Dziś
miałam bardzo sentymentalny nastrój. Szłam ulicą i nagle
przystanęłam, wpatrując się w kamienicę, w której spędziłam
dzieciństwo. Patrzyłam w okna, z których przed laty wyglądałam
kombinując, jakby się tu wyrwać z domu i pohulać z koleżankami.
Z tego okna Mama wołała mnie: - Ela, obiad na stole! A ja
momentalnie nurkowałam pod jakiś krzak i udawałam, że wcale mnie
nie ma. Patrzyłam na balkon, gdzie zawsze latem Mama sadziła
nasturcje. Tak pięknie pachniały…
Przeszłam koło wysokiego
muru, na którym wywijałam koziołki. Nie wiem jakim cudem nie
spadłam i nie złamałam sobie karku. Wtedy jednak nie miałam
zawrotów głowy, biegałam szybko i lekko. Teraz ciężko mi
chodzić, bo czasem puchną mi nogi. Starość. Ile to już lat
minęło od tych cudownych, beztroskich czasów dzieciństwa? Wolę
nie liczyć, żeby się nie przestraszyć.
Powróciłam
do domu bardzo smutna. Tak wiele rzeczy umyka nam z wiekiem z
pamięci. Zapominamy o sprawach i ludziach, którzy niegdyś żyli
wśród nas, a potem odeszli cicho, nie pozostawiając po sobie
śladu, nawet wspomnienia. Pamiętam, że kiedyś, w czasie długich
jesiennych lub zimowych wieczorów, gdy nikomu jeszcze nie śniła
się telewizja i telefony komórkowe, siadywałyśmy z Mamą w pokoju
przy ciepłym piecu. Za oknami padał śnieg i była mroźna noc, a w
pokoju ciepło i zacisznie. Mama opowiadała mi wtedy o swoich
krewnych i ich ciekawych, a czasem tragicznych losach. Zapamiętałam
te opowiadania. Na ich podstawie powstała moja książka:
„Kochankowie Burzy”, a także ta historia, jaką chcę tu
opowiedzieć. Jest prawdziwa, nie zmieniałam nawet imion i nazwisk.
|
Zamek cesarski w Poznaniu. |
Mój dziadek Michał, ojciec Mamy, miał dwie siostry. Jadwigę, czyli
Wiki i Teodorę, nazywaną Dorą. Córki radcy na Zamku cesarskim w
Poznaniu. Panny dobrze urodzone i odpowiednio wychowane. Był rok
1913, zima i karnawał, jak zwykle w Poznaniu, rozpoczęty wielkim
balem w hotelu Bazar. Dziewczęta miały po osiemnaście i
dziewiętnaście lat, były więc w wieku, w którym panny powinny
już zacząć bywać w towarzystwie. Rodzice zdecydowali, że córki
towarzyszyć im będą na balu w Bazarze. O partnerów nie musiały
się martwić, gdyż dwóch starszych braci, Michał i Marcin miało
wielu kolegów.
|
Hotel Bazar w 1910 r. Fotopolska. |
Zaczęto
przygotowania do balu. Wynajęta krawcowa w kącie pokoju jadalnego,
szyła na maszynie suknie balowe i wizytowe, oraz odpowiednią
bieliznę, jakiej się wtedy w sklepie nie kupowało. Z webowego
płótna, obszywanego gęsto koronkami. Szyła halki, koniecznie z
dwiema lub trzema falbanami, żeby toaleta wydawała się kloszowa.
Przed balem, długie układanie włosów w skomplikowane fryzury i
odrobina perfum. Nie za dużo, bo nie wypadało, żeby panna
pachniała niby sklep perfumeryjny.
|
Penterest Strój balowy z lat 1910 -13 |
Obie
siostry wzajemnie przepędzały się sprzed dużego lustra, w którym
każda chciała się obejrzeć. Nareszcie wyświeżone i wystrojone,
pod bacznym okiem matki, były gotowe do wyjścia. Ojciec i bracia w
czarnych frakach, „jaskółkach”, owinęli szyje szerokimi,
białymi szalami i narzucili na ramiona czarne peleryny podbite
białym atłasem. W takich strojach panowie chodzili na bale.
|
Dziedzictwo Suwalszczyzny. Męskie stroje balowe. |
Zamówiona kareta już czekała pod domem i cała rodzina pojechała
do hotelu Bazar. Bal był za zaproszeniami, gromadząc elitę miasta.
Do tańca grała dobra orkiestra, a obie panny pierwszego walca
zatańczyły z braćmi. Wyglądały pięknie w strojnych balowych
sukniach z powiewnej gazy: Jadwiga w niebieskiej, a Dora w białej.
|
Bal centrumrekodziela pl. |
Teodora,
była bardzo ładną dziewczyną. Jasną blondynką, o dużych
błękitnych oczach. Podobnie jak bracia, odziedziczyła po ojcu
chłodną nordycką urodę, w przeciwieństwie do młodszej siostry,
figlarnej brunetki. Bal był wspaniały, a obie panny, ani razu nie
„skrobały pod ścianą marchewki”, jak się wtedy mówiło o
tych, które nie tańczyły. Szczególnie Dora miała wielkie
powodzenie. Raz po raz prosił ją do tańca przystojny oficer w
strojnym galowym mundurze kapitana „Kőniglich
preussiche Fliegtruppen”, Królewskich Pruskich Wojsk Lotniczych.
Należy pamiętać, że
Wielkopolska z Poznaniem, należała wówczas do Prus, jako Wielkie
Księstwo Poznańskie, a w wojsku niemieckim służyli także Polacy.
|
Mundur galowy armii pruskiej z lat I wojny światowej. Forum historyczne - Dobroni |
Ponieważ
nie wypadało, żeby nieznany mężczyzna kilka razy prosił pannę
do tańca, oficer przedstawił się rodzicom Dory. Był to kapitan
Henryk Schiller, z poznańskiego batalionu lotniczego na Ławicy. Przystojny oficer bardzo wpadł w oko Dorze, a rodzice także nie nic
przeciwko temu, by bawił ich córkę na balu.
W
owym czasie lotnik, miał status dzisiejszego kosmonauty, bohatera
przestworzy. Niemcy w tych latach mieli już rozbudowane lotnictwo i
wyszkolonych pilotów. Na poznańskim lotnisku Ławicy, stały gotowe
do lotu samoloty i sterowce, a nawet wielki Zeppelin, któremu
zbudowano ogromną halę.
|
Zeppelin nad Poznaniem 1914 r Głos Wielkopolski Plus. |
Znajomość Teodory z kapitanem Schillerem
nie skończyła się na balu, bo nazajutrz młody oficer złożył im
oficjalną wizytę, przynosząc pannie wielki bukiet róż. Jak to
było w zwyczaju, zapytał rodziców, czy pozwolą mu bywać u Dory?
Po namyśle, starszy pan radca wyraził zgodę. Równało się to
rozpoczęciu poważnych konkurów. Młoda para bardzo szybko
nawiązała bliski kontakt, a Teodora była zakochana.
Kapitan Schiller urodził się w Berlinie, w rodzinie
niemiecko-polskiej, co się wtedy często zdarzało. Był człowiekiem
wykształconym, zdolnym oficerem rokującym rychło nadzieję na
awans. Z nastaniem wiosny, młodzi bywali na koncertach w parkach
poznańskich, w cukierniach, lub w operze, bo kapitan Schiller bardzo lubił muzykę.
Naturalnie zawsze towarzyszyła im młodsza siostra w roli
przyzwoitki, lub rodzice darzący sympatią konkurenta córki.
|
Teatr Wielki w Poznaniu. |
Młody
oficer był namiętnie zakochany w błękitnookiej pannie i już w
czerwcu poprosił rodziców o jej rękę. Na owe czasy było to
błyskawiczne tempo zalotów i starszy pan radca, po naradzie z żoną
oświadczył, że owszem, zgadza się na zaręczyny, ale ślub
odbędzie się nie prędzej, niż w sierpniu przyszłego 1914 roku.
Wcześniejszy mariaż byłby niestosowny, stawiając pannę młodą w
niekorzystnym świetle. Dora płakała, błagając rodziców o zgodę
na wcześniejszy ślub, lecz ojciec był nieubłagany i decyzji nie
zmienił. Zaczęły się przygotowania do ślubu i wesela, szycie
wyprawy dla panny młodej i zakupy. W tych czasach młoda mężatka
wnosiła mężowi nie tylko wyprawę osobistą, ale i całe
wyposażenie mieszkania w meble i gospodarstwo domowe. Kupowano
wszystko nowe, od garnka, do balii, od stołu do kuchni, do mebli
salonu. Ze ślubnej wyprawy Teodory, do lat 1960, zachował się w
rodzinie piękny zegar ścienny, dźwięcznie wydzwaniający godziny.
W
jesieni odbyły się huczne zaręczyny, a Teodora z dumą nosiła na
palcu pierścionek z dużym brylantem. Ślub miał się odbyć z
wielką paradą w Katedrze poznańskiej.
|
Katedra poznańska. City Guide Poznań. |
Rozsyłano zaproszenia do
rodziny i znajomych. Z Berlina mieli przyjechać rodzice pana młodego
i jego koledzy, oficerowie lotnictwa. Na zabawach i tańcujących
herbatkach minęła zima i nastał rok 1914. Nikt nie wyobrażał
sobie nawet, że będzie to rok przełomowy, zmieniający nie tylko
losy ludzi, lecz i całych narodów.
Dora
i rodzina przygotowywali się do ślubu. Zamówiono przyjęcie
weselne w hotelu Bazar, gdzie młoda para miała też spędzić noc
poślubną. Nadeszło lato i nagle, jak uderzenie pioruna, 28 czerwca
1914 r. ukazała się wiadomość o zamachu w Sarajewie. Z ręki
terrorysty Gavriło Principa, zginęli zastrzeleni, następca tronu
austro-węgierskiego, arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg i
jego żona z hrabiów Chotek, księżna Hohenberg.
|
Zamach w Sarajewie. Eloblog |
Władze
Austro-Węgier zamierzały przeprowadzić śledztwo na terenie
Serbii, lecz władze serbskie nie wyraziły na to zgody. Stało się
to pretekstem do wypowiedzenia Serbii wojny. 28 lipca rozpoczęła
się wojna, nazwana potem I wojną światową, lub Wielką Wojną.
Efektem domina, inne państwa stawały po stronie Serbii, lub
Austrii, wypowiadając sobie wojnę. 1
sierpnia Rzesza Niemiecka wypowiedziała wojnę Rosji, opowiadającej się za Serbią! 3 sierpnia
Niemcy wypowiedziały wojnę Francji. Na murach Poznania wywieszono
afisze głoszące mobilizację.
Ślub Teodory z kapitanem Schillerem
odbył się 3 sierpnia w Katedrze poznańskiej. Gości było
niewielu, gdyż wybuch wojny zatrzymał rodzinę pana młodego w
Berlinie, a bracia panny młodej, Michał i Marcin już byli
zmobilizowani i tego dnia mieli zgłosić się na Cytadelę do swojej
jednostki. Wesele w hotelu Bazar było smutne, gdyż pan młody
natychmiast po uroczystości musiał wracać na lotnisko na Ławicy.
|
Lotnisko na Ławicy 1914 r. Archiwum Allegro |
Nie
było nocy poślubnej, po uroczystym obiedzie goście rozjechali
się do domów, a kapitan Schiller pożegnawszy spazmującą z
rozpaczy młodą żonę, udał się na lotnisko. Jeszcze tego dnia
mieszkańcy Poznania widzieli wielki Zeppelin unoszący się nad
dachami miasta. Odleciał w niewiadomym kierunku. Ogromne sterowce używane były
przez Niemców jako bombowce. Atakowały z zabójczą precyzją cele
naziemne, nawet w nocy, czego samoloty robić wówczas jeszcze nie mogły. Po raz pierwszy w dziejach wojen Zeppeliny zbombardowały
Londyn. Lecz ogromne cygara napełniane gazem, były dosyć łatwym celem do
zestrzelenia.
Teodora
miesiącami oczekiwała na przyjazd męża. Z listów dowiadywała
się, że walczy nad Francją. Był dowódcą wielkiego Zeppelina,
który bombardował cele naziemne w Belgii i we Francji. Na razie o
przepustce nie mógł nawet marzyć. Pocieszał żonę, że z
pewnością powróci na kilka dni, być może na święta Wielkanocne.
|
Zeppelin bombarduje Londyn. Dzieje. pl. |
Pewnego
jesiennego popołudnia, przy podwieczorku zgromadziły się panie,
żony walczących na froncie francuskim braci, Michała i Marcina.
Dora opowiadała z radością o ostatnim liście męża, który
obiecywał, że wkrótce się zobaczą. Babcia Jadwiga wspominała,
jak bardzo Dora tęskniła za mężem. Toteż jego obietnica powrotu
napełniła ją wielkim szczęściem. Wtedy, przy podwieczorku, nie
mówiła o niczym innym. Żadna z pań nie zwróciła uwagi na
dzwonek u drzwi. Ale za chwilę weszła służąca i podała Teodorze
na tacy telegram. Był z czarną opaską. Krzyknęła przeraźliwie i nie chciała
go wziąć. Babcia Jadwiga otwarła telegram. Drżącym głosem
odczytała jego treść. Dowódca floty powietrznej, zawiadamiał łaskawą panią Schiller, że jej mąż,
kapitan Henryk Schiller, oddał życie za Rzeszę i Cesarza,
zestrzelony nad okopami nieprzyjacielskimi we Francji. Ciała nie
odnaleziono.
Do
tragicznej wiadomości dołączone były wyrazy współczucia i
pochwała dla wojennych zasług poległego kapitana. Znalezienie
ciała było niemożliwe, bo zestrzelony Zeppelin po wybuchu gazu, w
płomieniach runął na ziemię.
Tak się skończyło małżeństwo
Teodory. Nigdy nie wyszła za mąż po raz drugi. Ufundowała na
cmentarzu marmurową tablicę z epitafium męża i chodziła tam
często, składając pod nią kwiaty. Jej siostra poślubiła
bogatego właściciela wielkiego kina w Poznaniu. Bracia Michał i
Marcin wzięli udział w Powstaniu Wielkopolskim, a Teodora w
szpitalu opiekowała się rannymi powstańcami. Dziadek Michał był
oficerem policji i żołnierzem AK. Marcin, oficer WP, został
rozstrzelany wraz z żoną przez gestapo w 1939 r, za wykrycie
niemieckiego agenta.
Teodora
przeżyła wojnę i zmarła w 1957 roku. Odeszła tak cicho i
spokojnie, jak żyła. Pozostało po niej jedynie to wspomnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz