środa, 5 grudnia 2018

KOŃ BY SIĘ UŚMIAŁ!


Znalezione obrazy dla zapytania zdjęcie zadymionego Śląska
Widok centrum Katowic.
Mam tak dużo tematów do pisania, że wcale nie wiem od czego zacząć. Może jednak od najbardziej aktualnych wydarzeń. Pamiętam, że gdy niegdyś wracałam z Zakopanego i spałam w pociągu jak niewinne dziecię, zawsze budziło mnie paskudne uczucie duszności. Z doświadczenia już wiedziałam, że jesteśmy na Śląsku!
Obecnie w Katowicach mamy COP24 czyli Szczyt Klimatyczny ONZ!

Szczyt dotyczący klimatu na naszym globie, odbywa się w jednym z najbardziej dotkniętych smogiem miast Polski, która także przoduje w rankingach na smolucha powietrza. Na szczęście Szczytu nie „zaszczyciły” głowy najważniejszych państw, więc nie będziemy musieli opłacać im kuracji, po przebytym zapaleniu oskrzeli, czy płuc. Gorzej z innymi gośćmi uczestniczącymi w Szczycie, bo już uskarżają się na złe samopoczucie. Najbardziej chyba pan prezydent Botswany, który na własnej skórze przekonał się, jak wyszkoleni są kierowcy Vipów. Podejrzewam rzecz straszną. Być może panu prezydentowi tak się spodobały okopcone kominy i domy miasta, także czarne, że postanowił przybyć do naszego kraju w charakterze imigranta. Podzielił się tą myślą z kierowcą samochodu, co tak przeraziło tego biedaka, że stracił panowanie nad wozem i dachował. Pan prezydent Botswany rozmyślił się jednak. Nie przyjedzie, ale wyjedzie i to z pośpiechem.


 Władze miasta, doskonale wiedząc w jakim klimacie żyjemy, powinny uczciwie obdarzyć wszystkich uczestników COP24 maskami tlenowymi. Zostałyby przyjęte z wdzięcznością! Ale udaliśmy, że Katowice, centrum górnictwa węglowego, to po prostu ogród botaniczny, zielony i pachnący kwiatkami. A komu się tam nie spodoba, może śmiało wyjechać! Najzabawniejsze było wystąpienie naszego jedynego, ukochanego przez naród pana prezydenta, który oświadczył, że jak wszystkie „mocarstwa”, popieramy walkę o czysty klimat na ziemi, ale Polska jest państwem o dużych złożach węgla i musimy go wykorzystać, nie psując tym atmosfery!!!
O matko! Powiedzcie mi, dobrzy ludzie, jak można nie psuć atmosfery, jednocześnie emitując z milionów kominów dym spalanego węgla i innych świństw? To zakrawa na cud, o jaki pewnie modli się ojciec Rydzyk z zresztą dobranego towarzystwa. Ponadto pan prezydent zatroskany o losy górników, przy okazji ich święta zapewnił, że dopóki on jest prezydentem, nie pozwoli komukolwiek zamordować polskiego górnictwa! Nie wiadomo, kogo pan prezydent posądza o tak niecny zamysł, ale dokoła powiało grozą.

W rewanżu, za wspieranie przez rząd opcji węglowej, uczestnicy Szczytu obdarzyli Polskę antynagrodą i dali nam „Skamielinę Dnia”! To chyba będzie jedyna rzecz, jaką dostaniemy w zamian za żywienie i utrzymanie 30 tysięcy gości z zagranicy, bo skutek tego Szczytu będzie raczej żaden. Czyli „dymią kominy” i tak dalej. Rząd wspierając górnictwo węglowe postanowił pozbyć się wiatraków powietrznych, po prostu je likwidując. Po cholerę mają się niepotrzebnie kręcić, szkodząc ludziom oraz zwierzętom! Znana z elokwencji i głębokiej wiedzy, minister edukacji pani Anna Zalewska, podobno wyraziła się, że zna przypadek, kiedy z winy wiatraków krowa zdechła na zawał!

Jadąc przez Niemcy, zawsze widziałam tysiące wiatraków obracających się wolno na horyzoncie. Ale my, Polacy, nie musimy bliźniaczo naśladować Niemców. Mamy swój rozum i dbamy o zdrowia ludzi i domowego bydełka. Precz z wiatrakami z Polski! Będziemy nadal korzystać z obfitości naszych rodzimych złóż węglowych, wysyłając w atmosferę i do naszych płuc: dwutlenek węgla CO2, tlenek węgla CO, dwutlenek siarki SO2, chlorowodór HCl, fluorowodór HF, tlenek azotu NOx. Wygląda to imponująco i korzyść będzie dwojaka: wzbogacą się zakłady pogrzebowe, a ZUS nie będzie musiał wypłacać chorobowego, lub świadczenia emerytalnego.
Pan prezydent Duda, bardzo cieszył się ze Szczytu, gdyż mógł na nim wygłosić przemowę, będącą antytezą Szczytu, a także uścisnąć się, z mocno już podstarzałym słynnym austriacko - amerykańskim mięśniakiem Arnoldem Schwarzeneggerem. Arnold chwalił się na Szczycie swoimi elektrycznymi samochodami, które nie zatruwają powietrza. A pan prezydent Duda pewnie także się pochwalił podkreślając, jak wspaniale nasi górnicy fedrują węgiel, którym potem palimy w piecach, dorzucając do niego, co  ktoś tam ma pod ręką. Pan Schwarzenegger przyjechał do Katowic, gdyż zajmuje się polityką i ekologią, Ale nie tylko, gdyż jest również gorącym wielbicielem epoki zwanej 1000-letnią III Rzeszą! Nie wiem, czy ktoś poinformował o tym fakcie prezydenta Polski?

Ale ogólnie biorąc, jest bardzo wesoło. Piosenkarka z Orlego Gniazda spod znaku nazi, nawoływała do zamordowania Donalda Tuska, tak tylko z patriotycznego obowiązku.
 Za to nasz rząd zameldował się niemal w komplecie w Toruniu, na urodzinach Radia Maryja. Ze zdumieniem dowiedziałam się wtedy, że nie kocham mojej ojczyzny i nie jestem tak dobrą Polką, jak uczestnicy tej polityczno-religijnej chucpy. Naturalnie, najpierw była uroczysta msza i zbieranie setek złotych do koszyczka. Pan Piotrowicz żarliwie modlił się odmawiając różaniec. 

Potem przemówił pan premier Morawiecki, we własnej osobie i tonem podniosłym, niemal wniebowziętym, wezwał na pomoc Matkę Boską, aby wspierała naród, a nawet tych, którzy nie kochają tak Polski, jak członkowie Rodziny Radia Maryja. Matka Boska Nieustającej Pomocy, zapewne ma nieustającą cierpliwość, bowiem wysłuchała tego wezwania bez komentarza, zamiast natychmiast pokarać premiera utratą głosu za bluźnierstwo i dzielenie Polaków na dwie grupy: tych lepszych od Rydzyka i całej reszty bandy gorszego sortu.

Na urodzinach nie było pana prezydenta, ale żeby nikt nie posądził go o lekceważenie tak wzniosłej uroczystości, przysłał list z wyrazami poparcia dla wiekopomnej działalności tegoż Radia i jego założyciela, tłumacząc swą nieobecność nawałem pracy w związku ze Szczytem. Prócz członków rządu, byli biskupi, prezesi spółek państwowych, a także ogromny tłum gapiów, który podrygiwał przy pobożnej muzyczce. Nareszcie nadeszła oczekiwana przez wszystkich chwila: panie i panowie ministrowie i wicepremierzy, chwyciwszy się za rączki z uwielbianym ojczulkiem Rydzykiem w niepokalanie białej szacie, odtańczyli coś w rodzaju tańca wojennego Siuksów, pokrzykując: - Abba, Abba! Niestety nie znam indiańskiego i nie wiem co to znaczy. Potem, w zaciszu komnat pewnie także nucili: - O, rudy, rudy rydz, jaka piękna sztuka. Rudy, rudy rydz, a ja rydzyka szukam!

Nie trzeba go szukać, sam się znajdzie! Tego już nie nagrywano.
Nie tańczył tylko pan prezes! Z tej prostej przyczyny, że go na urodzinach nie było. Co gorsza, nie przysłał nawet listu z gratulacjami. Strasznie podpadł ojczulkowi, a to z tej przyczyny, że nie słucha poleceń przesyłanych mu z Torunia i za Chiny ludowe nie chce przyjąć z powrotem ex ministra Macierewicza i ex premier Szydło, ulubieńców ojczulka! Ten stary uparciuch powiedział nie i koniec! Wobec tego ojczulek Rydzyk zaszantażował prezesa i obiecał stworzyć nową partię, która zwycięsko będzie konkurować z PiS-em. Na razie obaj się na siebie boczą, ale Rydzyk wie, że bez milionów od prezesa długo nie przetrwa, a prezes Kaczyński rozumie, że bez wsparcia Radia Maryja, PiS polegnie w następnych wyborach!

No, koń by się uśmiał z tych perypetii! Ten koń, z którym zrobił sobie zdjęcie nasz umiłowany pan prezydent.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz