9.
05.2014 r.
Dziwna
rzecz. My, Polacy, pierwsi zaznaliśmy goryczy klęski, lecz
walczyliśmy do ostatniego dnia wojny, na wszystkich frontach.
Obecnie, chociaż mamy ojczyznę podobno niepodległą, jakoś
dziwnie dyskretnie omijamy ten znaczący w historii świata dzień.
Proszę mi powiedzieć, dlaczego? Politycy twierdzą, że ten dzień
kojarzy się Polakom z wkroczeniem Armii Czerwonej na stałe do
Polski. Nie wiem, czy takie stwierdzenie nie jest krzywdzące dla
tych wszystkich naszych chłopców i dziewcząt, dla żołnierzy
armii polskiej, którzy oddali życie za wolność Polski? Bo
przecież Dzień Zwycięstwa, to także dzień tryumfu nad śmiercią
milionów ludzi poległych w tej okropnej wojnie. Oni oddali życie,
aby inni mogli świętować zwycięstwo.
Ignorując
ten dzień, w moim przekonaniu, przekreślamy czynny wkład żołnierza
polskiego w walkę z hitlerowskim najeźdźcą, czy to pod Monte
Cassino, pod Tobrukiem, czy pod Lenino.
À
propos Monte Cassino, mija 70-ta rocznica bitwy, jaką w dniach 11-18
maja 1944 r. stoczyli przy olbrzymich stratach żołnierze II Korpusu
Polskiego, pod dowództwem generała Władysława Andersa. Jestem
bardzo ciekawa, czy władze uczczą odpowiednio tę rocznicę, czy
też pominą ją milczeniem.
W tym
roku obficie obrodziły nam okrągłe rocznice. W czerwcu szykuje się
wielki jubel 25-lecia Niepodległości, i z tej okazji wybierają
się do nas oficjele z całego świata. Przybędzie nawet pan
prezydent Obama! Wyobrażam już sobie, jak nasi politycy będą się
mu nisko kłaniali, zapewne już pilnie ćwiczą dworskie reweranse.
Jak mamy świętować wszystkie rocznice, to byłoby wskazane, żeby
pan prezydent USA , wybrał się do nas w ubiegłym roku pod koniec
listopada. Bo właśnie wtedy minęła 70 rocznica Konferencji
Teherańskiej, 28.XI-1.XII.1944 r. na której pan prezydent USA
Franklin Delano Roosevelt, wraz z premierem Wielkiej Brytanii
Winstonem Churchillem oraz Stalinem, ustalili powojenny zarys granic
Polski. Wtedy to Roosevelt wyraził całkowitą zgodę na powojenne
przejęcie przez Związek Radziecki kresów wschodnich
Rzeczypospolitej, które stały się odtąd Zachodnią Ukrainą.
„Lwów
to dla nas zagranica”.... Amerykanin lekką rączką podarował
Wujowi Joe, (tak Stalina nazywali Amerykanie) ziemie mojej rodziny,
będące naszą własnością od ponad 300 lat! Naturalnie o tym pan
prezydent Obama wspominać nie będzie, za to z pewnością wyrazi
solidarność z dzisiejszą Ukrainą, która była niegdyś częścią
Rzeczypospolitej. Spytajcie starszych ludzi, pochodzących z kresów,
czy im się to spodoba. Lecz politycy mają krótką pamięć i pan
Obama z pewnością nie wspomni o tym, że na skutek decyzji jego
poprzednika, kresy nie są już częścią Polski , lecz obcym
państwem, które swoją awanturniczą polityką, wywołało zamęt w
Europie.
13.05.2014
r.
Konia z
rzędem temu, kto w dniu wczorajszym w jakichkolwiek wiadomościach w
TVP czy w radio, usłyszał, że przed 69 laty, 12 maja 1935 roku,
zmarł w Warszawie Marszałek Polski, Naczelnik i twórca Legionów,
Wskrzesiciel Ojczyzny, Józef Piłsudski! Nikt nie wspomniał, a
przecież w stolicy był pochód i składanie wieńców pod pomnikiem
Marszałka. Wiem, co powiedziałby Dziadek, patrząc na nas z nieba,
ale nie napiszę, bo się wstydzę. Tak dziękujemy twórcy naszej
niepodległości, którą dzisiejsi politycy każdej opcji wycierają
sobie gęby. Naczelnik był człowiekiem uczciwym i honorowym i za
swoje zasługi nie przyjął żadnego wynagrodzenia, jedynie mały
dworek w Sulejówku, do którego się chronił, gdy wdzięczni rodacy
zatruwali Mu życie. Wielka szkoda, że nie przypominamy
społeczeństwu, komu zawdzięcza ojczyznę, bo co niektórzy już o
tym zapominają.
Zmieniam
temat, żeby nie wpaść w pasję.
No,
konkurs Eurowizji sprawił nam nie lada niespodziankę! Liczyliśmy,
że Słowianki się spodobają, ale spotkał nas przykry zawód.
Konkurs wygrało „ono”, w kiecce, z cycem, ale i z brodą. Ono
bardzo wrzeszczało, ale jury się spodobało. bo pewnie byli
ciekawi, co ono ma pod spódnicą. Ewenement!
Dawnymi
laty, babę z brodą pokazywano ludziom w cyrku. Teraz pojawia się
na konkursie Eurowizji i wygryza nasze śliczne Słowianki. Za to
cyrk mamy w Sejmie, a TVP coraz to pokazuje rozeźlone oblicza
naszych milusińskich polityków, którzy gotowi są wezwać
egzorcystę, byleby babę z brodą pokropił i wylał z wodą
święconą. Kiedyś było powiedzenie: „ słoń, a sprawa polska”.
Aktualnie rzec można: nam „baba z brodą, a przynależność do
Unii Europejskiej”, która psuje obyczaje, deprawuje niewinne
dzieci i obraża nasze uczucia religijne. Ostatnio taka moda, że
mężczyźni wyglądają, jakby zabrakło im złotówki na żyletkę.
Mamy równouprawnienie, więc dlaczego baba nie może mieć brody?
Kupa śmiechu!
Proponuję,
żeby na przyszły rok wysłać na konkurs Eurowizji pewną znaną
posłankę Twojego Ruchu. Jak ryknie basem: - O my darling Palikot!
- Jestem pewna, że jury padnie na kolana, obsypie ją kwiatami, a
nam przyniesie nam sławę! Nie jesteśmy gorsi od Austriaków.
Ostatnio
dostaję szału, słuchając po raz setny tej cholernej piosenki
Beatles-ów „ Hej...”, a potem widzę te podejrzane buziaki. Oj,
przy tym chytrym facecie to ja bym się bała stanąć w futrze, bo
nawet bym nie spostrzegła, jakby je ze mnie ściągnął. Na to
wygląda!
Aha,
zapomniałam napisać o gafie popełnionej przez naszych domorosłych
polityków. W czerwcu, mija 70 rocznica wielkiego desantu aliantów w
Normandii. Prezydent Francji zachował się z francuską galanterią
i zaprosił na uroczystości pana prezydenta Putina. Oj, co się
działo! Premier i pan Sikorski wprost nie posiadali się z
oburzenia, wymawiając Francuzowi, że działał bez zastanowienia.
Jak to będzie na tym spotkaniu – Putin i królowa Anglii? A sprawa
Ukrainy? Skandal! Sugerowali, żeby prezydent Putin zachował się
jak dżentelmen i do Normandii nie pojechał. Owszem, pojedzie! A
nawet spotka się tam na uroczystości z panem prezydentem
Komorowskim. Wobec tego, politycy zaczęli się wycofywać rakiem z
powiedzianych przedtem słówek. Zresztą mają nowy dylemat, czy
zaprosić prezydenta Rosji, na rocznicę wyzwolenia obozu
koncentracyjnego w Auschwitz przez wojska radzieckie.
Jakby
było się nad czym zastanawiać. W czasie II wojny światowej, to
Armia Czerwona poniosła największe straty i pierwsza weszła do
Berlina, staczając krwawe walki. Możemy zmieniać przyszłość,
ale przeszłości historycznej już zmienić nie można i należy
oddać hołd tym, którzy na to zasłużyli, nawet jeśli ich nie
kochamy. Burzenia i demontowania pomników poległych żołnierzy
radzieckich również nie należy – to barbarzyństwo, niegodne
cywilizowanego narodu, za jaki się uważamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz