piątek, 3 lipca 2020

Prezydencka debata, której nie było.


 Wczoraj miałam niewielką przyjemność oglądania w programie TVN24, "Prezydenckiej debaty", z udziałem pana Rafała Trzaskowskiego, ponieważ pan prezydent Duda raczył nie wziąć w niej udziału. Pewnie nie miał Kurskiego pod ręką. Powiem Wam szczerze, że chwilami byłam nieludzko wkurzona zachowaniem prowadzącej program Moniki Olejnik. To nie była żadna debata, choć pan Trzaskowski usiłował odpowiedzieć na wszystkie pytania, nadsyłane przez telewidzów. To było raczej przesłuchanie, gdyż prowadząca program, często nie dawała Trzaskowskiemu dokończyć zdania, wtrącała się i komentowała wypowiedzi Trzaskowskiego . Olejnik raczej nie nadaje się do tego rodzaju programów, a ostatnio zrobiła się po prostu upierdliwa. Byłam oburzona jej zachowaniem wobec, jakby nie było, kandydata na prezydenta Polski. Pan Trzaskowski imponował mi znakomitą znajomością zadanych tematów i łatwością wypowiedzi. To jest naprawdę doskonały mówca, przy którym Duda nie miałby żadnej szansy - i o to chyba chodziło, że nie wziął w niej udziału. Jednak coraz pan Trzaskowski nie spodobał mi się, kiedy dowiedziałam się, że dzwonił do Obamy, dając Bielanowi okazję do złośliwych uwag. Denerwowałam się, kiedy powiedział, że obecność armii USA w Polsce jest konieczna, a także kiedy oznajmił, że nie zamierza poprawiać naszych relacji z Rosją, która podobno napadła na Krym, mimo, że wtedy na Ukrainie nastąpił zamach stanu przy pomocy służb specjalnych USA, czyli CIA, a Rosja została ewidentnie sprowokowana. No, ale może pan Trzaskowski nie mógł inaczej mówić przed wyborami. Pomimo wszystko, zgryźliwe i jędzowate zachowanie pani Olejnik, psuło nastrój. Zresztą zauważyłam i nie tylko ja, że w TVN24 częściej pokazywany jest Duda, niż pan Rafał. Być może dlatego, że jest to stacja amerykańska, na którą ma wpływ wizyta Dudy u Trumpa? Kto wie, jak się kółka obracają?

Wczorajszy dzień był także godny zapamiętania, że względu na kuriozalną wypowiedź premiera Morawieckiego, który oznajmił zdumionym Polakom, że epidemii już nie ma i śmiało możemy iść do wyborów! Nie ma epidemii, choć Ministerstwo Zdrowia codziennie podaje większą liczbę zakażonych? Hm, może ja jestem niekumata, ale pamiętam, że ogłoszono epidemię, kiedy w Polsce było kilku chorych. Obecnie, kiedy codziennie choruje kilkuset, a wielu umiera, epidemii nie ma! To mówi oficjalnie premier, narażając wielu ludzi, którzy mu uwierzą na ciężką chorobę, a może i śmierć.
A już clou wydarzeń dnia, było wystąpienie pana prezydenta Dudy, w Łobzie. gdzie oznajmił, że to koniec napychania kasą kieszeni salonów "warszawki,"bogacącej się kosztem społeczeństwa. Salon "warszawki", to grupa celebrytów, która tę elitę "warszawki" stanowi. Duda bez przerwy wypomina Trzaskowskiemu, że nie głosował w sprawie podniesienia wieku emerytalnego, choć to już sprawa dawno przebrzmiała i do której Trzaskowski szczerze się przyznaje. Na koniec Duda pochwalił się, że pochodzi z krakowskiej inteligencji, ale Kraków na niego nie zagłosował! Brawo królewska stolico Polski! W tym miejscu chciałam przypomnieć panu Dudzie, że nie pochodzi z inteligencji, bo jego rodzice są z pochodzenia chłopami, wykształconymi w czasach PRL-u! Dziadek Dudy był wiejskim kowalem! Bynajmniej nie zamierzam tu uwłaszczać kowalom ze wsi, ale są kowale i kowale! Mówiąc o napychaniu sobie kieszeni kasą, pan Duda miał chyba na myśli PiS, który od 2015 r. nic innego nie robi. Niechże mi pan Duda odpowie na pytanie, gdzie się podziały tony złota w tajemnicy przywiezione z W. Brytanii? To była żelazna rezerwa państwa polskiego. Coście z nią zrobili?
Oświadczam wszem wobec i każdemu z osobna, że nigdy nie zagłosuję na człowieka, który dzieli Polaków na dobrych i złych, który zieje nienawiścią do każdego, kto nie jest z PiSu, kto ma inną orientację seksualną i kto jest ateistą.
Którego mowa pełna jest kłamstw i obelgi, a nie obiektywnej prawdy. Nie zagłosuję na człowieka, który ułaskawił pedofila, zezwalając mu na zbliżanie się do swej ofiary. Nie zagłosuję na prezydenta, który za miliardy dolarów wprowadził do Polski wojsko amerykańskie, nie pytając Polaków, czy tego chcą, czy nie. Nie zagłosuję nigdy na człowieka, który nie jest prezydentem samodzielnym, lecz posłusznym sługą prezesa Kaczyńskiego! Pragnę, aby moja ojczyzna, za której wolność i niepodległość walczyli moi przodkowie, miała głowę państwa, który łączy, a nie dzieli społeczeństwo. Według mnie, każdy kto zagłosuje na tego człowieka, nie zasługuje na miano dobrego Polaka, dbałego o dobro swej ojczyzny. 12 lipca stajemy do walki o naszą przyszłość o los naszych dzieci. Wrzucając głos do urny, dajemy wyraz swojej woli, żeby żyć w Polsce, które nie jest "przymiotnikowa" pisowska, lub PO-wska, ale zwykle i po prostu jest ojczyzną wszystkich Polaków mieszkających na tej ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz