobie, że przed świętami powstrzymam się od przekleństw, jednak nie dotrzymam przyrzeczenia. Jak prędko mijają dni na słodkich marzeniach o dalszych rządach PiS-u! Kurwa mać!
Wesołych Świat!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz