25.03.2014 r.
Wyznam
szczerze, że za Mrożkiem nie przepadam. Dla mnie był on jak kameleon, za często zmieniał
barwy. Raz był czerwony, raz biały a czasami nijaki. Ale wczoraj skusiły mnie
zapowiedzi TVP I, zapowiadające nadzwyczajne wydarzenie w Teatrze telewizji. Z
sentymentem wspominam dawne przedstawienia, kiedy to przed telewizorami
zasiadały miliony widzów i delektowały się wielkimi kreacjami najwybitniejszych
aktorów w znakomitych sztukach. Teraz telewizja jest upolityczniona i takich
widowisk już nie ma, nie ma również tych wspaniałych aktorów, bo biedacy
występują w teatrze u Pana Boga.
Zapewne
dyrekcji TVP chodziło, aby sztuką Mrożka „Miłość na Krymie” dokopać naszym
wschodnim sąsiadom, ale w moim mniemaniu skutek był przeciwny. W każdym razie, ja to inaczej
odebrałam. Oczywiście wszystko było jedynie fikcją literacką, ale sam dramat,
bo to był dramat, obudził we mnie współczucie. Rosja to, podobnie jak i my,
nieszczęśliwy naród. Tak naprawdę nigdy nie była wolna i demokratyczna.
Najpierw car samodzierżca trzymał swoich poddanych za twarz, potem jego śladem
poszedł komunizm, robiąc z ich mózgów papkę, a obecnie – no, nie wiem, chyba
także daleko im do szczęścia. Podobnie, jak i nam!.....
2.04.2014
r.
„ Niech na całym świecie wojna, byle polska
wieś spokojna!”
Z
prawdziwym przerażeniem obserwuję nasilające się żądania naszych vipów, o
wprowadzenie do Polski obcych wojsk. Pan Sikorski życzy sobie aż dwie brygady
pancerne, naturalnie amerykańskie, bo małżonka polskiego pana ministra spraw
zagranicznych jest Jankeską, dzieci też są jankeskie, tylko pałac w którym
mieszka pan minister, w pięknej okolicy, jest polski i zabytkowy. Z pewnością
został kiedyś zabrany siłą jakiejś
rdzennie polskiej ziemiańskiej rodzinie. Ale Amerykanka nie będzie
przecież mieszkać w mrówkowcu. Tak więc pan minister życzy sobie dwóch
pancernych brygad NATO, tylko nie wspomina, ile ta przyjemność będzie
kosztowała polskich podatników, czyli nas wszystkich. Naturalnie pan prezes
PiS-u również pożąda obecności
Amerykanów. W tym jednym zgodny jest z panem premierem, bo poza tym nadal obaj są z sobą na noże.
Zastanawia
mnie jedno, pan premier znany jest z gorącej sympatii do naszych zachodnich
sąsiadów, której to sympatii wcale nie podziela pan prezes i wolałby Niemców
tutaj nie widzieć. Widocznie jest niedouczony i nie wie, że pierwsze obozy
koncentracyjne, nie były pomysłem Niemców. Powstały w zamorskim raju. Nazywały
się rezerwaty i były przeznaczone dla prawdziwych właścicieli tego cudownego
kraju – Indian amerykańskich, którzy masowo marli w nich z głodu i na nieznane
Indianom choroby zakaźne, uprzejmie podrzucane im w kocach przez hojne władze
amerykańskie. Ale to dawne dzieje i pan prezes może o tym nie pamiętać.
Wracam
do tematu i zastanawiam się, dlaczego pan premier, tak gorąco adorujący panią
kanclerz Merkel, wcale nie bierze z niej przykładu. A to bardzo mądra kobieta!
Niby głośno przygania prezydentowi Rosji, ale de facto wcale nie zrywa z nim
kontaktu, mając na względzie przede wszystkim interesy handlowe Niemiec.
Inaczej czyni pan premier Tusk, głośno
grożąc Rosji wojskami NATO i siłami amerykańskimi które zamierza sprowadzić do
Polski. Te wojownicze wypowiedzi pana premiera już kosztują polskich producentów wieprzowiny pół miliarda
złotych! O innych gigantycznych stratach w interesach, rząd dyskretnie milczy,
a przecież wiadomo, że mieliśmy w Rosji mnóstwo placówek handlowych, które w
obecnym czasie - wojny pana premiera z prezydentem Rosji - są tam źle widziane.
Wszystkie
te koszty będą musieli pokryć obywatele z własnych kieszeni zakładając, że rząd
zechce zwrócić straty naszym rolnikom i producentom. Ta histeryczna
wojowniczość naszych rządzących, absolutnie nie idąca w parze z interesami
państwa, jest po prostu oburzająca. Nikt nie pyta nas, Polaków, czy zgadzamy
się pokrywać kolosalne koszty pobytu obcych wojsk w Polsce. Straszy się nas
inwazją rosyjską, co jest po prostu śmieszne i nie prawdziwe, bo wedle
przysłowia, gdzie Rzym, a gdzie Krym?
Czasy zaborów dawno minęły.
Dlatego
ja osobiście, nie lękam się inwazji krwiożerczych barbarzyńców ze wschodu, z
nożami w zębach, dybiących na cnotę Polek. Ja się boję polityki pana premiera,
która ściągnie na nas, zwykłych zjadaczy chleba, ogromne podwyżki cen gazu, energii i
produktów żywnościowych. W końcu dostałam w marcu tylko 13 złotych waloryzacji
emerytury i nie było mnie stać na
kupienie za te pieniądze, nawet
flaszki dobrego wina, żeby zalać robaka!
Dziwię
się, że pan premier zajmuje się tak energicznie polityką międzynarodową,
zamiast poświęcić swój cenny czas sprawom państwa. W gmachu Sejmu koczują już
od wielu dni nieszczęśliwi rodzice, równie biednych dzieci niepełnosprawnych,
nie mogąc doprosić się zwiększenia
dopłat pielęgnacyjnych. Przed Sejmem stoją zrozpaczeni opiekunowie dorosłych
niepełnosprawnymi. Oni również wyglądają pomocy od rządu, ale pan premier
zajęty jest wielką polityką i nie zawraca sobie głowy problemami ludzi ubogich.
W
ustroju kapitalistycznym, ubóstwo to grzech śmiertelny! Ci nieszczęśni ludzie
dopominają się o pieniądze, lecz władze tłumaczą, iż pieniędzy w kasie rządowej
nie ma. Może za jakiś czas.... Nie ma? A
przecież niedawno pan marszałek Senatu przeznaczył aż 3 miliony złotych na
pomoc dla Ukrainy. Więc jak to jest, dla
Ukraińców pieniądze są, a dla Polaków
ich brakuje? Ktoś powie, że to inna pula. Ale ja uważam, że pierwsze są
potrzeby obywateli naszego kraju. Na pomoc dla innych na razie nas nie stać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz